Trener Lewandowskiego i Kszczota: Zostałem objęty kwarantanną. Codziennie sprawdza mnie policja
- Zostaliśmy objęci dwutygodniową kwarantanną po powrocie z Ameryki. Mam na myśli siebie, Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego. Jesteśmy w takiej samej sytuacji jak każdy, kto wrócił z zagranicy. Regularnie jestem kontrolowany i odwiedzany przez odpowiednie służby, więc każdy z nas musi trzymać dyscyplinę i w niej wytrwać – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl, Piotr Rostkowski trener Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota.
Adrian Janiuk: Jak wrażenia po pobycie w Arizonie? W Stanach Zjednoczonych miał pan przebywać z Adamem Kszczotem i Marcinem Lewandowskim znacznie dłużej niż w rzeczywistości byliście.
Piotr Rostkowski: Mieliśmy wrócić do kraju 3 kwietnia, ale byliśmy zmuszeni przerwać treningi. W Polsce byliśmy z powrotem już 16 marca. Sporo nam uciekło, tak naprawdę główna część zgrupowania. Pierwszy tydzień został przeznaczony na aklimatyzację. W momencie, gdy osiągnęliśmy pełną gotowość do intensywnego treningu sytuacja zmusiła nas do wcześniejszego powrotu. Przyznam, że zastanawialiśmy się, czy jednak nie zostać w USA i nawet braliśmy pod uwagę, żeby zostać nawet dłużej niż do 3 kwietnia. Sytuacja rozwijała się jednak bardzo szybko. W Stanach Zjednoczonych na początku była cisza w związku z rozwojem epidemii koronawirusa w innych krajach, ale w krótkim czasie sprawy nabrały dużego tempa. Prezydent Donald Trump wskazał wroga w postaci śmiertelnego wirusa. Wówczas rozpoczęła się walka, aby zapobiec rozprzestrzenianiu epidemii. W USA transport lotniczy jest bardzo rozwinięty i mnóstwo ludzi podróżuje, a to niestety sprzyja zakażeniu się koronawirusem.
Pan oraz nasi najlepsi biegacze przebywacie obecnie na kwarantannie. Jak pan i pańscy podopieczni radzicie sobie w tej sytuacji?
Nasze władze zareagowały dość szybko i nie zbagatelizowały zagrożenia. Zostaliśmy objęci dwutygodniową kwarantanną, podobnie każdy, kto wrócił z zagranicy. Jesteśmy regularnie odwiedzani i kontrolowani przez odpowiednie służby, więc musimy trzymać dyscyplinę i w niej wytrwać. Jako, że koronawirus może przebiegać także bez objawowo, to narzucę sobie tej dyscypliny o kilka dni więcej mimo, iż kwarantanna kończy mi się we wtorek 31 marca. Mam na szczęście ten przywilej, że funkcjonuję na czas kwarantanny w mieszkaniu na dole szeregowego domu, podczas gdy moja rodzina mieszka na górze. Nie wychodzę nawet na taras, a gdy ktoś ma mi coś przynieść, wówczas zostawia mi to na tarasie.
Te odpowiednie służby to m.in. policja?
Tak, od pewnego czasu nachodzi mnie policja (śmiech). Codziennie ktoś mnie sprawdza, ale jestem zdania, że są to właściwe metody. Uważam, że nasze społeczeństwo okazało się odpowiedzialne w dobie koronawirusa. To cieszy, bo odpowiadamy nie tylko za siebie, ale również za innych. Sprawa jest niezwykle poważna. Nie jest to błahostka, dlatego trzeba trzymać samodyscyplinę. Ważne jest opóźnienie rozwoju wirusa, żeby nie było tylu chorych w jednym momencie, jak w innych krajach.
ZOBACZ: Piękny gest promotora Joshuy! Zaproponował bezpłatne bilety dla lekarzy
Fakt, że odwiedza pana policja, być może wynika również z innego powodu. Po tym jak został pan trenerem najlepszych polskich biegaczy, stał się pan po prostu znanym człowiekiem.
W tym przypadku nie ma to raczej żadnego znaczenia. Fakt, że zostałem trenerem Marcina i Adama sprawia jednak, że odbieram znacznie więcej telefonów od dziennikarzy niż w przeszłości (śmiech). Żona Ania również rozmawiała z policjantami dzielnicowymi na temat mojej kwarantanny. Funkcjonariusze policji wykonują swoje obowiązki naprawdę bardzo rzetelnie. Po twarzach lekarzy i pielęgniarek, które widać w telewizji, gołym okiem dostrzegamy, że pracują bardzo ciężko. Z policją jest jak widać, tak samo.
Jak pan zareagował na przełożenie igrzysk olimpijskich?
Przede wszystkim nikt nie wie, jak długo przyjdzie światu walczyć z pandemią koronawirusa. Dlatego my wszyscy musimy wykazać się empatią i wyobrazić sobie w jakim położeniu znalazł się MKOl oraz organizatorzy – Japończycy. Sądzę, że przeniesienie igrzysk olimpijskich na następny rok było słusznym posunięciem. Przełożeniem imprezy na przyszły rok, organizatorzy poniekąd zabezpieczyli się na wypadek, gdyby walka z pandemią przedłużyła się o kolejne miesiące.
Sportowcy również mogą odetchnąć z ulgą po tej decyzji.
Zgadza się, bowiem w ich przypadku najgorsza jest niepewność. Gdyby podjęto decyzję, że igrzyska zostają przeniesione na jesień, wówczas przygotowania musiałby się odbywać na pełnych obrotach, jak najszybciej byłoby to możliwe. Dzięki tej decyzji unikniemy niepotrzebnych przygotowań w tym roku i odpowiednio je zmodyfikujemy. Teraz wiedząc, że igrzyska odbędą się w 2021 roku, my, sztab szkoleniowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki oraz ministerstwo sportu, będziemy wiedzieli, jak odpowiednio pokierować rozwojem przygotowań.
Zobacz: Kto poprowadzi francuskich siatkarzy na IO? Ważna wypowiedź prezesa
Jak nasi mistrzowie – Lewandowski i Kszczot mentalnie radzą sobie w tej trudnej sytuacji? Mają w sobie duże pokłady cierpliwości?
Na pewno mocno skomplikowane zostały nasze plany przygotowawcze. W przypadku Marcina i Adama turbulencje związane z brakiem trenera kadry narodowej wystąpiły już od połowy stycznia. W rozmowach z kierownictwem i sztabem szkoleniowym PZLA zaproponowali mnie na trenera kadry. Związek przychylił się do tej propozycji i powołał mnie na tę funkcję. Obaj mieli więc zawirowania na samym początku roku, teraz przyszły kolejne związane z epidemią. Dochodzi także oczekiwanie na podjęcie decyzji odnośnie pierwszych startów oraz startów głównych. Na pewno można się trochę zestresować w tej sytuacji, ale o nich jestem spokojny. Poradzimy sobie z tym, ponieważ obaj są dobrze nastawieni i są profesjonalistami. Są bardzo doświadczonymi zawodnikami, którzy wiedzą, jak postępować w niewygodnych sytuacjach. Powiem więcej, jestem zdania, że właściwe zorganizowanie przygotowań oraz odpowiednie podejście w tej nietypowej i trudnej sytuacji, może stanowić pewną przewagę nad innymi. Musimy przeorganizować pewne sprawy i szukać wręcz możliwości wykorzystania całego zamieszania na naszą korzyść. Ten czas jest trudny dla wszystkich, ale kto zniesie go najlepiej, zyska najwięcej. Na bieżąco monitorujemy co się dzieje i będziemy układali optymalny plan przygotowań.
Jak obecnie Lewandowski i Kszczot radzą sobie z treningami? Pan stara się przez wideokonferencję uczestniczyć w ich obecnych przygotowaniach w domowym zaciszu?
Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym, komunikujemy się przez Skype’a. Obaj trenują w domu, z tym, że Marcin ma możliwość korzystania z bieżni mechanicznej. Adamowi nie udało się zainstalować bieżni w mieszkaniu, ponieważ jej gabaryty na to nie pozwoliły. Natomiast trenuje przy pomocy roweru i rolek. Na tę chwilę tak to wygląda.
Gdy wszystko wróci do normy, wówczas w grę wchodzą zapewne przygotowania w kraju. Centralny Ośrodek Sportu w Spale jest brany pod uwagę?
Spała jest bardzo dobrym miejscem do przygotowań, jest brana pod uwagę, ale pracuje tam ponad stu pracowników. Ponadto ten ośrodek może przyjąć jednocześnie 400, czy nawet 450 osób. Należy rozważyć miejsce gdzie będziemy trenować, zważywszy na niebezpieczeństwo związane z koronawirusem. Duże skupisko ludzi w kolejnych miesiącach może nie być bezpiecznym miejscem do pracy. Wiele osób, które spotykamy może być nosicielami wirusa i może o tym nie wiedzieć. Jestem zdania, że gdy szkolenie zostanie wznowione, będziemy korzystać z bazy krajowych ośrodków. Jeśli chodzi o biegaczy, to część być może trafi do Szklarskiej Poręby, z racji tego, że wiosną klimat pozwoli na realizację treningu. Pod koniec kwietnia będą tutaj panowały bardzo dobre warunki do kompletnych przygotowań.
Czyli jedną z opcji dla Lewandowskiego i Kszczota jest obóz przygotowawczy u podnóża Karkonoszy?
Jest to jeden z wariantów, który będziemy uzgadniali ze sztabem szkoleniowym Polskiego Związku Lekkoatletyki. Z pewnością jest to jedno z miejsc, nad którymi warto byłoby się zastanowić. Szklarska Poręba to idealne miejscem do przeprowadzenia pierwszego zgrupowania.