Bukmacherzy wycofują się ze sponsorowania sportu
Niszczycielskie uderzenie koronawirusa odczuwa również warta miliardy dolarów branża bukmacherska. Jej wkład w sponsorowanie sportu stanowi o budżetach wielu klubów i przedsięwzięć w formule ligowej. Przy obrotach, które spadły o około 60-80 proc., oznacza to wycofanie się ze sponsorowania sportu w podobnym udziale.
W związku z zaplanowanymi na ten tydzień międzypaństwowymi meczami piłki nożnej oraz barażami do Euro 2020, branża bukmacherska przeżywałaby kolejny tydzień z wysokimi obrotami. Gdyby nie koronawirus… Ponieważ niemal wszystkie zawody sportowe na świecie zostały odwołane, oferowane są kursy na wydarzenia, nad którymi w normalnych warunkach nie pochyliłby się nikt o zdrowych zmysłach. Na wall’ach bukmacherskich całego świata królują obecnie mecz białoruskiego hokeja na lodzie, rosyjskiego tenisa stołowego czy koszykówki w wykonaniu klubów innych byłych republik radzieckich.
Największe straty zanotowały tradycyjne, utrwalone przez lata rynki bukmacherskie z brytyjskim na czele, w którym zwolniono już kilka tysięcy pracowników. Na Wyspach, w przeciwieństwie do krajów, w których bukmacherzy największe zyski generują on-line, aż połowę obrotu notuje się w pubach, klubach i innych punktach naziemnych (jest ich około dziewięciu tysięcy). Ponieważ wszystkie te obiekty zostały zamknięte, nie zarabia branża. Oczywistym powodem spadku obrotów jest także brak kontentu, na który można zawrzeć zakłady. Straty trzech bukmacherów mających swoje siedziby w Londynie – m.in. Williama Hilla – szacowane są na około siedem miliardów funtów. Tylko za marzec, do którego końca pozostało jeszcze kilka dni. Obroty Williama Hilla spadły o 75 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem. Kurs akcje tej firmy obniżył się o około 25 proc.
Wkład brytyjskich bukmacherów w kluby i rozgrywki jest nie do policzenia. Tylko w Premier League dziewięć klubów ma bukmachera jako głównego sponsora. Nie mniejszym rynkiem są wyścigi konne, gdzie branża zainwestowała potężne środki. Według szacunków analityków tego rynku w Wielkiej Brytanii, spadek zaangażowania bukmacherów w sponsorowanie sportu będzie przynajmniej tak wielki, jak straty powodowane koronawirusem. Gigantyczne straty dotyczą nie tylko braku obrotów, ale również utrzymaniem lokali i pracowników punktów naziemnych.
To także spory problem w Australii, w której rząd zgodził się nie zakazywać organizacji wyścigów konnych, jednego z najczęściej obstawianych sportów. Tamtejszy rząd wprowadził szereg rygorów pozwalających jednak utrzymać się firmom bukmacherskim na powierzchni. Zawody zostały ograniczone do minimum, jeśli idzie o obsługę, temperatura ludzi i koni sprawdzana jest na każdym kroku. Dżokeje umieszczani są w pięciu różnych pokojach.
A jak jest w Polsce, gdzie działa kilkunastu operatorów? Szacunki strat są rozmaite, w zależności od udziału w rynku. Najczęściej mówi się jednak o obniżeniu obrotów o około 60 proc. Branża ma zwrócić się do instytucji państwowych o złagodzenie rygorów podatkowych, co pozwoliłoby nie zamykać interesu. Nieuniknione jest również renegocjowanie umów z podmiotami, których bukmacherzy są sponsorami. Czy to kluby, czy całe rozgrywki wspomagane przez branżę.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl