Błachowicz: Razem z Jonesem chcemy tej walki, ale ostatnie słowo ma ktoś inny

Sporty walki

- Zrobiłem wystarczająco dużo, żeby dostać walkę z Jonem Jonesem o pas mistrzowski UFC w wadze półciężkiej. W tej chwili po prostu czekam. Inny przeciwnik mnie nie interesuje. Zgodzę się tylko i wyłącznie na Jonesa. On sam zareagował tak, jakby też bardzo chciał tej walki. Zobaczymy, jak to się potoczy. Ostatnie słowo ma kto inny, więc czekamy na kontrakt. Mam nadzieję, że się pojawi - mówi zawodnik UFC Jan Błachowicz (25-8, 6 KO, 9 SUB).

Piotr Pawłat: Janek, minął tydzień od walki z Amerykaninem Coreyem Andersonem (13-4, 5 KO). Mogłeś ją obejrzeć z milion razy, bo trwała tak krótko. Jakie są twoje wnioski po analizie?

 

Jan Błachowicz: To, co zakładaliśmy i czego spodziewaliśmy się po Coreyu, sprawdziło się w 98 procentach. Mega fajnie, że trener przewidział wszystko, co się wydarzy.

 

W pierwszym momencie chyba sam byłeś zaskoczony, że to już jest koniec i że już nie wstanie z tej maty?

 

Nie. Ja już czułem na ręce, że to na sto procent będzie koniec. Ostatni cios z góry to była tylko formalność, żeby rywal przez przypadek nie wstał. Nie było to nawet konieczne, ale czasami lepiej go zadać niż nie.

 

Równie ważne jest wyzwanie Jona Jonesa (26-1, 10 KO), a właściwie akceptacja tego wyzwania przez przeciwnika. Jak blisko jest tej walki? Bo wiemy, że jest co najmniej trzech zainteresowanych tym pojedynkiem.

 

Poprzedni mieli już swoją szansę, ale jej nie wykorzystali. Teraz jest moja kolej. Ja uważam, że zrobiłem wystarczająco dużo, żeby tę walkę dostać. W tej chwili po prostu czekam. Inny przeciwnik mnie nie interesuje. Zgodzę się tylko i wyłącznie na Jona Jonesa. On sam zareagował tak, jakby bardzo chciał tej walki. Zobaczymy, jak to się potoczy - ostatnie słowo ma kto inny, więc czekamy na kontrakt. Mam nadzieję, że się pojawi.

 

Jones jest legendą UFC. Na czym skupiałbyś się w przygotowaniach do tej walki?

 

Robiłbym to, co do tej pory, bo wszystko się sprawdza i przynosi dobre efekty. Trzeba tylko bardziej skupić moich sparingpartnerów, żeby robili to, co robi Jones. Kiedy moi koledzy szykują się do swoich walk, staram się symulować ich rywali. Tak samo, kiedy ja szykuję się do swoich, koledzy starają się symulować moich rywali. Zawsze szukamy sparingpartnerów, którzy stylowo przypominają danego rywala. To by trzeba było wprowadzić. Od ośmiu walk robimy coś, co się sprawdza, więc nie ma sensu tego zmieniać. Raz tylko zawiodło, ale to był wypadek przy pracy.

 

Jesteś już bardzo blisko szczytu. Jakie to uczucie?

 

Cudowne. To mega uczucie, choć muszę się wspiąć jeszcze trochę wyżej, o jeden szczebelek. Ale już jest fajnie!

 

Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.

Piotr Pawłat, MB, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie