Kostyra: MKOL już nie ciągnie nieżywego konia pod górę
Jeszcze w poniedziałek dyskutowaliśmy w Poranku w Polsacie Sport o przełożeniu Igrzysk Olimpijskich i dziwiliśmy się, że MKOL upiera się, że odbędą się w terminie. To było tak bezsensowne, jak ciągnięcie nieżywego konia pod górę. Na szczęście Thomas Bach i premier Japonii Shinzo Abe przyszli po rozum do głowy i ogłosili, że Letnie Igrzyska Olimpijskie zostaną przełożone o rok. Zatwierdzenie tego przez Komitet Wykonawczy MKOL to już tylko formalność.
To PIERWSZY przypadek w dziejach letnich Igrzysk Olimpijskich, że zostają przełożone. Wcześniej trzy razy Igrzyska były odwoływane z powodu wojny. Najpierw VI I.O. w Berlinie w 1916 roku z powodu I wojny światowej. Potem XII Igrzyska w Tokio w 1940 roku z powodu II wojny światowej. Będąc precyzyjnym - w 1938 roku z powodu uwikłania Japonii w konflikt z Chinami i Rosją prawa organizacyjne zostały przekazane Helsinkom i jeszcze w 1939 roku, po napadzie Hitlera na Polskę, zgłosiło się do nich 20 państw. Finowie wycofali się z pomysłu dopiero, gdy napadł na nich Stalin. Po raz trzeci Igrzyska zostały odwołane w 1944 roku (Londyn, II wojna światowa).
Także trzy razy letnie Igrzyska Olimpijskie były bojkotowane: Montreal (1976, państwa afrykańskie w proteście przeciwko MKOL, że nie wykluczył z Igrzysk Nowej Zelandii, która złamała międzynarodową izolację rasistowskiej RPA, grając z tym krajem w rugby), Moskwa (1980, większość krajów kapitalistycznych), Los Angeles (1984, prawie wszystkie kraje socjalistyczne, wyjątki Rumunia i Jugosławia).
Pamiętam wściekłość polskich sportowców, z którymi byłem zaprzyjaźniony (głównie bokserzy, zapaśnicy i dżudocy), gdy PKOL ogłaszał, że nie pojedziemy na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles. Pamiętam rozczarowanie mojego wujka Huberta Wagnera, który był przekonany, że z siatkarską reprezentacją Polski powtórzy sukces z Montrealu i zdobędzie drugi złoty medal olimpijski. Byliśmy wtedy w gronie światowych sportowych potęg (26 medali na IO w Montrealu, 32 – na IO w Moskwie). Wszystko marzenia poszły w diabły.
CZYTAJ TEŻ: Media w USA: Koszmar dla sportowców, krytyka i przyszłość MKOl
Teraz na szczęście sytuacja jest inna. Marzenia polskich sportowców o olimpijskich sukcesach w Tokio „nie idą w diabły”, zostały tylko o roku odłożone. Nawet nazwa Igrzysk Olimpijskich została po staremu. To będzie „Tokyo 2020” rozgrywane w 2021 roku.
Z koronawirusem damy sobie radę. Japończycy przeżyją straty finansowe szasowane na 12.35 miliardów dolarów, bo mają silną gospodarkę. Oby tylko Igrzyska Olimpijskie w Tokio były udane dla Polski. Mam nadzieję, że siatkarska reprezentacja Polski prowadzona przez Heynena zdobędzie ten drugi złoty medal olimpijski, o którym marzył Hubert Wagner. Czekamy na to już prawie pół wieku.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl