Pindera: Walka z Kownackim to będzie koszmar dla Heleniusa

Sporty walki
Pindera: Walka z Kownackim to będzie koszmar dla Heleniusa
Fot. PAP

Adam "Babyface" Kownacki w sobotniej walce z Robertem Heleniusem w Nowym Jorku będzie miał za sobą swoją publiczność i talent do zadawania dużej liczby ciężkich ciosów.  „Nordycki Koszmar” musi liczyć na swoje dwa metry wzrostu i doświadczenie. Walkę Polaka z Finem będzie można zobaczyć na antenie Polsatu Sport.

Dodajmy jeszcze, że urodzony w Sztokholmie, 36-letni Fin jest od urodzonego w Łomży, wychowanka Brooklynu sporo starszy i w odróżnieniu od niego zna już smak porażki. Trzykrotnie schodził z ringu pokonany, w tym dwa razy były to porażki bardzo bolesne, gdy nokautowali go: najpierw Francuz Johann Duhaupas i siedem miesięcy temu Amerykanin Gerald Washington.

 

Na punkty, w październiku 2017 roku pokonał go urodzony na Jamajce mieszkaniec Wielkiej Brytanii Dillian Whyte. Tak naprawdę jeszcze jeden Brytyjczyk, Dereck Chisora zasłużył na zwycięstwo w starciu z Heleniusem, ale w grudniu 2011 roku sędziowie zwyczajnie się nie popisali punktując w Helsinkach wygraną Fina stosunkiem głosów 2:1.

 

Dla Heleniusa walka z Kownackim to ostatnia szansa na coś więcej niż przeciętność. Na zawodowych ringach bije się już 12 lat, wygrał 29 walk, w tym 18 przed czasem, ale jeśli dostanie lanie od mieszkającego od siódmego roku życia w Nowym Jorku chłopaka spod Łomży, to na taką ekspozycję, jak ta w sobotę, nie będzie już mógł liczyć. Zresztą tym razem też będzie aktorem drugoplanowym, choć wystąpi w „Walce wieczoru”.

 

Główna rola przewidziana jest dla 30-letniego „Babyface’a”, czekającego cierpliwie na obiecaną mistrzowską szansę. Adam Kownacki (20-0, 15 KO) idzie przez zawodowe ringi jak czołg, dwumetrowego Washingtona, jednego z pogromców Heleniusa, zdmuchnął  rok temu jak dzieciaka. Wcześniej pokonał byłego mistrza świata Charlesa Martina, a w swoim ostatnim występie, w sierpniu ubiegłego roku, w pojedynku, w którym padła rekordowa liczba ciosów, pokonał Chrisa Arreolę.

 

Helenius jest od Kownackiego 10 cm wyższy i liczy, że będzie rozbijał Polaka ciosami z dystansu. Ale Washington też na to liczył i szybko został poddany. Jeśli „Babyface” przedostanie się do półdystansu wykończy Heleniusa równie szybko. A trudno mi sobie wyobrazić, by nie był tego w stanie dokonać, tym bardziej, że Fin nie grzeszy szybkością.

 

Dla Kownackiego to kolejna walka „u siebie w domu”. Barclays Center, to jego matecznik, wychował się przecież na Brooklynie, to jego teren.

 

- Polska krew, amerykański charakter – mówi „Babyface” w reklamówce nagranej przez telewizję FOX, która pokaże ten pojedynek. Starcie Kownackiego z Heleniusem będzie głównym wydarzeniem sobotniej gali na Brooklynie i nie ulega żadnej wątpliwości, że kolejne zwycięstwo Polaka powiększy tylko i tak już liczne grono jego fanów.

 

Kownacki od dawna marzy o mistrzowskim pojedynku wierząc, że zostanie pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej. Był dzieckiem, gdy Andrzej Gołota toczył swoje największe walki, później już przy ringu oglądał zwycięskie, mistrzowskie wojny Tomasza Adamka. Teraz tak jak kiedyś na Gołotę i Adamka chodzi się na Kownackiego. Może jeszcze nie w takim stopniu, ale z każdym kolejnym zwycięstwem kibiców przybywa.

 

Wygląda na to, że na mistrzowski pojedynek, nawet jak wygra szybko i efektownie z Heleniusem, przyjdzie mu poczekać. W lipcu być może dojdzie do trzeciej walki mistrza WBC Tysona Fury’ego z Deontayem Wilderem, swoje plany ma Anthony Joshua, posiadacz pozostałych trzech mistrzowskich pasów (w czerwcu bije się na stadionie Tottenhamu z Bułgarem Pulewem)

 

Ale mówi się, że Kownacki mógłby się zmierzyć z byłym mistrzem, Andy Ruizem Jr, pogromcą Joshui. Na razie to tylko przymiarki, jak to w boksie, najpierw trzeba pokonać Heleniusa, który przecież nie wyjdzie do ringu, by przegrać. Co więcej mówi, że wie jak wygrać z Kownackim, który jego zdaniem nie ma zbyt dużych, czysto bokserskich umiejętności. Tyle że takie myślenie okazywało się przekleństwem dla większości poprzednich rywali Adama. Ta najbliższa, sobotnia noc, może być prawdziwym koszmarem dla Heleniusa, choć to on nosi przydomek „Nordycki Koszmar”.

 

Trzeba jednak pamiętać, że takie pojedynki jak ten w Barclays Center, nie są łatwe dla faworyta, który czeka na swoją wielką sportową szansę i wielką wypłatę. Nie może popełnić błędu, bo jego cena byłaby bardzo wysoka. Wie, że taką walkę trzeba wygrać, najlepiej w stylu, która nie pozostawia cienia wątpliwości. Taka presja czasami paraliżuje, ale chyba nie Adama Kownackiego. To twardy facet, który po prostu wyjdzie do ringu i zrobi swoje. Tak to widzę, stawiam na jego zdecydowane  zwycięstwo.

 

Walka Adam Kownacki - Robert Helenius w nocy z soboty na niedzielę 7 marca w Polsacie Sport. Studio od godziny 2:00.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie