NBA: Pierwsze w karierze trenerskie zwycięstwo Duncana
Tim Duncan cieszył się we wtorek z pierwszego zwycięstwa w lidze NBA jako trener. Były koszykarz wyjątkowo zastąpił w roli głównego szkoleniowca San Antonio Spurs Gregga Popovicha, a "Ostrogi" pokonały na wyjeździe Charlotte Hornets 104:103.
Duncan przez całą karierę związany był ze Spurs. Klub z Teksasu z pierwszym numerem w drafcie wybrał go w 1997 roku. Już wtedy jego trenerem był Popovich. Później pięć razy udało im się zdobyć mistrzostwo NBA (1999, 2003, 2005, 2007 i 2014).
Pochodzący z Wysp Dziewiczych koszykarz gry zaprzestał w 2016 roku, a trzy lata później został jednym z asystentów Popovicha. - Między byciem asystentem a głównym trenerem różnica jest jak między dniem a nocą. Prawda jest taka, że dziś skupiłem się na pokrzykiwaniu na zawodników, a o zagrywkach decydowali inni asystenci. Dobrze, że na następne spotkanie Gregg już wraca - przyznał Duncan.
Powodem absencji Popovicha były niesprecyzowane sprawy osobiste. Przez większość meczu inicjatywa należała do Hornets, którzy w pierwszej połowie prowadzili różnicą nawet 17 punktów. Gościom stratę udało się zniwelować w trzeciej części gry. Po emocjonującej końcówce Spurs wygrali, choć przez ostatnie dwie minuty nawet raz nie trafili do kosza.
"Ostrogi" do zwycięstwa poprowadził Dejounte Murray, który zdobył 21 punktów. Wśród pokonanych najlepszy był Terry Rozier - 20 pkt.
Od sezonu 1997/98 Spurs nieprzerwanie występowali w fazie play off. Teraz ta niesamowita seria prawdopodobnie jednak się zakończy. Z bilansem 26 zwycięstw i 34 porażek Teksańczycy zajmują 11. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Od sklasyfikowanych na ósmej pozycji, ostatniej dającej awans, Memphis Grizzlies mają o cztery wygrane mniej.
Liderem jest Los Angeles Lakers (47-13). Minionej nocy "Jeziorowcy" gładko pokonali u siebie ekipę Philadelphia 76ers 120:107. Liderem gospodarzy był Anthony Davis. 26-letni skrzydłowy zanotował 37 pkt i 13 zbiórek. LeBron James natomiast dołożył 22 pkt i 14 asyst. Indywidualnie najlepiej we wtorek zaprezentował się Caris LeVert. Strzelec Brooklyn Nets ustanowił rekord kariery zdobywając 51 pkt, a jego zespół po dogrywce pokonał na wyjeździe Boston Celtics 129:120.
Nets przegrywali już różnicą 21 punktów, ale nagle LaVert zaczął trafiać rzut za rzutem. Aż 37 punktów zdobył w czwartej kwarcie i dogrywce. - W pewnym momencie kosz zaczął mi się wydawać bardzo duży. Dostawałem też świetne podania i po prostu starałem się robić wszystko jak należy - powiedział bohater wieczoru.
Roztrwonić wysokie prowadzenie i to w starciu z najsłabszą drużyną sezonu udało się także Denver Nuggets. Zajmujące na Zachodzie trzecie miejsce "Bryłki" (41-20) uległy 100:116 Golden State Warriors (14-48), choć w trzeciej kwarcie miały 15 punktów przewagi.