Różne losy po przeprowadzkach. Jak radzą sobie "asy z ekstraklasy" za granicą?
W czasie pandemii piszemy głównie o tym, jak koronawirus wpłynął na życie na całym świecie. Tekstów czysto sportowych jest zdecydowanie mniej, więc... taki Wam zaproponuję.
Gdy w przerwie zimowej polską ekstraklasę opuściło mnóstwo znaczących piłkarzy, pojawił się lament, że po tak licznych ubytkach poziom naszej ligi jeszcze bardziej się obniży. Dziś w czasie przymusowej przerwy trudno o jednoznaczną tezę czy faktycznie tak się stało. Ja tymczasem przeanalizowałem, jak byli czołowi piłkarze z polskich boisk radzą sobie w swoich nowych miejscach pracy - zarówno na stałych kontraktach, jak też wypożyczeniach.
Koźmiński: Formuła rozegrania EURO 2020 się nie zmieni
Oto wybrana przeze mnie 20-tka i ich ligowe bądź pucharowe dokonania - od momentu podpisania umowy do przymusowej przerwy spowodowanej przez epidemię. Ocenę ich dotychczasowej „przygody” za granicą pozostawiam już czytelnikom. Z najprostszych wyliczeń wynika, że jak na razie w nowym otoczeniu dobrze radzi sobie mniej niż połowa naszych byłych ekstraklasowych „asów”.
Joao Amaral (z Lecha Poznań do Pacos de Ferreira)
Po wypożyczeniu do Portugalii grał w każdym spotkaniu do 8 marca, kiedy po raz pierwszy usiadł na ławce. Ale tylko raz spędził na boisku 90 minut. W pierwszym składzie wyszedł jedynie w trzech innych przypadkach na jedenaście możliwości. Bez goli. Jedna asysta.
Adam Orn Arnarson (z Górnika Zabrze do Tromso)
Liga norweska nie zdążyła wystartować…
Denys Bałaniuk (z Wisły Kraków do Olimpiku Donieck)
124 minuty i jeden gol w ostatniej kolejce z Vorsklą w lidze ukraińskiej. W pierwszych trzech seriach poza składem. Ale widać, że tendencja „zwyżkowa”.
Adam Buksa (z Pogoni Szczecin do New England Revolution)
Dwa pełne spotkania i jeden gol w MLS.
Cafu (z Legii Warszawa do Olympiakosu Pireus)
90 minut w ćwierćfinale Pucharu Grecji i 29 w ligowej potyczce z Panioniosem. W większości z jedenastu spotkań poza składem, dwa razy na ławce.
Guilherme (z Jagiellonii do Konyasporu)
Pewne miejsce w składzie. Po 90 minut w siedmiu ostatnich spotkaniach.
Lukas Haraslin (z Lechii Gdańsk do Sassuolo)
Zaledwie 14 minut w spotkaniu z Parmą na cztery możliwe występy w Serie A.
Darko Jevtić (z Lecha Poznań do Rubina Kazań)
Na trzy rozegrane serie w lidze rosyjskiej kolejno: 67, 58 i 16 minut. Bez gola i asysty, ale nic dziwnego, bo jego drużyna nie strzeliła w tym czasie ani jednej bramki.
Ivan Jukić (z Korony do FK Sarajewo)
Trzy mecze w pełnym wymiarze w lidze bośniackiej.
Daniel Łukasik (z Lechii do Ankaragucu)
Zawsze w pierwszym składzie. Tylko raz na siedem występów zmieniony w końcówce.
Patryk Klimala (z Jagiellonii do Celtiku Glasgow)
13 minut w debiucie w Pucharze Szkocji, dwa krótkie wejścia z ławki w lidze. 9 lutego pierwszy skład z Clyde i 75 minut - znów w Pucharze. Od tego czasu poza składem albo sporadycznie na ławce. Osiem gier z rzędu Celtiku bez Polaka.
Ognjen Mudrinski (z Jagielloni do HNK Gorica)
Na razie zmiennik w lidze chorwackiej. Jedna asysta.
Dominik Nagy (z Legii do Panathinaikosu)
Przyzwoicie - osiem meczów, jeden gol i jedna asysta, choć tylko połowa spotkań w „podstawie”.
Jarosław Niezgoda (z Legii Warszawa do Portland Timbers)
Jak na razie bez gry.
Filip Piszczek (z Cracovii do Trapani Calcio)
Trzy ostatnie spotkanie na ławce w Serie B. W sumie - na siedem możliwości dwa niepełne występy w wyjściowej „11”.
Ricardinho (z Wisły Płock do Khor Fakkan Club)
Absolutnie kluczowy gracz w lidze ZEA, jedna bramka.
Grzegorz Sandomierski (z Jagiellonii do CFR Cluj)
Jeden mecz w lidze rumuńskiej pod nieobecność podstawowego bramkarza - 8-go lutego. Przez kolejny miesiąc na ławce.
Boris Sekulić (z Górnika Zabrze do Chicago Fire)
Do USA trafił późno, jeszcze nie zadebiutował.
Artur Sobiech (z Lechii Gdańsk do Karagumruk)
„Gwiazda” tureckiego drugoligowca. Dziewięć meczów, cztery gole.