Zmarzlik zdradził, czy da się zarobić na mistrzostwie świata
Bartosz Zmarzlik to indywidualny mistrz świata na żużlu z 2019 roku. Opowiedział w rozmowie z Tomaszem Krochmalem, jak wykorzystuje czas, którego zawsze było mało. Zdradził również, czy na mistrzostwie świata da się zarobić, czy chce kraść złoto jak w serialu „Dom z papieru” oraz co robi wirtualnie z Robertem Kubicą.
Tomasz Krochmal: Przede wszystkim, spóźnione życzenia urodzinowe. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo tego na pewno życzy Ci większość. A czy jest coś, takiego materialnego, co chciałby otrzymać lub już otrzymał mistrz świata?
Bartosz Zmarzlik: Dziękuję bardzo. Ja jestem szczęśliwym człowiekiem, a najważniejsze jest zdrowie. Rzeczy materialne są mniej ważne. Trzeba dążyć do marzeń, celów, ze zdrowiem przede wszystkim! A czy coś nam się uda posiadać lub nie to zależy od tego, jak bardzo tego chcemy. Aczkolwiek to nie jest najważniejsze.
Ale Ty jesteś trochę gadżeciarzem, zwłaszcza jeśli chodzi np. o zegarki czy sprzęt pokazujący różne parametry w trakcie treningu. Czy jest coś, co sobie niedawno takiego sprawiłeś lub chcesz sprawić?
Faktycznie, to prawda, że jestem gadżeciarzem. Wszelkiego rodzaju zegarki, nawigacje do roweru, czy same rowery albo telefony. Ale na teraz z rzeczy, które chciałbym mieć, to mam i korzystam z tego, co obecnie posiadam.
Zobacz także: Wielki gest sponsora polskiego klubu w walce z koronawirusem!
Sportowiec Roku, mistrz świata (na żużlu – dop. aut.), zaproszenia, wywiady, programy śniadaniowe. Ty tego nie lubisz. Skryty, cichy, skromny – to świat Bartosza Zmarzlika. Jak sobie z tym radzisz? Czy popularność męczy?
Do wszystkiego trzeba dorosnąć. Przyszedł faktycznie taki moment w moim życiu, gdzie bardziej się otworzyłem na takie rzeczy i po prostu trzeba z tego też czerpać pozytywy i radość. Podchodzić do tego z uśmiechem na twarzy. Natomiast często sportowiec skupiony na określonym celu, postrzega takie rzeczy za niepotrzebne, zbędne w jego świecie, a tak nie jest. Trzeba to zrozumieć i potrafić z tym funkcjonować.
Trochę opowiadasz jak Twój idol – Tomasz Gollob, który na początku swojej kariery też był bardzo zamknięty w kontaktach z mediami. Jak przypomniałem sobie nasze pierwsze wywiady, kiedy miałeś 16 czy 17 lat, to też odpowiadałeś jednym słowem, jednym zdaniem. Ale tak jak mówisz, przyszedł taki moment, w którym to jest część Twojego życia, Twojego zawodu...
Czas kształtuje człowieka i do tego wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. Tak jak chcę się rozwijać w sporcie, tak należy się rozwijać w każdym innym obszarze z tym związanym. Nie tylko sportowym, ale przede wszystkim życiowym. Jest jeszcze wiele takich rzeczy, których chciałbym się nauczyć lub poprawić.
Kiedyś mówiąc żużel, myślało się Tomasz Gollob. Dzisiaj zamiast Golloba jest Zmarzlik. Odczuwasz to?
Pan Tomek zapisał się do grona najlepszych i mając taką historię zawsze będzie pamiętany i kojarzony z żużlem. Czy ja jestem tak kojarzony? Nie wiem, musielibyśmy zapytać szersze grono kibiców, aczkolwiek Plebiscyt na Sportowca Roku 2019 – to dało mi takie wyróżnienie, że w mojej głowie faktycznie, jak sam żużel, motosport i moja osoba jest postrzegana. Umocniło to moją osobę, bo zawsze myślałem: „aaa.. pewnie dzisiaj nikt mnie nie zauważy..”.
Po Plebiscycie i wywalczeniu tytułu mistrza świata faktycznie uległo to zmianie.
Taki prosty przykład: wyjeżdżając zawsze poza obszar mojego miejsca zamieszkania, powiedzmy około 200 - 300 kilometrów od mojego domu, jechałem i czułem się nierozpoznawalny. Nie mówię, że to mi się nie podobało, bo podobało! A po tym wszystkim jest inaczej. Już pod samą Warszawą czy w wielu innych miejscach, gdzie kiedyś na pewno nigdy nie byłbym rozpoznany, zdarzało mi się bardzo często, że ludzie mnie kojarzyli. No może nie w ostatnim czasie, bo siedzimy w domu wszyscy... Ale jak jeszcze normalnie funkcjonowaliśmy, wyjazdów było naprawdę wiele, codziennie garstka ludzi mnie poznawała, zaczepiała, zamienialiśmy parę słów i faktycznie było to odczuwalne.
A czy po Plebiscycie była taka sytuacja, że ktoś podszedł i szczerze powiedział: Nie mam pojęcia kim Pan jest, nie wiem czym jest żużel, albo wiem, że jeździ się tylko w lewo, ale nie rozumiem fenomenu tej dyscypliny. Czy możesz opowiedzieć mi coś więcej o tym sporcie?
Nie, ale byłem „zaczepiany” na obozie żużlowej kadry, gdzie biegałem na nartach i faktycznie wiele osób mnie zaczepiło i mówiło, że: „bardzo przepraszam, na sporcie żużlowym się nie znam, ale poznaliśmy Pana w trakcie Plebiscytu na najlepszego sportowca w Polsce i czy możemy sobie zrobić z Panem zdjęcie, bo nam się bardzo podobało, że Pan wygrał!”. Takich sytuacji miałem zdecydowanie więcej!
Siedzenia w domu niestety nie da się uniknąć w obecnej sytuacji. Jak sobie radzisz? Co robisz na co dzień?
Mam wiele zajęć na dobrą sprawę. Jeszcze parę dni czy tygodni na pewno wytrzymam. Wiele razy już to powtarzałem, bo teraz faktycznie wszyscy się kontaktujemy on-line, że teraz to moment na wszystkie rzeczy, na które do tej pory nie miałem czasu. W końcu obrazy powiesiłem! W takim moim pokoju, który zrobiłem w takim typowo żużlowym klimacie. Stoi kevlar, cały motocykl z mistrzostw świata, obrazy od sponsorów czy przyjaciół za różne tytuły, wydrukowane zdjęcia i w końcu je powiesiłem. Jeszcze żarówki powymieniałem na zewnątrz domu! Były wiecznie przepalone i wracałem po nocach z zawodów. Tylko na nie spoglądałem, myśląc, że muszę się w końcu za to kiedyś zabrać. I do przepielenia na ogrodzie. Zawsze coś jest!
W sezonie nie masz na to czasu, zresztą nigdy nie byłeś fanem oglądania telewizji. Teraz pewnie masz więcej czasu, żeby to nadrobić. Co ostatnio oglądał Bartosz Zmarzlik lub czytał?
Zobacz także. Prezes Eltrox Włókniarza: Zawodnicy muszą być fair. Nie chcemy ich okradać
Faktycznie teraz to taki codzienny rytuał. Do godziny 15-16.00 coś tam porobię na ogrodzie, potem trening na rowerze przez godzinę, dwie. Albo siłownia i tak do około godziny 19. Ogarnę się „po” i około 21 sypialnia i jakiś serial, odcinek lub dwa można zobaczyć. Spać około godziny 22-23.00. I żyję z nadzieją, że każdy dzień jest kolejnym mniej do normalnego życia.
A co oglądałeś ostatnio z seriali?
„Dom z Papieru” skończyłem. Powiem szczerze, że tak jak nigdy nie byłem fanem seriali, bo nie było na to czasu, a nawet jak był, to siedziało się w warsztacie do późna i spać, bo na drugi dzień szybko trzeba wstać na trening lub zawody. Tak więc tego czasu było zdecydowanie mniej przed telewizorem. Teraz jest więcej i skończyłem właśnie ten serial i... zaczynam szukać drugiego (śmiech – dop. aut.)
Witaj w klubie! Ja też na początku nie byłem specjalnie przekonany do tego serialu, a ostatecznie „wciągnąłem” wszystkie sezony chyba w 3 dni..
No to ja może nie w trzy dni, ale w tydzień to na pewno! A pamiętam, że kiedyś zacząłem oglądać ten serial i w ogóle mnie nie zainteresował i po odcinku czy dwóch zrezygnowałem. A niedawno leżymy z moją narzeczoną i tak nagle: „aa dawaj, spróbujemy jeszcze raz bo ludzie mówią, że to takie fajne!”. No i faktycznie, tak wciągnęło, że już wszystkie odcinki „poleciały”.
A jeszcze wracając do tematu wychodzenia z domu. Ile razy zdarzyło Ci się złamać rozporządzenie i wyszedłeś na rower lub pobiegać, bo pokusa treningu była większa, zwłaszcza że Wam żużlowcom ten ruch jest bardzo potrzebny?
Teraz to nie mam takiej potrzeby, bo ostatnio jak była bardzo ładna pogoda przez parę dni to faktycznie korciło. Nawet wrzucałem zdjęcia na portalach społecznościowych, jak wystawiam na taras trenażer i przy dwudziestu stopniach Celsjusza kręciłem na rowerze. Byłem na dworze, ale na tarasie, więc byłem cały czas w domu, na ogrodzie. Teraz jest brzydko, ostatnie dni chłodne, że nawet na ogrodzie nie ma ochoty siedzieć, dlatego wykorzystuję ten czas w domu. Mam ten plus, że mieszkam na wsi, koło lasu i jeziora. Do sklepu mam 300 metrów... Dzwonimy z moją narzeczoną lub piszemy sms do pani ze sklepu, pakuje nam co trzeba, a ja tylko przychodzę jak nie ma ludzi, przykładam kartę i po zakupach. A co do roweru i biegania – sam na dobrą sprawę nie wiem, jak to jest. Czytałem jakiś zapis, w którym był fragment, że jeśli jestem sportowcem, to do podtrzymania formy fizycznej, tak jakbym mógł to robić, bo to jest moja praca. Zależy oczywiście jak to interpretować, bo do pracy wychodzić można.
Żużel generalnie bardziej niż siły wymaga kondycji, prawda?
Tak, ale ogólnie w znaczeniu sportowiec. Każdy z nas musi podtrzymywać formę. Ale póki co, nie „naciągałem” tego pod siebie, bo pogoda nie sprzyjała i póki co wykorzystuje w 100% ten czas u siebie w domu czy na ogrodzie. Kocham swój dom, ale żeby się nie znudzić, to może czasem, jak przyjdzie taka ochota to pobiegnę wokół jeziora. A może do tego momentu już zniosą takie zakazy i będzie można legalnie.
A książka? Bo pamiętam, jak kiedyś mi opowiadałeś, że lubisz czytać biografie sportowców.
Nie, ale ostatnio właśnie „leciałem” po internecie i myślałem, że może coś znajdę, ale się do tego nie zabrałem. Bardziej lubię majsterkować i teraz bardziej mnie to pochłania czasowo. Robię, co lubię, żeby po prostu ten czas minął.
To, że znasz każdą śrubkę w swoich motocyklach, to każdy wie. Zdarza Ci się w obecnym czasie, że tak „grzebiesz” przy sprzęcie i dzwonisz do Ryszarda Kowalskiego (tunner Bartłomieja Zmarzlika – osoba przygotowująca silniki – dop. aut.) i mówisz: „Może jeszcze zrobilibyśmy to inaczej?”
Rzeczywiście wykonałem ostatnio do niego parę telefonów. Jednak w takie rzeczy to się nie wtrącam, jest znakomitym fachowcem i doskonale wie, co robić i to raczej on podpowiada, w którą stronę jeszcze idziemy. A odnośnie innych rzeczy, oprócz samego silnika, takich jak na przykład podwozia – no to warsztat mam tutaj za oknem, w zasięgu wzroku, więc się pojawiam – a może zaraz pójdę, bo tak kusi widok! Zawsze gdzieś się coś poprawia, ale tak naprawdę to byłem już gotowy sprzętowo do sezonu na 100%.
Na sam koniec chciałbym poruszyć temat sponsoringu. Tomasz Gollob był chyba pierwszym polskim żużlowcem, którego zaczęły sponsorować ogólnopolskie koncerny. Teraz Ty podpisałeś taką umowę. Chyba dla Ciebie jako sportowca to jest wielki temat?
Zobacz także: Jason Crump wraca do akcji!
Wielki temat. Bardzo dziękuję za wsparcie PKN Orlen i Prezesowi Danielowi Obajtkowi, że nawiązaliśmy współpracę. Fajna rzecz, że mogę być w jednym teamie z Robertem Kubicą czy Jakubem Przygońskim.
Z Robertem Kubicą chyba nawet miałeś okazję potrenować wirtualnie na swoim trenażerze?
Tak, faktycznie jesteśmy na łączu. Robert jest w świetnej formie na rowerze i jest to fajnie spędzony czas na treningu w trakcie kwarantanny.
A Ty nie lubisz przegrywać.. lubisz jak ktoś jest mocny i musisz go gonić..
Otóż to, można się napędzać!
Wspiera Cie dużo mniejszych, lokalnych firm. Rozmawiasz z przedstawicielami, masz informacje jak sytuacja wygląda u nich i czy będzie to miało przełożenie na Twoje środki?
Na dzień dzisiejszy wszyscy za mało wiemy, jak to się potoczy ze sportem czy firmami. Jakieś zmiany na pewno będą, ale ze wszystkim trzeba poczekać.
A powiedz tak zupełnie szczerze, bez rzucania kwot. Na mistrzostwie świata da się zarobić?
Ciężko powiedzieć, bo aby to osiągnąć musisz wiele wydać. Aby być najlepszym, najszybszym, non stop szukasz, wydajesz środki, inwestujesz. Powiem tak – mistrzostwo jest bardzo drogie do osiągnięcia. To był sezon, gdzie wydałem najwięcej, aby móc rywalizować na najwyższym poziomie. (Bartosz Zmarzlik zdradził, że kwota, którą wydał w trakcie całego sezonu oscylowała w okolicy 1 miliona złotych – dop. aut).
Dzisiejszy czas pokazuje też, jak ważne jest zabezpieczenie na przyszłość. Zwłaszcza u Was – sportowców. Twój tata powiedział mi kiedyś, że ważne też jest dla Was, aby nie tylko inwestować w sprzęt, ale także inwestować w przyszłość.
Tak, tylko tak naprawdę jestem na takim etapie w dalszym ciągu, w którym buduję swoją bazę, swoją osobę. Dlatego w zdecydowanej większości wszystkie inwestycje, które czynię wiążą się ze sportem, żeby móc się w tym rozwijać jak najlepiej i najszybciej. Były duże plany i wybiegające w przyszłość, ale spotkała nas obecna sytuacja. W rezultacie jestem w tym samym miejscu jak parę lat temu.
Mistrzostwa świata chyba będą miały największy problem ze znalezieniem terminów, wywiązaniem się z umów. Jednodniowy finał wchodzi w grę? Bartosz Zmarzlik mówi: jestem, sprawdzam?
Po co rozmawiać o czymś, skoro na dobrą sprawę nie wiemy nic. Nie wiemy, jak to wszystko będzie działało. Takie dywagacje to z mojego punktu widzenia strata czasu, bo nie ma się po co nastawiać, skoro nie wiadomo w jakim formacie może się to odbyć. Czekam na jasne, postawione zasady, jak to będzie wyglądać i do tego będę chciał się dostosować jak najszybciej jak najlepiej, aby z czystą głową podejść do każdego wyzwania.
Zatem pewnie o lidze masz takie samo podejście. Spotkanie, decyzja i wiesz na czym stoisz.
Dokładnie tak i do tego będę chciał się stosować, aby być w pełni gotowym. Najważniejsze dla mnie to podejść do każdego tematu na spokojnie, z czystą głową, z osobna, bez gdybania i mieszania sobie w głowie.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Nawiązując jeszcze do wątku serialowego. W „Domu z papieru” najpierw drukowali pieniądze, później wykradali złoto, zatem teraz Ty musisz wdrożyć plan „ukraść” złoto po raz drugi?
Kraść na pewno nie będę, ale na pewno będę o nie walczył! Kraść nie muszę, bo póki co jest moje!
To inni muszą mieć swojego „Profesora” i mieć, plan aby Ci je odebrać!
Dokładnie.
Dziękujemy i życzymy zdrowia i tego, aby motocykle wybrzmiały jak najszybciej i jak najgłośniej i żeby nasz żużlowy świat wrócił do normy.
Dziękuję bardzo, pozdrawiam serdecznie wszystkich, trzymajcie się wszyscy zdrowo. Zostańcie w domu, a wtedy szybciej się wszyscy zobaczymy!
Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ
Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl