Masny zdradził kulisy rozstania z Zawierciem. "Nie miałem nic do powiedzenia"
W trakcie sezonu w Zawierciu podjęto dość nieoczekiwaną decyzję. W związku z niepowodzeniami klub postanowił rozwiązać kontrakt z kapitanem drużyny i jej czołowym zawodnikiem Michalem Masnym. Rozgrywający zdradził kulisy całego zajścia w cyklu "Prawda Siatki".
Drugi sezon w PlusLidze do tej pory nie wyglądał najlepiej dla Aluronu Virtu CMC Zawiercie. Jurajscy Rycerze seriami przegrywali mecze, a to zaczęło niepokoić władze klubu. Prezes Kryspin Baran postanowił naprawić to, co uległo zepsuciu i podjął nieoczekiwaną dla środowiska decyzję o zakończeniu współpracy z Masnym.
- To było zaskoczenie również dla mnie - powiedział Masny. - Sam chciałbym wiedzieć, dlaczego podjęto taką decyzję. Po fakcie rozmawiałem z prezesem i nie miał on argumentu, dlaczego padło akurat na mnie. Niestety wszystko odbyło się bardzo szybko poza moją osobą. Nie miałem nic do powiedzenia - dodał.
Rozgrywający przyznał, że miał do wyboru trzy opcje.
- Mogłem albo się zgodzić, rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron, albo pójść do sądu. Zależało mi jednak na Bydgoszczy, bo czuję sentyment do tego miejsca, więc wziąłem to na siebie. Chciałem dalej grać, więc dogadałem się z prezesem na warunki, w jakich się rozstaniemy - relacjonował. - Powiedziałem prezesowi, że to on jest szefem i może robić, co chce. Uszanowałem tę decyzję, choć mi się nie podobała - poinformował.
Masny zdementował plotki mówiące o tym, że między nim i trenerem Markiem Lebedewem miało dojść do konfliktu.
- Między mną i prezesem, trenerem, asystentem czy innym zawodnikiem nie doszło do żadnej kłótni. Nic takiego nie miało miejsca. Graliśmy źle, ale to nie wynikało ze złej atmosfery w zespole - skomentował.
Rozgrywający opowiedział, że prezes wpadł na pomysł po meczu z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i skonsultował go z Lebedewem. Australijczyk po prostu zaakceptował jego plan.
- Byłem zdziwiony, gdy mój menadżer zadzwonił do mnie i spytał, czy coś się stało. Miał wtedy nieodebrane połączenia od prezesa Barana. Po godzinie zadzwonił znowu i powiedział mi o całej sytuacji - opisywał.
O przebiegu całego transferu poinformował go dopiero prezes BKS Visły Bydgoszcz Wojciech Jurkiewicz.
- Dopiero on wytłumaczył mi, jak to wyglądało. W poniedziałek prezes Baran spotkał się ze mną i oznajmił, jak wszystko będzie przebiegać. Nikt nie zapytał mnie o zgodę - przekazał.
W internecie pojawiły się również spekulacje na temat tego, że Masny miałby z własnej woli opuścić Zawiercie, by dołączyć do BKS Visły, która pozyskała akurat nowego sponsora. - Można się zdenerwować na takie rzeczy - ocenił.
- Miałem żal do trenera i prezesa, że nikt ze mną nie porozmawiał. Jeśli ktoś czuł, że jest problem, to dlaczego nikt do mnie nie przyszedł, nie zadzwonił? - powiedział na koniec.
Fragment "Prawdy Siatki" w załączonym materiale wideo. Cały odcinek do obejrzenia [TUTAJ].
Przejdź na Polsatsport.pl