Bartman: W tygodniu miałem trzy mecze i cztery imprezy
- Grając w Częstochowie, miałem taki tydzień, że mieliśmy trzy mecze - ligę, puchar, ligę i byłem cztery razy na imprezie - powiedział Zbigniew Bartman w rozmowie z Joanną Kaczor.
Joanna Kaczor: Co byś powiedział o Chinach?
Zbigniew Bartman: Jeżeli mówimy o sporcie, to wielkie wrażenie zrobiło na mnie to, że są tam werbowane dzieciaki - po cztery, pięć lat, do gry w badmintona i ping-ponga, mimo że ich głowa ledwo odstaje od stołu. Tam każdy region ma swoje centrum sportowe. Robi to kolosalne wrażenie. To jest na pewno ciężkie dla tych dzieci, które spędzają tam czas aż do igrzysk, a po igrzyskach dostają tam pracę. Jak wychodzą z domu w tym wieku, to już praktycznie do niego nie wracają.
To teraz powiedz coś o Argentynie.
Z dużym sentymentem wspominam dwa sezony w Argentynie, mimo że były bardzo długie podróże - po szesnaście, dwadzieścia godzin autobusami na mecze i mimo że liga niełatwa, bo w różnych warunkach się grało - na betonie albo w hali, gdzie wilgotność była na poziomie 85 procent. Wchodzisz na salę i jesteś od razu mokry.
Zobacz także: Podczas meczu jeden z kibiców... poprosił mnie o rękę
Miało to dla ciebie znaczenie z jakim grałeś numerem - czy to w klubie, czy w reprezentacji?
W tamtym czasie wielu młodych zawodników, wchodzących do reprezentacji, wybierało numer "18". Ci zawodnicy bardzo mi imponowali i chciałem być tacy jak oni.
Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłeś przez te wszystkie lata grając?
Grając w Częstochowie, miałem taki tydzień, że mieliśmy trzy mecze - ligę, puchar, ligę i byłem cztery razy na imprezie.
Ale dobrze grałeś?
Generalnie mogliśmy być zadowoleni. To były dwa mecze z ZAKSĄ - ligowy i pucharowy, oba wygrane po 3:2 i ligowy ze Skrą Bełchatów, przegrany 2:3. Człowiek jak jest młody, to inaczej się regeneruje. Nigdy więcej już tego nie powtórzyłem. Zresztą sam po tym tygodniu nie byłem z siebie dumny.
Czy reprezentacja to jest dla ciebie zamknięty temat? Czy może jeszcze o niej myślisz?
Generalnie zawodnik to sobie może o niej myśleć, ale to trener robi powołania, więc zawodnik nie ma zbyt wiele do gadania. Poza tym myślę, że po takim sezonie jak w tym roku w wykonaniu Resovii Rzeszów, to nie ma co w ogóle myśleć o reprezentacji, a czas nieubłaganie leci.
A jak wspominasz igrzyska?
Na pewno piękna impreza, coś wspaniałego. Masa sportowców z całego świata, cudowne otwarcie, ale na pewno przy drugiej okazji inaczej podszedłbym do tego tematu. Na pierwszych igrzyskach człowiek jest jak dziecko, które wejdzie do Disneylandu. Jest tego tyle, że człowiek tego wszystkiego nie przyswaja. Teraz jadąc na nie, uważam, że należy spać poza wioską olimpijską, aby się nie rozpraszać. W Londynie było ciężko organizacyjnie ze względu na to, że w dni wolne jeździliśmy na trening dwie i pół godziny, podczas gdy trening trwał półtorej godziny.
Program "Poranek z Polsat Sport" od poniedziałku do piątku w godzinach 7:00 do 9:00 w Polsacie Sport i Polsacie Sport News.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl