Magiera: Szok i niedowierzanie! Wlazły opuszcza Skrę
Mariusz Wlazły w niedzielnym magazynie #7Strefa na antenie Polsatu Sport poinformował, że po siedemnastu latach reprezentowania PGE Skry opuszcza Bełchatów. Kariery jednak nie zamierza kończyć i w nowym sezonie zobaczymy go na boiskach PlusLigi w innym polskim klubie. Nie powiedział wprawdzie w którym, ale ja stawiam na Trefla Gdańsk...
Zobaczymy na pewno, tylko na razie nie wiadomo gdzie i przede wszystkim kiedy. Z powodu koronawirusa wszyscy jesteśmy w kropce. Z reguły jestem optymistą i staram się myśleć pozytywnie, ale w dogranie obecnego sezonu do końca - czy choćby fazy zasadniczej - nie wierzę. Tak samo jak mam duże wątpliwości, czy z nowym sezonem uda się wystartować we wrześniu - tak jak zakłada wstępny plan. Na razie nic nie zrobimy. Zwyczajnie musimy czekać, co przyniesie życie.
Wracając do Wlazłego. Jego odejście z Bełchatowa kończy pewną epokę w naszej klubowej siatkówce. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że popularny „Szampon” pokazał wszystkim jak walczyć z tą całą zarazą. Przynajmniej w naszym środowisku przez chwilę nikt nie przejmował się koronawirusem, tylko myślał i mówił o czymś zupełnie innym.
Retro poniedziałek z Polsatem Sport. Przypominamy hitowe mecze Polaków
Mariusz należy do nielicznego grona zawodników, którzy w całej swojej karierze związani byli z jednym klubem. Nie znam kibica, który słysząc nazwisko Wlazły, nie pomyślałby o Bełchatowie. Nie znam też kibica, który słysząc o Skrze Bełchatów, nie pomyślałby o Wlazłym. Dlatego też informacja o jego odejściu z klubu - abstrahując od wszystkiego - jest na swój sposób szokująca.
W naszym siatkarskim świecie takich przypadków wcześniej nie było. Owszem, zawodnicy zmieniali drużyny, często na te „wrogie” w stosunku do swoich kibiców, ale żaden z graczy nie miał tak bogatej historii związanej ze swoim dotychczasowym klubem, jak Wlazły.
Znalezione w archiwum ;) pic.twitter.com/MXou6oWaSV
— Marek Magiera (@MagieraMarek) March 22, 2020
Legenda. 17 sezonów, 13 medali mistrzostw Polski - w tym dziewięć tytułów mistrzowskich. Do tego siedem Pucharów Polski i cztery Superpuchary Polski. Po trzy medale Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata oraz niezliczona ilość nagród indywidualnych. Jeśli dodamy tu sukcesy z reprezentacją - z mistrzostwem świata 2014 i nagrodą MVP turnieju na czele - to będziemy mieli całkowity obraz gracza, który dla klubu z Bełchatowa był kimś więcej niż tylko zawodnikiem. Idę o zakład, że jego osiągnięć w Skrze i ze Skrą nie pobije już żaden inny siatkarz.
Kiedy jeżdżę w Warszawie do pracy, przejeżdżam obok stadionu Legii, gdzie przy wejściu na trybunę północną stoi pomnik legendy klubu Kazimierza Deyny. Swoje pomniki mają też w wielkim piłkarskim świecie Cristiano Ronaldo czy Lionel Messi. W Anglii takie pomniki na cześć swoich najlepszych zawodników przed stadionami to norma. Nie zdziwię się wcale, jak przed halą Energa w Bełchatowie zobaczymy kiedyś pomnik Mariusza Wlazłego.