Fijałek: Myślałem, że kontrola na lotnisku będzie bardziej rygorystyczna
Wraz z Mariuszem Prudlem przecierał olimpijskie szlaki dla polskiej siatkówki plażowej w Londynie. Teraz Grzegorz Fijałek tworzy parę z Michałem Brylem, z którym – w miniony weekend - sięgnął po złoto w bardzo silnie obsadzonym, czterogwiazdkowym turnieju World Tour w Doha. Czterokrotny mistrz Polski jest już w domu.
Grzegorz, jesteś bardziej szczęśliwy po pierwszym wspólnym złocie z Michałem czy zmartwiony tym co się dzieje na świecie?
Nie jestem osobą, która się cieszy jakoś długo i wybitnie ze swoich osiągnięć. Nie jestem też typem panikarza, wiec można powiedzieć, że sukces jaki osiągnęliśmy - przy całym tym zamieszaniu - troszkę zszedł na drugi plan. Najbardziej cieszę się, że wróciliśmy cali do domów i do swoich rodzin. Nie pozostało nam nic innego, jak korzystać z bycia razem. Mam nadzieję, że niebawem wszystko wróci do normalności.
Wróćmy do wątku sportowego. Sięgnęliście z Michałem po swoje pierwsze złoto w cyklu World Tour. To dowód Waszej dobrej formy, ale i zdrowia, które ominęło parę Kantor/Łosiak?
Fijałek i Bryl wygrali turniej World Tour w Dausze
U nas, a dokładniej u mnie, też nie jest kolorowo ze zdrowiem, ale nie ma co narzekać. Trzeba zacisnąć zęby i walczyć bo na zabiegi mojego barku w tym roku niestety już nie było czasu ani miejsca. Najtrudniej się trenuję, bo staram się nie korzystać z zastrzyków lub tabletek przeciwbólowych. Na turnieju już nie kalkuluję i muszę przyznać, że jest ulga w czasie gry na proszkach... A co do formy to zbudowaliśmy ją sobie sami w czasie trwania tego turnieju. Dwa mecze w grupie wygrane na przewagi na pewno nas zbudowały jako zespół i w kolejnych było już tylko lepiej.
Jesteście już w praktyce pewni kwalifikacji do Tokio. Myślisz, że będziesz miał szansę zdobyć za trzecim podejściem olimpijski medal?
Odcinam się od jakichkolwiek spekulacji na temat IO. Nie wiadomo co będzie jutro. Tak szybko wszystko się zmienia. Nie ma co prorokować co będzie w lipcu... Jeżeli Tokio się nie odbędzie, to raczej nie znajdę motywacji na kolejne cztery lata. Mam na karku trzydzieści trzy, a nie należę do zawodników silnych fizycznie. Każdy rok spędzony na piasku, kosztuje mnie dużo zdrowia.
A propos zdrowia. Gratulowałem Tobie w piątek złota i martwiłem się o Wasz powrót z Kataru. Czy jesteście poddani kwarantannie?
Nie, nie jesteśmy poddani kwarantannie. Zmierzono nam temperaturę przy wysiadaniu z samolotu. Na lotnisku wypełniliśmy kwestionariusz i tyle. Nikt nie pytał skąd gdzie i po co leciałeś. Szczerze, myśleliśmy, że będzie bardziej rygorystycznie. Oczywiście staram się teraz nie wychodzić z domu bez potrzeby. Zdaję sobie sprawę, że byłem najbardziej narażony na złapanie tego świństwa w podróżach i że mogę kogoś zarazić. A sportowo czekamy na jakiekolwiek decyzje. Pozostaje domowy trening i bieganie po lesie.
Czujesz niepokój, tak po ludzku?
Trochę tak. Ale wierzę, że jak całe społeczeństwo zda sobie sprawę z powagi sytuacji to szybko można się z tym uporać. Nie pozostaje nic innego jak dbać o siebie i bliskich.
Boruc napisał z kwarantanny. Mimo podejrzeń koronawirusa, wciąż czeka na test!
Ano właśnie. Jak spędzacie czas w domu?
Z dzieciakami wymyślamy różnego rodzaju zabawy. Oczywiście piłka w roli głównej.
Piłka do siatkówki?
Bardziej do koszykówki. Rzucamy do kosza na pranie.
Wielu polskich sportowców wspiera akcję #zostanwdomu. Rozumiem, że się pod nią podpisujesz?
Jasne, że tak! Ale nie ukrywam, że nie wyskoczę i nie pobiegam sobie, czy to po ogrodzie, czy to po pobliskich lasach.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl