Pindera: Anglia kocha swoich chłopców
Ich nazwiska jeszcze nie mówią zbyt wiele kibicom boksu na świecie, ale na Wyspach Brytyjskich tacy jak Brad Foster czy Lucien Reid mają już swoich fanów. Ich sobotni rewanż w York Hall w Londynie zapowiada się więcej niż ciekawie. Stawką jest należący do Fostera pas mistrza Wlk. Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej w wadze superkoguciej.
W ich pierwszej walce, we wrześniu ubiegłego roku był remis, więc obaj dalej są niepokonani. 22 letni Brad Foster (11-0-2, 4 KO), to były kickbokser, który robi szybką karierę na ringach zawodowych. Cztery lata starszy Lucien Reid (8-0-2, 4 KO) z kolei ma za sobą sporo amatorskich sukcesów, więc tym bardziej frapująca jest odpowiedź na pytanie, kto tym razem będzie górą.
Foster zdecydował się na dość specyficzne przygotowania do tego pojedynku. Nie szukał podobnych do Reida, byłych czy aktualnych jeszcze, dobrych amatorów, tylko wybrał klasycznych przegrywaczych, bokserów na telefon, których jedynym zadaniem jest nie dać sobie zrobić krzywdy. Tacy jak oni muszą często walczyć, by zarobić na życie, a nokaut oznacza przerwę. Wystrzegają się więc takich porażek jak ognia. Są prawdziwymi mistrzami w pozorowaniu walki, przyklejaniu się do rywala, ringowej szarpaninie, duszeniu, faulowaniu, słowem maksymalnym minimalizowania ryzyka. Z takimi trudno dobrze wypaść, nie łatwo ich trafić tak, by nie było co zbierać. I dlatego Foster uznał, że właśnie takie sparingi będą najlepszą formą przygotowań do rewanżowej walki z Lucienem Reidem.
We wrześniu spędził z nim w ringu pełne 12 rund i wie czego się spodziewać. Reid nie będzie unikał walki, uważa bowiem że remisowy werdykt w pierwszym pojedynku był dla niego krzywdzący i teraz sam zamierza wszystko wyprostować. Nie brakuje głosów, że wygra na punkty, ale sporo grupa fachowców i zwolenników Fostera stawia jednak na byłego mistrza kickboxingu. Ich zdaniem Foster wyciągnął więcej nauki z pierwszej walki, zresztą wszyscy wiedzą, że robi postępy z dnia na dzień, goniąc stracony czas jakim jest brak kariery amatorskiej.
Wygląda jak „Złoty chłopak” z domowej gry, zaraża optymistycznym uśmiechem – pisze o nim miejscowa prasa. - I bije się tak, że ręce same składają się do oklasków - dodaje. Jego marsz ku chwale rozpoczął się w 2018 roku gdy pokonał Leona Govera i zdobył wakujący pas Midlands Area. W marcu 2019 roku, po wygranej z Joshem Wale’em, był już mistrzem Wielkiej Brytanii, a dwa miesiące później po znokautowaniu Ashley’a Lane’a w ostatniej 12 rundzie miał też pas mistrza Wspólnoty Brytyjskiej.
Foster jest niezwykłym talentem, i jeśli tylko pokaże to co ma najlepszego, to Reid będzie miał poważne kłopoty – twierdzi jego menedżer PJ Rowson. – Ale ma za sobą trzy dwunastorundowe walki w pół roku. W pierwszym, remisowym pojedynku miał więc prawo być zmęczony, ale wiem, że zdążył już naładować baterie. Reid ma wspaniały lewy prosty (obaj walczą z normalnej pozycji), ale Foster potrafi odpowiedzieć tym samym i ruszyć po swoje. W pierwszej walce było za dużo szachów, teraz będzie wojna – twierdzi Rowson i stawia na wygraną Fostera. – To nie dlatego, że nie szanuję Reida, po prostu wiem, że jak Brad jest w formie, to nikt go nie zatrzyma. Kiedy podpisywałem z nim kontrakt nikt mi nie wierzył, że zostanie mistrzem Wlk. Brytanii. A został, i to szybko. Wcześniej czy później będzie też mistrzem świata – uważa jego menedżer.
Ale najpierw trzeba wygrać rewanż z Lucienem Reidem, który ma podobne plany jak Foster. - W pierwszej walce go kilka razy zraniłem, ale nie próbowałem zatrzymać. Teraz wykorzystam każdą okazję, by go wykończyć. Nie będę się obawiał ryzyka. Mam za sobą znakomite przygotowania. Jestem silny, szybki, lepszy boksersko, mam rewelacyjne cardio. Wiem oczywiście jak dobrym jest wojownikiem, ale to ja wygram sobotnią walkę – obiecuje Reid. I nie jest w tej opinii odosobniony.
Na gali Franka Warrena takich wilków z wielkimi marzeniami będzie kilku. Walijczyk Kody Davis (10-0, 3 KO) w wadze superśredniej, Szkot Willy Hutchinson (9-0, 6 KO) w półciężkiej, Anglik Ryan Garner (8-0, 6 KO) w superpiórkowej. I jeszcze kilku innych, wciąż niepokonanych, ale mających swoich kibiców, którzy kupią bilety tylko po to, by ich obejrzeć.
Najtrudniejszego rywala z tej grupy będzie miał leworęczny, 25 letni Davis, gdyż jego pojedynek jest oficjalnym eliminatorem do walki o mistrzostwo Wielkiej Brytanii. Ale sześć lat starszy, urodzony w Nigerii Umar Sadiq (9-1, 6 KO) z Ilford, to solidny, bardzo wymagający przeciwnik. Stawiam jednak na Davisa, wydaje się, że ma więcej argumentów, w tym ten najważniejszy – przywilej młodości.
Anglia kocha swoich chłopców, zawsze tak było, a teraz jest jeszcze lepiej, bo sukcesów pięściarzy z Wysp Brytyjskich jest więcej niż kiedyś. Dlatego i ja lubię brytyjskie gale, tym bardziej, że tam zawsze każdy znajdzie coś dla siebie.
Transmisja gali w Londynie w sobotę o godz. 21:00 w Polsacie Sport Fight.
Przejdź na Polsatsport.pl