Iwanow: Polskie kluby nawet bez "jaśka". Nie mówiąc o finansowej poduszce
Pakiet pomocowy Polskiego Związku Piłki Nożnej został odebrany z aplauzem, ale… oczywiście nie wszędzie. Przedstawiciele części klubów nieoficjalnie narzekają na to, że pieniądze nie będą wysyłane od razu, więc gdy wreszcie dojdą „piłkarskie przedsiębiorstwa” mogą już dogorywać, a może nawet przestać istnieć. Większym „bólem” może też być cel, na który dofinansowanie ma być przeznaczone. Wyłącznie na wsparcie szkolenia dzieci i młodzieży.
Niedługo po ogłoszeniu tego pakietu pojawił się taki komunikat Ekstraklasy S.A.: „Na bazie uchwały rady nadzorczej zarząd Ekstraklasy zwróci się do zarządu PZPN o przyjęcie stosownych regulacji w Federacji w zakresie, obejmujących także zasady wyłączające możliwości rozwiązania kontraktów przez zawodników wskutek obniżek wynagrodzeń dokonanych na bazie uchwalonych zasad. Ta pomoc ze strony Związku jest obecnie traktowana przez kluby jako priorytetowa, gdyż zapewnia wsparcie w bieżącym sezonie i daje szanse na przetrwanie tego trudnego okresu.”
Chodzi oczywiście o pomysł redukcji pensji piłkarzy, które mogłyby być niższe o 50%. Szczerze mówiąc, nie chce mi się wierzyć, by piłkarze - szczególnie ci zagraniczni - w komplecie się na to zgodzili. Kluby potrzebują więc wsparcia PZPN, a docelowo UEFA. To do Szwajcarii kierowane są później wnioski o regulacje zaległych wypłat i tego typu konfliktów na linii klub-zawodnik. Wkrótce może być ich bardzo dużo. Chyba że w europejskiej piłce pojawią się jakieś konkretne regulacje w tym zakresie.
Zobacz także. Murawski: Myślałem, że nie zdążę na Euro, ale mam jeszcze rok ekstra
Kluby starają się ratować jak tylko mogą i mimo że liga zawieszona została dokładnie zaledwie 15 dni temu, już są w opałach. Brak oszczędności i gospodarności zarzuca się – i pewnie słusznie – Ekstraklasie S.A. ale zastanówmy się, ile w tej lidze jest mądrze zarządzanych piłkarskich podmiotów? Pewnie poza tymi, które mają bogatych inwestorów prywatnych (Cracovia) czy państwowych (Zagłębie Lubin) wymienilibyśmy może jeszcze kilka innych. Gdzie już dziś są duże zaległości finansowe wobec piłkarzy? W Lechii Gdańsk, Arce Gdynia, Koronie Kielce? W jak dużej liczbie zespołów pieniądze schodzą „na bieżąco” i po trzech tygodniach od zawieszenia rozgrywek już jest problem? Dlaczego mistrz Polski Piast Gliwice musi zwalniać część pracowników administracji i marketingu? Czy oni byli największym budżetowym obciążeniem?
W mediach często używamy ostatnio określenia, że PZPN miał finansową poduszkę, na którą w wypadku jakiejś gorszej sytuacji można spaść i nawet się nie obić. Każdy z nas, jeśli miał oczywiście taką możliwość, odłożył coś na „czarną godzinę”. Dlaczego nie zrobiła tak liczna część polskich klubów? No właśnie nie wiem. Może niektórym było za dobrze i zabrakło wyobraźni. Nie zostawili nawet jaśka, a co dopiero wypełnionej pierzem poduszki.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl