Kantor: Nie martwię się o igrzyska
Siatkarz plażowy Piotr Kantor przerwę w grze i treningach spowodowaną pandemią wykorzystuje na rehabilitację barku i kostki, a o niełatwej póki co sytuacji w rankingu olimpijskim na razie nie myśli zbytnio. "Specjalnie się tym jakoś nie przejmuję" - powiedział.
Czołowe męskie pary z Polski w pierwszej połowie marca rywalizowały w czterogwiazdkowym turnieju World Touru (rangę zawodów cyklu wyznacza pięciostopniowa skala) w Dausze. Miała to być inauguracja intensywnego, olimpijskiego sezonu. Okazało się jednak, że jak na razie był to ich jedyny w tym roku start. Kolejne imprezy zostały odwołane lub przeniesione na późniejszy termin z powodu koronawirusa. Biało-czerwoni - tak jak inni sportowcy w kraju - nie mają też dostępu do zamkniętych Centralnych Ośrodków Sportowych oraz hal, boisk i siłowni.
"Poświęcam ten czas na rehabilitację - zarówno barku, z którym już dość długo mam problem, jak i kostki, którą uszkodziłem w Katarze. Wzmacniam się i regeneruję. To, co obecnie dzieje się na świecie, nie jest od nas zależne, więc staram się po prostu jak najwięcej czasu spędzać z rodziną. Kiedy wrócimy już do normalności, kiedykolwiek to będzie, to nie będzie już tak prosto, by poświęcić czas najbliższym w takim stopniu jak teraz" - zaznaczył Kantor, któremu prawie półtora roku temu urodził się syn.
Zobacz: Fijałek i Bryl wygrali turniej World Tour w Dausze
Urazu kostki doznał w drugim meczu fazy grupowej w Dausze i spotkania wraz z partnerującym mu Bartoszem Łosiakiem już nie dokończyli. Do barażu o 1/8 finału zaś w ogóle nie przystąpili. W ubiegłym roku ten zaliczany do światowej czołówki duet również prześladowały kontuzje.
"Przy lądowaniu na piasku po wyskoku źle stanąłem, upadłem i stało się. Dziwne, że takie rzeczy nam się przydarzają, ale na to też nie mamy żadnego wpływu" - skwitował 27-letni gracz.
Przyznał, że w związku z obecną sytuacją na świecie wykonuje domową wersję ćwiczeń, które normalnie miałby w planie po urazie stopy.
"To taka okrojona wersja. Na tyle, na ile można to zorganizować w domu. Skupiam się na wzmocnieniu pewnych partii, nie są to siłowe ćwiczenia, tylko stabilizacja. Działam według planu przekazanego przez trenerów. Nie robię nic na zasadzie, że tak mi się wydaje, wszystko jest ustalone" - zapewnił.
Grzegorz Fijałek i Michał Bryl, którzy wygrali zmagania w Dausze, w rankingu olimpijskim zajmują trzecie miejsce. Kantor i Łosiak plasują się na 18. pozycji. O ile nie zmienią się zasady, to awans na przełożone na przyszły rok igrzyska, wywalczy z tej listy 15 par, przy czym maksymalnie dwie z jednego kraju.
"Z jednej strony można powiedzieć, że dzięki przełożeniu igrzysk zyskamy więcej czasu na przygotowanie do walki o nie. Z drugiej jednak, przy dobrej grze to i tak pojedziemy na igrzyska - niezależnie od tego, czy odbyłyby się w tym roku, czy w kolejnym. Specjalnie się więc tym jakoś nie przejmuję. Jeśli kontuzje nas wykluczą, to trudno. To jest sport, tego się nie przewidzi. Każdy wariant przerobiłem już wielokrotnie w zeszłym roku i staram się nie myśleć o tym w ten sposób" - zaznaczył Kantor.
Jak dodał, na razie nie ma jeszcze oficjalnych informacji na temat tego, jak zmiana terminu zmagań olimpijskich wpłynie na system kwalifikacyjny.
"Igrzyska przełożono na niemal taki sam termin, a turniejów teraz nie ma i nie będzie w najbliższym czasie. Wydaje mi się, że kontynuacja procesu kwalifikacyjnego na podstawie rankingu zostanie przełożona na przyszły rok, ale czy tak na pewno będzie, to nie mam pojęcia" - przyznał.
Jak na razie odwołano lub przełożono wszystkie zawody WT do końca czerwca. Nie odbędą się też na pewno zaplanowane na sierpień dwie pięciogwiazdowe imprezy - w Wiedniu i Hamburgu.
"Nikt nie wie, ile obecna sytuacja będzie trwała. Kiedy realnie mogłaby być pierwsza szansa na wznowienie rywalizacji? Prawdę mówiąc, to nie mam pojęcia i staram się nie zaprzątać sobie tym głowy tylko skupiać się na sobie, rodzinie, odpoczynku i regeneracji" - zaznaczył siatkarz.
Zobacz też: Fijałek i Bryl mistrzami Polski w siatkówce plażowej. To ich pierwsze wspólne złoto
Z Łosiakiem oraz sztabem szkoleniowym pozostaje w kontakcie telefonicznym. Czekają na wieści, kiedy można byłoby rozpocząć treningi w COS-ie w Spale.
"To nie jest kwestia naszej decyzji, tylko odgórna. Musimy czekać i patrzeć, jak sytuacja będzie się rozwijała. Tak czysto po ludzku, to staram się o tym w ogóle nie myśleć, nie boję się i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze" - podsumował.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl