Czy ringowe wojny to już przeszłość? TOP5 walk, których przełożenia możemy żałować
Walki przekładane jedna za drugą, niepewność jutra, to bokserska rzeczywistość w czasach zarazy. Których przełożonych i zagrożonych hitów najbardziej żal?
To miał być wyjątkowy rok. Zaczął się jak u Alfreda Hitchcocka, od trzęsienia ziemi, czyli przegranej przed czasem Deontay’a Wildera, pokonanego przez Tysona Fury’ego. „Król Cyganów” zmienił trenera i cały sztab szkoleniowy, zmienił też taktykę w rewanżu i 22 lutego znokautował w Las Vegas króla nokautu.
Dziś już wiemy, że 18 lipca nie dojdzie do ich trzeciej walki. Ma być przeniesiona na październik, ale jest zdecydowanie za wcześnie, by pisać o konkretach, choć takie już się pojawiły. I jeśli się sprawdzą, to Fury zmierzy się z Wilderem po raz trzeci, 3 października. Najpierw jednak świat musi pokonać koronawirusa. Bez tego zwycięstwa wielkich walk nie zobaczymy również jesienią.
Zobacz: Kolejni pięściarze zakażeni koronawirusem po kwalifikacjach olimpijskich
Boks na razie przegrywa w tym nierównym pojedynku, od chwili rozpoczęcia pandemii odwołano około 60 gal na całym świecie, a do końca maja taki los spotka jeszcze co najmniej setkę. Przybywa zarażonych koronawirusem pięściarzy, ale świat boksu się nie poddaje i twardo walczy o przetrwanie. Promotorzy biją się o możliwość organizowania gal bez publiczności, telewizje są nimi zainteresowane. Mówi o tym między innymi Eddie Hearn.
Ale te największe, klasyczne megahity bez widzów, chyba nie wchodzą w grę. Dlatego trudno przewidzieć, kiedy zobaczymy w akcji chociażby Anthony’ego Joshuę, mistrza wagi ciężkiej, który bez najmniejszych problemów zapełniał największe stadiony na Wyspach Brytyjskich. W czerwcu na stadionie Tottenhamu miał walczyć w obronie mistrzowskich pasów z Bułgarem Kubratem Pulewem, ale to już nieaktualne. Ten termin też zostanie przesunięty. Celem Hearna na 2020 rok był unifikacyjny pojedynek Joshui ze zwycięzcą trzeciej walki pomiędzy Furym i Wilderem, ale wygląda na to, że najwcześniej odbędzie się w przyszłym roku.
Nie wiemy też z kim i kiedy walczyć będzie Saul Alvarez, z kim Giennadij Gołowkin, mistrzowie wagi średniej, bokserscy multimilionerzy. Pierwszy w kolejce do Kazacha jest Kamil Szeremeta, który mógłby w takiej sytuacji liczyć na najwyższą wypłatę w karierze i powalczyć przy okazji o mistrzostwo świata, ale na razie musi uzbroić się w cierpliwość. Bardzo prawdopodobne, że jeśli jesienią będzie można zorganizować wielką galę z udziałem Alvareza, to pierwszą opcją będzie jego trzecia walka z Gołowkinem. W biznesie nie ma sentymentów.
Nigdy w historii boksu nie było takiej sytuacji jak teraz. Nic więc dziwnego, że wszystkim towarzyszy niepewność jutra, i co gorsza nie widać światełka w tunelu. Wszystko zależy od wyników walki z koronawirusem. Jeśli przyjdą pierwsze wygrane na tym polu, to promotorzy z całą pewnością pójdą za ciosem, a boks wróci do łask.
Pierwszymi pięściarzami, którzy padli ofiarą rozprzestrzeniającej się epidemii byli Jose Carlos Ramirez i Wiktor Postoł, którzy 1 lutego mieli walczyć w Chinach o pasy WBC i WBO w wadze junior półśredniej, należące do Amerykanina. Walka została wtedy odwołana. 9 maja we Fresno zapewne też do niej nie dojdzie, ale dziś sytuacja w Chinach powoli się normuje, więc być może tam rozegrana zostanie wkrótce jakaś duża gala? Niczego nie można wykluczyć.
Pierwsza „5” wielkich walk, które muszą się poczekać na lepsze czasy. W nawiasie poprzednie terminy:
1/ Tyson Fury – Deontay Wilder III (18 lipca, Las Vegas, o pas WBC w wadze ciężkiej należący teraz do „Króla Cyganów”)
2/ Wasyl Łomaczenko – Teofimo Lopez (30 maja, Nowy Jork, unifikacyjny pojedynek o wszystkie cztery pasy w wadze lekkiej)
3/ Anthony Joshua – Kubrat Pulew (20 czerwca na stadionie Tottenham Hotspur w Londynie, o trzy pasy należące do Joshui)
4/ Canelo Alvarez – Billy Joe Saunders (2 maja, Las Vegas, o „regular” WBO w wadze superśredniej)
5/ Mairis Briedis – Yunier Dorticos (finał turnieju WBSS w wadze junior ciężkiej)
Do tej listy spokojnie można dodać jeszcze mocno zagrożone gale w Manchesterze (2 maja: Dillian Whyte – Aleksander Powietkin) czy Londynie (23 maja, O2 Arena) na której Ołeksandr Usyk ma walczyć z Dereckiem Chisorą. Wiemy też, że 11 kwietnia nie dojdzie w Londynie do bardzo ciekawej walki o wakujący pas mistrza wagi ciężkiej pomiędzy wicemistrzem olimpijskim z Rio de Janeiro, Joe Joycem i wschodzącą gwiazdą najcięższej kategorii, Danielem Dubois. Na to starcie dwóch Brytyjczyków czekano z ogromnym zainteresowaniem.
Zobacz: Były rywal Kliczki w stanie śpiączki. Jest zakażony koronawirusem
Teraz wszystkie te pojedynki osnute są mgłą niepewności. Nowojorczyk Teofimo Lopez, który w minionym tygodniu miał rozpocząć przygotowania do walki z Łomaczenką rozkłada ręce pytany co dalej.
- Łomaczenkę ponoć wysłali na Ukrainę, do naszej walki z tego co słyszę nie dojdzie wcześniej niż jesienią, choć są też głosy, że może latem, ale to mało prawdopodobne – twierdzi 22 letni Lopez, mistrz IBF wagi lekkiej, który głęboko wierzy, że jest w stanie pokonać króla boksu, jakim dla wielu ekspertów jest dziesięć lat od niego starszy, genialny Ukrainiec.