Tokio 2020. Blanik: Decyzję podjęto za późno
„Decyzja o przełożeniu igrzysk w Tokio na 2021 rok jest ze wszech miar słuszna. Zarówno z ludzkiego, jak i sportowego punktu widzenia. Podjęto ją jednak za późno” – powiedział mistrz olimpijski z 2008 roku w Pekinie w skoku Leszek Blanik.
„Dawno utrzymywałem, że igrzyska powinny być przełożone. I to nie o kilka miesięcy tylko co najmniej o rok, dlatego ta decyzja, zarówno z ludzkiego, jak i sportowego punktu widzenia, jest ze wszech miar słuszna. Nawet jeśli niebawem uda się zatrzymać pandemię koronawirusa, to nie ma przecież gwarancji, że jesienią nie eksploduje z nową siłą. Mam natomiast nadzieję, że w ciągu roku uda się opracować szczepionkę albo jakieś skuteczne lekarstwa na tę przypadłość” – stwierdził Blanik.
Złoty medalista olimpijski z Pekinu (2008) i brązowy z Sydney (2000) w skoku przekonuje, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski niepotrzebnie zwlekał z decyzją o przełożeniu igrzysk.
Igrzyska nie są sprawą życia i śmierci
„Kilka dni temu z niedowierzaniem słuchałem głosów prominentnych działaczy MKOl i japońskich polityków, że igrzyska nie są zagrożone i odbędą się w zakładanym okresie. Co się zatem wydarzyło, że nagle to stanowisko zostało zmienione o 180 stopni? Dziwił mnie opór w tej kwestii, który zwyczajnie godził w zdrowie i życie ludzi. Nie brakowało oczywiście opinii i różnych nacisków, że termin tej imprezy powinien został zmieniony. Bardzo dobry ruch wykonały Kanada i Australia, które jako pierwsze zapowiedziały, że nie wyślą swoich sportowców do Tokio. Myślę, że za chwilę swoją rezygnację ogłosiliby Włosi, a za nimi także inne kraje” – dodał.
43-letni szkoleniowiec uważa, że gros sportowców z zadowoleniem przyjęło informację o nowym terminie igrzysk.
„Sportowcy, jak wszyscy ludzie, też się boją chorób i zarażenia koronawirusem. Poza tym w naszej profesji najgorsza jest niepewność. Niektóre kraje mają już za sobą najtrudniejsze chwile związane z pandemią, w wielu występuje teraz jej apogeum, a część państw dopiero czeka prawdziwa walka z koronawirusem. Zamykane są obiekty sportowe, chociaż niektóre kraje podchodzą do tej kwestii rygorystyczne, ale niektóre dość liberalnie. W tej sytuacji zawodnicy nie wiedzą jak się zachować, czy nadal ćwiczyć, czy podtrzymywać wytrenowany poziom, czy czekać na decyzje. Zaburzenie jednego procesu automatycznie powoduje zakłócenie kolejnych” – zauważył.
Znakomity gimnastyk podkreślił, że w niektórych dyscyplinach dłuższa przerwa w treningach ma trudne do wyobrażenia konsekwencje.
„Szermierzom trwająca miesiąc przerwa specjalnie nie zaszkodzi, a nawet taki luz w mięśniach się przyda. W przypadku pływania czy gimnastyki to jest katastrofa. U nas najdłuższy rozbrat z zajęciami trwa dwa tygodnie, po którym dojście do punktu wyjścia zabiera zawodnikom dwa miesiące. W przypadku miesięcznej przerwy trzeba te zaległości nadrabiać przez ponad 90 dni” – wyjaśnił.
Media w USA: Koszmar dla sportowców, krytyka i przyszłość MKOl
Według Blanika przełożenie igrzysk na przyszły rok sprawi, że wszyscy sportowcy zaczną przygotowania do tej imprezy z takiego samego pułapu, czyli od zera.
„Ta decyzja wyrównuje szanse. Po wybuchu epidemii reprezentacja chińskich gimnastyków została wywieziona do Kataru, gdzie spokojnie mogła kontynuować przygotowania, ale przecież nie wszystkie kraje stać na takie posunięcie. Poza tym igrzyska to specyficzna impreza, która wymaga czterech lat harówki. Jeśli z jakichś powodów nie wystartujesz w mistrzostwach świata bądź Europy, będziesz miał szansę za rok, ale okazja do zdobycia olimpijskiego medalu może się już nie powtórzyć” – podsumował.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl