Kluby PlusLigi będą szastać pieniędzmi? "Szyjmy kontrakty na miarę budżetów"
Ruszyła karuzela transferowa przed kolejnym sezonem PlusLigi. Na giełdzie pojawiają się bardzo głośne nazwiska zawodników zagranicznych, którzy mieliby zasilić poszczególne drużyny. Pojawia się jednak pytanie, czy w obecnej sytuacji polskie kluby stać na takie wzmocnienia?
Sezon 2019/20 został przedwcześnie przerwany z powodu pandemii koronawirusa. Niedokończone rozgrywki to duży kłopot dla klubów, które mogą w związku z tym ponieść spore straty finansowe. To niemal pewne, że nie wszyscy zdołają przejść przez ten kryzys suchą stopą. Z drugiej jednak strony pojawia się wiele plotek transferowych, a wśród potencjalnych nabytków uczestników PlusLigi wymienia się bardzo znane nazwiska. Czy w obecnej sytuacji kluby będzie stać na wypełnienie drogich kontraktów?
Przedsezonowe transfery były jednym z tematów magazynu siatkarskiego #7strefa.
– To jest trochę przerażające, bo słyszymy, że kluby potrafią się licytować. Padają duże nazwiska zawodników zagranicznych, a nasi siatkarze też są w cenie. Jeżeli ten rynek wytrzyma, to pojawia się pytanie, czy w grudniu, styczniu albo w lutym te kontrakty będą realizowane na takim poziomie, na jakim zostały wynegocjowane? Liczę, na współpracę na linii liga - zawodnik - menedżer - klub, tak by przejrzystość finansowa i zabezpieczenie każdej ze stron były na innym poziomie, niż są obecnie – powiedział Łukasz Kadziewicz.
Jak przetrwać trudne czasy? Klub z PlusLigi wpadł na nietypowy pomysł
– To jest dobry moment na młodzież, której mamy bardzo dużo. Pojawi się szansa na to, by zawodnicy z pierwszej ligi płynnie wchodzili do PlusLigi. Chodzi o grupę dwudziestokilkuletnich siatkarzy, którzy dobrze prezentowali się w Nysie, Bielsku-Białej, Lublinie i innych czołowych klubach zaplecza ekstraklasy. To jest dobra droga do szukania wzmocnień lub uzupełnień przez kluby, które nie mają stabilizacji finansowej – dodał były reprezentant Polski.
– Kłopoty niektórych klubów w innych ligach są przynętą. Na rynku pojawiają się znane nazwiska, które zachęcają do tego, by ściągnąć je do PlusLigi. Ważne jednak, by spoglądać w sakiewkę i by ten "strój był szyty na miarę". Pojawiają się nazwiska, a kluby mówią "bierzemy, jakoś to będzie". Nie, to jednak trzeba załatwić inaczej – stwierdził Jerzy Mielewski.
– Szycie kontraktów na miarę budżetów – ten wzór powinien obowiązywać już od dawna... Myślę, że niektórzy mają teraz chwilę zawstydzenia i zastanawiają się, czy to jest dobry moment na takie rozmowy. Skoro cała Europa teraz leży, to może azjatyckie kluby mogłyby wykupić całą ligę włoską i jeszcze pół polskiej. Tam to mija, oni są nadal bogaci. Gdyby Japończycy dopuścili nagle trzech obcokrajowców, to pewnie każdy chciałby tam zagrać, bo byłoby to solidne miejsce pracy – powiedział Wojciech Drzyzga.
– Czy my będziemy takim rynkiem, który będzie wyciągał wielkie nazwiska? Ja myślę, że w pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o swoich. Chodzi o jakąś lokalną solidarność. Kontraktowanie obcokrajowca kojarzy się z dodatkowymi wydatkami. Mocne kluby kupowały mocnych obcokrajowców, choć wiemy, że nie zawsze tak bywało – zaznaczył ekspert Polsatu Sport.
– Skoncentrowałbym się na Polakach, wiedząc, że sezon musi się odbyć, a ja go muszę zagrać. Więc poszukałbym kilku młodych chłopaków w pierwszej lidze. Na to musimy być przygotowani – wtrącił Kadziewicz.
Pojawia się jednak pytanie, czy PlusLiga bez wielkich gwiazd nadal wzbudzałaby tak ogromne zainteresowanie kibiców?
– Jeśli musisz przetrwać, to najpierw zrezygnujesz z ciastka. Z deseru najłatwiej jest zrezygnować, ale to jednak te największe gwiazdy napędzają zawodowy sport – dodał Drzyzga.
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl