Masternak: Jeśli coś „przywiozłem”, będę chorował z rodziną

Mateusz Masternak jeszcze w niedzielę walczył w Londynie w bokserskim turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Tokio. W poniedziałek, jak cała reszta naszej kadry, dowiedział się, że impreza zostaje przerwana, a przed polską ekipą stanął poważny problem: Jak wrócić do kraju? O tym wszystkim opowiedział w naszej nowej audycji „Poranek z Polsatem Sport”.
W czwartek 19 marca w Polsacie Sport News i Polsacie Sport wystartowało nowe pasmo informacyjno-edukacyjne. W programie oprócz przeglądu najświeższych informacji pojawiać się będą rozmowy i łączenia z gośćmi, a także porady oraz zalecenia dotyczące zdrowego stylu życia. Kanały sportowe Telewizji Polsat przypomną też najważniejsze wydarzenia sportowe ostatniego dwudziestolecia.
Dwugodzinna audycja będzie emitowana w Polsacie Sport News od poniedziałku do piątku w godzinach 7:00 – 9:00 z równoległą transmisją w Polsacie Sport oraz w portalu Polsatsport.pl.
Mateusz Masternak był jednym z pierwszych gości. Pięściarz właśnie wrócił do kraju. Rozmawialiśmy z nim za pomocą łącza wideo. W studio w Warszawie był Marcin Lepa, „Master” odpowiadał ze swego wrocławskiego mieszkania.
Marcin Lepa: Udało się wrócić z Londynu z kwalifikacji olimpijskich. Żona bardzo się bała (o tym możecie przeczytać TUTAJ)...
Mateusz Masternak: Wróciliśmy wczoraj w nocy (z wtorku na środę, turniej został przerwany w poniedziałek wieczorem – przyp. red), dotarłem do domu chwilę po północy. Było trochę nerwów, powrót był dłuższy, ale się udało.
Teraz domowa, obowiązkowa kwarantanna, jak dla każdego wracającego obecnie z zagranicy. Jak taka kwarantanna wygląda z punktu widzenia sportowca?
Na razie nie wiem, bo dziś jest dopiero pierwszy dzień tej kwarantanny. Na pewno będziemy ją przechodzić całą rodziną. Bo nie jesteśmy w stanie podzielić się w domu tak, że ja przebywam oddzielnie i nie ma ze mną żadnego kontaktu. Jeśli coś przywiozłem, będziemy razem chorować. Czuję się dobrze, żona przygotowała zapasy co najmniej na najbliższe dwa tygodnie. Ja w ogóle nie będę wychodził, żona może na małe zakupy.
Jak to wyglądało na miejscu, w Londynie? Rozpoczęliście kwalifikacje i nagle, w trakcie turnieju, między jedną, a drugą sesją walk, zawody zostały przerwane.
Choć w Polsce dużo się już działo, w Londynie nie było żadnych oznak, że trwa pandemia. Wszystko toczyło się normalnie. Organizatorzy stwierdzili tylko, że turnieju całe to zamieszanie nie dotyczy, co najwyżej odbędzie się bez udziału publiczności (pierwszy dzień turnieju został jednak rozegrany z publicznością – przyp. red). Później była koncepcja, żeby przeprowadzić jak najwięcej walk, a całą rywalizację zakończyć do czwartku. Ja myślałem, że może się zakończyć na ćwierćfinałach, bo wtedy byłoby już wiadomo, kto ma olimpijski paszport. To musiałoby trwać właśnie do czwartku. Ale potem przyszedł poniedziałek, o godz. 16 dowiedzieliśmy się, że odbędzie się jeszcze tylko seria popołudniowa, a od wtorku turniej jest zamknięty.
Co to teraz oznacza dla was, bokserów, jaki jest plan? Bo MKOl, przynajmniej na razie, igrzysk nie odwołuje. Kiedy te kwalifikacje mogłyby zostać dokończone?
Na razie nie mamy żadnych sygnałów kiedy to mogłoby być. Nie rozmawialiśmy też kiedy i gdzie będą przygotowania. Po zakończeniu turnieju najważniejsze było, by każdy mógł bezpiecznie wrócić do domu. Teraz zobaczymy ile potrwa sytuacja kryzysowa w kraju. Zamknięte są przecież wszystkie ośrodki sportowe, w tym COS-y (Centralny Ośrodek Sportu). Trudno byłoby więc zorganizować obóz gdziekolwiek. Pytanie, jak pandemia będzie się rozwijać. Na pewno dziś nie da się określić konkretnej daty, na kiedy można przełożyć turniej i kiedy można zacząć przygotowania.
Przejdź na Polsatsport.pl