Majewski: Świat sportu się zmieni. Po pandemii będzie inaczej
- Po pandemii będzie inaczej. Świat sportu się zmieni. Myślę, że w niektórych dyscyplinach skończą się złote czasy. Będzie dużo bankructw. Szczególnie tam, gdzie wszystko opierało się na bieżących przychodach. W paru dyscyplinach na pewno będzie duży kryzys. Tak czy inaczej - musimy to przetrwać - mówi Tomasz Majewski, podwójny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą oraz wiceprezes ds. organizacyjnych i międzynarodowych Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Michał Bugno: Z powodu pandemii koronawirusa SAARS-CoV-2 igrzyska olimpijskie w Tokio zostały przełożone. Rozpoczną się 23 lipca 2021. Inaczej być nie mogło?
Tomasz Majewski: W lekkoatletyce musimy jeszcze poczekać na inne daty, bo nie do końca jesteśmy pewni, kiedy odbędą się halowe mistrzostwa świata. Poza tym cały system przygotowań przekładamy o jeden rok. Włącznie z bezpośrednim obozem przygotowawczym, który zaplanowaliśmy w Japonii. Mam tylko nadzieję, że forma naszych sportowców w przyszłym roku będzie równie wysoka.
No właśnie. Polacy mogą szczególnie żałować, że igrzyska w Tokio nie odbędą się w tym roku, bo wiele wskazywało na to, że szans medalowych mamy najwięcej od wielu lat.
Zobaczymy, jak będzie w przyszłym roku, ale raczej nie zapowiada się, żeby polscy sportowcy mieli więcej szans medalowych. Należy się raczej spodziewać, że może być trochę gorzej. Trzeba będzie ten rok przetrenować. Mam nadzieję, że wszystkim dopisze zdrowie i nie będziemy mieć poważnych problemów. Mam też nadzieję, że dojdzie ktoś nowy, choć wśród takich osób raczej nie upatrywałbym szans medalowych w Tokio. Tak czy inaczej – wszyscy będą musieli normalnie przygotować się do igrzysk.
Tydzień temu czytałem pana wypowiedź dla „Przeglądu Sportowego”, że nie wyobraża pan sobie przesunięcia igrzysk, bo idea olimpijska zostałaby wypaczona. A jednak – stało się.
Powiedzmy sobie szczerze - w historii mieliśmy większe tragedie dla ludzkości, a igrzyska nie były przekładane. Tym razem presja społeczna wpłynęła na decyzję o ich odwołaniu. Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało. Przede wszystkim przekonamy się, czy w przyszłym roku faktycznie będzie już bezpiecznie i czy nie trzeba będzie przekładać igrzysk jeszcze raz. Faktem jest, że do tej pory igrzyska opierały się wszelkim przeciwnościom. Teraz się to zmieniło. Wyszło, jak wyszło. Mam nadzieję, że Japonia to udźwignie. Według naszych wyliczeń koszt przeniesienia igrzysk będzie kosztował 7 mln euro. To olbrzymia suma. Do tego dochodzi dużo większa kwota organizacji samego wydarzenia. Zobaczymy, jak będzie to wyglądać. Mam nadzieję, że – mimo rocznego opóźnienia – będą to wspaniałe igrzyska.
ZOBACZ - Włodarczyk: Znowu pode mnie! Takiego prezentu w życiu bym się nie spodziewała
Przesunięcie igrzysk o rok oznacza potężne zmiany dla sportowców, którzy trenowali na pełnych obrotach. Ich przygotowania często trwały od 3,5 roku. Część z nich po igrzyskach planowała zakończyć karierę. Teraz okazuje się, że jeżeli chcą marzyć o medalu olimpijskim, muszą ciężko pracować przez kolejny rok. Jak wielki będzie to problem dla sportowców?
To spory problem, bo wszyscy psychicznie nastawili się na to, co ma być teraz. Dziś okazuje się, że wszystko trzeba przeciągnąć o rok. Po drodze trzeba wyznaczyć sobie jakieś cele, co nie zawsze łatwo się zmienia. To duży problem. Zwłaszcza u starszych zawodników, gdzie ryzyko kontuzji lub nietrafienia z formą jest dużo większe. A przecież w wielu przypadkach chodzi o ukoronowanie na koniec kariery. Wszystko to jest bardzo chwiejne i może się skończyć głupią kontuzją. Im szybciej, tym lepiej. Z drugiej strony, da to szansę walki o medale wielu sportowcom, którzy w tym roku z różnych przyczyn nie mieliby na to szans. I rzeczywiście, trzeba sobie powiedzieć, że sytuacja z treningami jest bardzo ciężka. Większość ludzi znajdowała się w wysokiej formie, a jednak nagle musieli zmienić sposób przygotowań.
Nie wiemy, jak będzie wyglądał sezon letni, ale nie wiemy też, jak będzie wyglądać jesień, zima i następna wiosna. Dziś nikt nie jest w stanie określić, jak długo potrwa pandemia. Eksperci mówią wprost – żeby wygasić epidemię, trzeba wynaleźć szczepionkę, a na to potrzeba minimum roku. Czy to oznacza, że sportowcy aż do następnej wiosny będą mieć bardziej utrudnione treningi?
O treningi bym się nie martwił. Za chwilę będzie można trenować. Myślę, że jako społeczeństwo musimy szybko wrócić do normalnej pracy i pewnie za chwilę się to wydarzy. Problem może być za to z przemieszczaniem. Na tej płaszczyźnie zostaną ograniczenia. Poza tym w ludziach pozostanie strach. Trzeba jasno powiedzieć, że cała gospodarka będzie miała duże problemy i pandemia odbije się też na sporcie, gdzie będzie mniej pieniędzy. Trzeba więc będzie się przestawić. Bo nawet jeśli będzie mniej środków finansowych, to ludzie dalej będą chcieli oglądać sport i się nim cieszyć. Gdybyśmy mieli jakieś rozgrywki, które oparłyby się pandemii, to dziś biłyby one rekordy popularności. Zwłaszcza, że mają teraz dużo więcej wolnego czasu.
Jak będzie wyglądał sportu po pandemi?
Po pandemii będzie inaczej. Świat sportu się zmieni. Myślę, że w niektórych dyscyplinach skończą się złote czasy. Będzie dużo bankructw. Szczególnie tam, gdzie wszystko opierało się na bieżących przychodach. W paru dyscyplinach na pewno będzie duży kryzys. Tak czy inaczej - musimy to przetrwać.
Pandemia zmieni ludzi? Dziś wiele osób przewartościowuje swoje życie.
Myślę, że ludzie zawsze będą podobni, choć nowe warunki będą wpływać na zmiany naszych zachowań. Mam nadzieję, że część ludzi przewartościuje całe swoje jestestwo, a wśród nich będą sportowcy. I jeżeli do tej pory ktoś stawiał w stu procentach na sport, to teraz musi sobie zadać pytanie, co robić, jak sportu już nie będzie. Tak naprawdę to pytanie u niektórych ludzi powinno się pojawiać zdecydowanie częściej. Sport to bardzo chybotliwa dziedzina życia, a przecież coś trzeba robić.