Twarde lądowanie koszykarzy. Brak liderów, brak wyniku
Porażką 71:75 z Izraelem rozpoczęli polscy koszykarze eliminacje EuroBasketu 2021. To rozczarowanie, nawet jeśli weźmie się pod uwagę duże osłabienie drużyny, czyli brak Mateusza Ponitki i Adama Waczyńskiego.
1. Na początku stycznia zostali Drużyną Roku, w połowie lutego muszą się odbudowywać po rozczarowującym meczu z Izraelem. Lądowanie po udanych mistrzostwach świata, po których wielu z nas odleciało ekscytując się ósmym miejscem w mundialu, okazało się bardzo twarde. Kontuzja Mateusza Ponitki, brak zniechęconego do gry w kadrze konfliktem z prezesem PZKosz Adama Waczyńskiego, teraz porażka z Izraelem… Powodów do paniki nie ma, awans na EuroBasket wciąż jest prawdopodobny, ale przed czerwcowym turniejem kwalifikacji do igrzysk reprezentacja Polski nie przypomina tej, którą oglądaliśmy w Chinach.
2. Pierwsza połowa spotkania z Izraelem w wykonaniu Polaków mogła jednak przypominać trochę pierwsze mecze mistrzostw świata. Średnia, a momentami słaba pierwsza kwarta i wyraźnie lepsza gra w drugiej. Pierwsze 10 minut, to tylko 4/14 z gry i aż sześć strat Biało-Czerwonych w statycznym ataku oraz słaba obrona jeden na jednego, która dała rywalom aż 12 punktów z pomalowanego. Natomiast w drugiej kwarcie, choć idealnie nie było, Polacy ograniczyli straty do ledwie trzech, no i mieli aż 6/7 za trzy. To właśnie trójka z faulem i czteropunktowa akcja Michała Michalaka dała prowadzenie 39:37 po 20 minutach. Drugą kwartę Polacy wygrali 27:16.
3. Ale nie poszli za ciosem, w trzeciej kwarcie nie potrafili utrzymać kilkupunktowego prowadzenia. Mniej skuteczny był rewelacyjny w czwartek A.J. Slaughter, trójki już tak nie wpadały, a nawet jeśli dwie firmowe bomby trafił Łukasz Koszarek, to Izrael i tak wyszedł na prowadzenie po 30 minutach. Po łatwych punktach gości na początku czwartej kwarty, Polacy przegrywali już wyraźnie, w połowie tej części nawet 58:65.
4. Walczyli jednak dalej. Przechwyt Michała Sokołowskiego, punkty Damiana Kuliga, dobra obrona zespołowa, trójka Slaughtera, w potem wolne Kuliga – po zrywie 8:0 Polacy wyszli na prowadzenie 66:65, a potem… - Graliśmy falami – powiedział potem Koszarek. – Izrael trafił po prostu ważne rzuty – dodał Aaron Cel. Polacy nie wytrzymali końcówki w obronie i w ataku. Ale tak to jest, jak się goni wynik – w decydujących momentach brakuje sił, koncentracji, najważniejsze rzuty wykręcają się z kosza.
5. Brak Mateusza Ponitki i Adama Waczyńskiego był oczywisty. Grający bez swoich najlepszych graczy Polacy od początku mieli problemy ze zdobywaniem punktów, a gdyby nie Slaughter niemoc byłaby wręcz ogromna. Brakowało firmowych akcji etatowych liderów – ścięć i wejść pod kosz oraz zbiórek w ataku tego pierwszego oraz trójek tego drugiego. A poza tym ogólnie pojętej pewności gry. Brakowało po prostu ludzi, którzy w trudnym momencie wezmą piłkę w ręce i zrobią z nią coś pozytywnego. Ta odpowiedzialność spadła na Slaughtera, którzy przez większość meczu wywiązywał się z tego zadania znakomicie. Ale w końcówce osłabł, a i Izrael w drugiej połowie pilnował go lepiej.
6. Punkt nr 6 jest dla Slaughtera, bo Amerykanin zagrał właśnie na szkolną szóstkę. W ataku momentami spisywał się wręcz doskonale. Tradycyjnie już w reprezentacji łączył role rozgrywającego i strzelca, rzucanie wychodziło mu znakomicie. Trafił sześć trójek z rzędu, zdobył 20 z pierwszych 35 punktów zespołu. W sumie rzucił aż 29, o jeden punkt poprawił swój poprzedni najlepszy wynik w reprezentacji (28 przeciwko Włochom). Trafił aż 10 z 16 rzutów, w tym rewelacyjne 8/11 za trzy. Do tego dodał cztery zbiórki, cztery asysty i dwa przechwyty.
7. Ponitkę i Waczyńskiego na ich pozycjach mieli zastępować Michał Sokołowski i Michał Michalak (wyszli w pierwszej piątce) oraz rezerwowi Jarosław Zyskowski i Karol Gruszecki. Najlepiej spisał się z nich Michalak, który zdobył sześć punktów, miał 11 zbiórek i trzy asysty. Z każdą minutą grał coraz pewniej, choć kilka rzutów wykręciło mu się z obręczy. Ale to Michalak był autorem czteropunktowej akcji na koniec pierwszej połowy, która – wydawało się – natchnie zespół na drugą część.
8. Największy mankament Polaków – obrona w polu trzech sekund. Izraelczycy z łatwością znajdowali sobie tam pozycje do rzutu. Albo po wygrywanych pojedynkach, albo po akcjach z zasłoną. Co prawda Damian Kulig zaliczył cztery bloki, ale akcji, w których przeciwnicy zdobywali punkty z najbliższej odległości, było zdecydowanie więcej. Pod względem punktów z pola trzech sekund Izrael wygrał 34:18.
9. Polacy wygrali natomiast walkę o zbiórki, w ataku mieli ich aż 15. Ale tu też był mankament: brakowało punktów z ponowienia. Było ich 11, jednak zdecydowanie więcej dobitek w tłoku powinno skończyć się punktami - po rzutach Michalaka czy Cela piłka staczała się jednak z obręczy w złą stronę.
10. Trener Mike Taylor po raz pierwszy jako selekcjoner reprezentacji przegrał mecz otwarcia w eliminacjach. W 2014 roku pokonał w Toruniu Niemcy, w 2016 ograł we Włocławku Portugalię, a w 2018 zwyciężył w Bydgoszczy z Węgrami. Pierwszy od dawna wypad reprezentacji na Śląsk zakończył się porażką, ale absolutnie nie przekreśla ona szans na awans na EuroBasket. Z czterozespołowej grupy A (Hiszpania, Polska, Izrael, Rumunia) awansują trzy zespoły, a najsłabszym zespołem w tej stawce są Rumuni. Dwa zwycięstwa z nimi załatwią sprawę. Oby Polacy przystępowali do najważniejszych meczów z Ponitką, Waczyńskim i w lepszej formie – psychicznej i fizycznej.
WYNIKI, TERMINARZ I TABELE ELIMINACJI ME KOSZYKARZY
Przejdź na Polsatsport.pl