Lewandowski: Nie ma opcji, by igrzyska odbyły się w terminie
W poniedziałek wraz z Adamem Kszczotem wrócił w trybie pilnym ze zgrupowania wysokogórskiego w Stanach Zjednoczonych. Teraz przez dwa tygodnie będzie przechodził w domu przymusową kwarantannę… Wierzy, że to pasujący element zmienionego planu treningowego, bo jego zdaniem, nie ma opcji, że igrzyska olimpijskie w Tokio odbędą się w terminie. Marcin Lewandowski specjalnie dla Polsatsport.pl.
Aleksandra Szutenberg: Wczoraj w trybie awaryjnym wróciliście ze zgrupowania Stanach Zjednoczonych. Opowiedz, jak cała sytuacja wyglądała z Twojej perspektywy. Kto podjął decyzje o powrocie i jak on wyglądał..
Marcin Lewandowski: Wylecieliśmy z Polski na obóz wysokogórski do Flagstaff w Arizonie 6 marca. Ja, Adam Kszczot, trener Piotr Rostkowski i fizjoterapeuta Wojciech Dybiżbański. Już coś się działo w Europie, dochodziły informacje o pierwszych przypadkach, ale jeszcze nie na taką skalę. W Stanach jeszcze nie mówiło się o tym nic. Wydawało mi się, że cała sytuacja jest wyolbrzymiana. Pomyślałem, że tam się spokojnie zaszyjemy w górach, potrenujemy i tego wirusa przeczekamy. Ale z dnia na dzień sytuacja się pogarszała. Docierały do nas głosy z Europy, że jest coraz gorzej, ale też informacje, że koronawirus w Stanach może mieć zdecydowanie gorsze skutki i szybciej się rozprzestrzeniać niż w Europie. Gdy już tam zaczęto wprowadzać specjalne procedury i na stołówce nie podano nam śniadania, stwierdziliśmy, że sytuacja jest bardzo poważna i trzeba szukać opcji, jak najszybszego powrotu do Polski, żeby zdążyć wrócić do kraju przed zamknięciem wszystkich granic. To była szybka akcja. Skonsultowaliśmy się z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Początkowo przebookowaliśmy nasz pierwotny lot na najbliższy możliwy termin, ale gdy pojawiła się opcja lotów czarterowych dla Polaków, by wrócić do kraju, kupiliśmy nowe bilety z Phoenix do Chicago i na specjalny lot z Chicago do Polski. W tej sytuacji już każdy dzień był dla nas ważny. Mieliśmy dużo szczęścia, bo lot z Phoenix był overbooked, ale my się załapaliśmy. Wylądowaliśmy w Chicago dwie godziny przed wylotem do Warszawy. Byłem też w bezpośrednim kontakcie z Panią Minister Sportu, ale jej interwencja nie była potrzebna.
Mieliście dużo szczęścia…
Jak to sportowcy. Szczęście też jest potrzebne.
Teraz jesteście objęci obowiązkową dwutygodniową kwarantanną. Czy masz tego świadomość, czy zostaliście dokładnie poinstruowani, na czym to polega.
Bardzo ogólne informacje zostały nam przedstawione w samolocie. Wypełnialiśmy także specjalne ankiety z miejscem pobytu, w które była wpisana także nasza temperatura. Po wylądowaniu ankiety odebrało od nas wojsko. Nie wyglądało to jednak jakoś bardzo restrykcyjnie. W Czechach kara za nieprzestrzeganie kwarantanny jest zdecydowanie wyższa niż u nas.
ZOBACZ TEŻ: Polski siatkarz nie poprawi kapitalnego wyniku! Jego klub wycofał się z rozgrywek
Ta sytuacja mocno zaburza Wasze przygotowania do igrzysk. Jeszcze trzy tygodnie mieliście być na obozie wysokogórskim w Stanach. Tymczasem spędzisz dwa tygodnie w domu na kwarantannie. Co teraz? Jaki jest plan na przygotowania w tym wypadku?
Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, czy jest się teraz do czego przygotowywać. Wszystkie imprezy sportowe, które miały się odbyć, do końca maja są odwołane. W tym wypadku jest duże prawdopodobieństwo, że igrzyska zostaną przełożone na inny termin. Do tej pory podchodziłem do wszystkiego bardzo optymistycznie, ale sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie. Jest taka karuzela informacji z każdej ze stron, że nie wiadomo, czy jest się do czego szykować. Są sporty, gdzie kwalifikacje odbywają się zupełnie inaczej niż w przypadku lekkiej atletyki, a kwalifikacje dopiero miały się odbyć. Nie sądzę, że się z tym wszystkim zdążymy wyrobić. Jestem prawie pewien, że te igrzyska nie odbędą się w terminie.
Mimo wszystko wierzę, że to, do czego się szykowaliśmy, odbędzie się i tam będę prezentował najwyższą formę, ale nie ma co się oszukiwać. Przygotowania do igrzysk, jeśli te się odbędą, zostały mocno zakłócone. Chociażby to, że zjechaliśmy z tego zgrupowania. Byliśmy tam tylko tydzień, mieliśmy być miesiąc. Dla mnie góry są bardzo ważne. Do każdej imprezy przygotowuje się właśnie w górach. Teraz też był taki plan. Mieliśmy miesiąc czasu spędzić w górach we Flagstaff, potem miesiąc czasu siedzieć w górach w Maroko, potem dwa miesiące w Sankt Moritz i potem prosto stamtąd zjazd na igrzyska. Cały czas do igrzysk miałem przesiedzieć w górach. To już nie wyjdzie. Flagstatt odpadło, Maroko, które się miało odbyć w połowie kwietnia, też już jestem pewien, że się nie odbędzie. Wszystkie zawody, czy wyjazdy za granice będą zawieszone lub zakazane. Cykl przygotowań będzie więc zakłócony całkowicie. No nic. Trzeba skupić się na sytuacji takiej, jaka jest. Wyciągnąć z tego jak najwięcej. Przygotować się maksymalnie z tego, co będzie nam dane. Tyle. Myśleć pozytywnie i dalej zasuwać, robić swoje. Za ciężko pracowałem tyle lat, żeby teraz odpuścić. Dalej będę szedł swoim programem, oczywiście pewne modyfikacje będą, w zasadzie całkowite. Ale trzeba w miarę możliwości przygotować się jak najlepiej do tej imprezy i wierzyć, że ona w ogóle się odbędzie.
Czy Ty zatem wierzysz, że te igrzyska odbędą się w terminie?
Nie. Jestem prawie pewien, że w terminie się nie odbędą. Jeśli w ogóle odbędą się w tym roku, to będzie sukces, ale na pewno będą przełożone na kolejne tygodnie, miesiące, a nawet trzeba brać pod uwagę prawdopodobieństwo takie, że będą przerzucone na kolejny rok, a może nawet nie 2021, a nawet 2022, bo takie też chodziły słuchy, plotki i być może zostaną połączone nawet z igrzyskami zimowymi – w tym samym roku. Dziwnie to wszystko wygląda, dziwnie to wszystko bardzo brzmi, ale takie są realia i oczywiście nikt się tego nie spodziewał, nikt tego nie chciał, ale trzeba dostosować się do sytuacji, jaka wyszła.
Przez najbliższe dwa tygodnie będziesz objęty kwarantanną. Jak będzie wyglądało teraz Twoje życie? Jak będą wyglądały Twoje treningi? Jeśli w ogóle planujesz treningi?
Przede wszystkim bardzo liczę na to, że w najbliższych dniach będzie jakaś konkretniejsza decyzja, co z igrzyskami, czy zostają przełożone, czy zostają w terminie. Jak zostaną przełożone problem trochę się rozwiązuje. Wtedy trzeba całkowicie zmienić cykl przygotowań. Trzeba odpocząć, i właśnie w tym momencie miałbym jakieś dwutygodniowe wakacje w domu na kwarantannie i tyle. Wiele bym nie stracił, bo i tak musiałbym odpocząć, żeby przedłużyć okres przygotowań do igrzysk. Jeśli okazałoby się, że zostaje wszystko bez zmian, to zadziałałem na tyle profilaktycznie w przód, że znajomi już dostarczyli mi bieżnię stacjonarną do domu, żebym mógł potrenować, choć trzeba to określić inaczej: „pościemniać” trochę. Będę zasuwał codziennie na bieżni. Trening będzie przesyłał mi mój trener Tomasz Lewandowski. Jakoś będziemy ten trening zastępczy robili i tyle. Nie ma innej opcji.
ZOBACZ TEŻ: Koronawirus w Hercie Berlin! Piątek w kwarantannie
A jakie plany na czas wolny z rodziną?
Mam kwarantannę, którą spędzę z nimi w domu. To tak naprawdę był dla mnie główny powód, dla którego zjechałem ze zgrupowania tak szybko. Gdybym był sam, to na pewno zdecydowanie mniej bym się tym koronawirusem przejął. Byłbym w Stanach i dalej zasuwał. Ze względu na rodzinę, zjechałem jak najszybciej, żeby spędzić ten czas z nimi. Dziwne informacje do nas docierały: puste półki w sklepach… Nie chciałem dopuścić, żeby rodzina była sama w domu w tym dziwnym okresie, stąd taka decyzja. Fajnie przynajmniej, że przez tę cała beznadziejną sytuację, będę mógł spędzić czas ze swoimi najbliższymi – ze swoją rodzina, żoną i dziećmi. Przed nami dwa tygodnie oglądania filmów i zabawy.
A co jeśli się okaże, że igrzyska jednak odbędą się w terminie?
To by było bardzo ciekawe. Nasza ścieżka przygotowań już w tym momencie została mocno zaburzona. Jestem takim typem, o czym z resztą szczegółowo piszę w mojej nowej książce, który za dużo nie analizuje, a raczej adaptuje się do zaistniałej sytuacji. Najbliższe 10 dni spędzę w domu, tak naprawdę czekając na informacje. To będzie improwizacja treningowa – takie zabawy na bieżni, bo trzeba być gotowym na wszystko. Bardzo liczę na to, że w najbliższych dniach będzie jakaś konkretniejsza decyzja, co do tego, czy igrzyska zostaną przesunięte. Myśląc logicznie, analizując sytuację, nie ma możliwości, żeby igrzyska odbyły się w terminie.
Mówisz to z dość dużym przekonaniem. Czy masz może dostęp do zakulisowych informacji?
Jestem w radzie zawodniczej europejskiej federacji lekkoatletycznej i my jako zawodnicy doświadczeni analizujemy różne kwestie. Wymieniamy się opiniami. Wpływu na decyzję nie mamy, ale dzielimy się naszymi odczuciami i myślami. Mało kto wyobraża sobie teraz, że igrzyska mogłyby się odbyć w terminie. Myśląc logicznie, analizując sytuację, raczej wszystko wskazuje na to, że zostaną przesunięte.
Dlaczego? Nie wierzysz, że jest szansa na to, że wirus do tego czasu zostanie opanowany? A kwalifikacje przyspieszone?
Byłoby to bardzo niesprawiedliwe dla niektórych zawodników. Część z nich odpuszczała ubiegły sezon, przygotowując się tylko z myślą o igrzyskach. Mogą całkowicie stracić choćby możliwość kwalifikacji. Pandemia to jest problem globalny, który dotyka każdego z nas. Piszą do mnie ludzie z całego świata i pytają o możliwości treningu. Inne związki też odwołują obozy, więc na pewno każdy to teraz mniej lub bardziej odczuje.
Czy uważasz za niesprawiedliwe to, że w tym momencie sportowcy z niektórych krajów mają możliwość normalnych przygotowań, a z innych praktycznie żadną?
Na pewno łatwiej, przynajmniej w mojej dyscyplinie – w biegach średnich - mają teraz sportowcy, którzy mieszkają w górach. Wiele nie tracą, bo ich przygotowania lecą pełną parą. Ja teraz nie mogę mieć idealnych warunków do przygotowań, bo nie mam gór, a to jest dla mnie podstawa. Problem dotyka całego świata. Jednego bardziej, drugiego mniej, ale nie można tutaj mówić o jakiejś niesprawiedliwości, bo to nie jest podyktowane czyjąś decyzją. Wiadomo, siła wyższa i nikt na to nie ma wpływu. Z resztą ja się nie oglądam się na innych zawodników, zawsze robię swoje. Nie mam wpływu na to, kto jaką formę przygotuje na igrzyska, ja mam wpływ na siebie, na swój organizm i tyle. To chcę kontrolować i na tym się skupiam.
Jesteś zawodnikiem doświadczonym, w życiowej formie. Czy, jeśli igrzyska zostaną przesunięte, np. o rok. Weźmiesz w nich udział?
Ładnie to powiedziałaś. Jestem stary, no jestem stary, choć te 33 lata to idealny wiek na 1500 m. Jeśli igrzyska zostaną przełożone, to jest szansa że za rok, jeszcze za dwa, bo mówi się o możliwości połączenia z igrzyskami zimowymi, wezmę w nich udział. Pewne jest to, że jeżeli te igrzyska zostaną odwołane, to w Paryżu w roku 2024 nie wystartuję. Nie ma już takiej możliwości. To, co jeszcze mogę zrobić, to w pełni się poświęcić, wytrzymać jeszcze fizycznie i psychicznie do 2022. Czyli jest jeszcze duża szansa, że wezmę udział w tych igrzyskach. Mam nadzieję, że przede wszystkim odbędą się w tym roku i tam będę mógł pokazać moją życiową formę, bo w tym roku jestem gotowy, żeby to zrobić. Co będzie za rok, za dwa? Nie wiem, co życie przyniesie. Wierzę, że te igrzyska odbędą się jeszcze w tym roku. Nawet jeśli ze zmienioną datą – grudniową czy listopadową, to jest pewne, że będę mógł tę szczytować formę uzyskać.
Czy wyobrażasz sobie sytuację, że igrzyska olimpijskie odbywają się bez udziału kibiców?
Nie. Nie ma takiej możliwości. Gdyby tak było to nawet nie wiem, czy chciałbym w tej imprezie uczestniczyć.
Było sporo zamieszania, jeżeli chodzi o Twojego trenera. Oficjalnym szkoleniowcem Twoim i Adama Kszczota z ramienia związku jest Piotr Rostkowski, to on był z Wami na zgrupowaniu w Stanach. Jak to wszystko wygląda teraz w rzeczywistości, bo rozumiem, że brat Tomasz Lewandowski też z tej współpracy z Tobą nie zrezygnował?
Wszystko zostało powiedziane i załatwione oficjalnie, więc nie ma tu co ściemniać. Moim i Adama trenerem personalnym, nie klubowym, też proszę tego nie mylić, bo Tomek nie należy do żadnego klubu i nikt mu za to nie płaci, jest Tomasz Lewandowski. Tomek układa nam plan i dalej trenujemy z wizją treningową i planami Tomasza Lewandowskiego. Piotr Rostkowski został wskazany przeze mnie i Adama do władz PZLA jako trener kadrowy. Jest to trener, któremu możemy zaufać, który bardzo dobrze zna się z moim bratem – trenerem Tomaszem Lewandowskim i jest po prostu naszym trenerem kadrowym. Wyjeżdża z nami na obozy, ogarnia wszystkie rzeczy logistycznie. Pomaga nam w treningach, dyktuje tempo na rowerze, opiekuje się nami i po prostu razem wspólnie realizujemy program mojego brata. Piotrek sam też wie, że to najlepsze rozwiązanie. Bardzo się cieszę, że możemy trenować do igrzysk pod jego skrzydłami. Piotrek się nami opiekuje, ale dalej jedziemy na planach Tomasza Lewandowskiego i tyle. Być może będzie tak, że na jakieś zgrupowania Tomek z nami pojedzie, oczywiście nie z ramienia PZLA, ale na własny koszt, albo na nasz koszt – zawodników. Nie wiem, jak to będzie realizowane, ale my dalej opieramy się o jego plan.
Czy już z Tomaszem zmieniliście ten plan? Czy na razie czekacie na to, jak sytuacja się rozwinie?
Na razie sytuacja jest tak dynamiczna i wiadomości tak zmienne, że najbliższe trzy dni spędzimy w domu odpoczywając. Wiadomo, że wirus też atakuje osłabione organizmy, więc po tej ciężkiej podróży jeszcze dwa trzy dni spędzimy w domach bardzo spokojnie. Mamy nadzieje, że być może w tym czasie ukaże się jakaś informacja odnośnie igrzysk olimpijskich, czy są przesunięte, czy nie. A potem improwizacja. Jesteśmy w kontakcie z trenerem i będziemy jakieś improwizacyjne treningi – zabawy biegowe i biegi progresywne robili, bo trzeba być gotowym na wszystko, żebyśmy się nie obudzili z ręką w nocniku. Ten trening będzie podtrzymywany, po to, żeby w każdym momencie być gotowym na to by zasuwać i robić robotę pod igrzyska.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl