Iwanow: Konkretny plan i konflikt interesów

Piłka nożna
Iwanow: Konkretny plan i konflikt interesów
fot. Cyfrasport
Iwanow: Konkretny plan i konflikt interesów

Jeżeli sytuacja epidemiczna i… władze państwowe na to pozwolą, ligowe granie wróci albo w ostatni weekend maja, albo na początku czerwca. Tydzień w jedną czy drugą stronę? To już nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Cieszę się, że wreszcie – także w niedzielnym „Cafe Futbol” – mogliśmy zapoznać się i porozmawiać o konkretnym planie. Czyli projekcie pod tytułem: „Założenia powrotu do treningów i rywalizacji sportowej PKO BP Ekstraklasy”.

Pewnie, że jak zawsze pojawią się jakieś pytania czy wątpliwości. Ale skoro obecna sytuacja jest bez precedensu, trudno być wszystkiego w stu procentach pewnym. Najważniejsze, że czarno na białym „stoi”, jak powinno to wyglądać w ciągu najbliższych tygodni. Czy wszyscy zastosują się do wytycznych i będą one skuteczne? Na to pytanie dziś nikt nie jest w stanie odpowiedzieć.

 

Najważniejsze, że mamy jakiś konkret. Wcześniej słyszeliśmy tylko, że jest kilkanaście wariantów, ale mało kto widział je na oczy. Co jakiś czas w „eterze” pojawiały się różne wersje tego, co z ligowym sezonem 2019/2020. Gdy najpierw ustalono, że jeśli nie będzie możliwości, aby dokończyć go na boisku, obowiązywać będą tabele po ostatniej rozegranej kolejce, głos podnieśli ci, którzy byli na miejscach spadkowych. I jeśli mielibyśmy się postawić na ich miejscu, pewnie zrobilibyśmy to samo. Z oddechem ulgi przyjęto późniejszą – choć nieoficjalną wiadomość – że spadków nie będzie, a awanse i owszem. Że ligi ze względu na wyjątkowość okoliczności zostaną powiększone.

Zobacz także. Kołtoń o powrocie ekstraklasy: Będzie wiele niespodzianek

 

Teraz znów w kilku miejscach pojawia się jednak… niepokój. Jeśli sezon ma być wznowiony, to znów pojawiają się różne interesy. Bo w teorii wszyscy chcą normalności i powrotu do grania, ale w praktyce dla części klubów oznaczać to może tylko problemy, koszty, wraz z ryzykiem wypadnięcia poza ligowy byt czy nawet normalnej egzystencji. ŁKS, Korona czy Arka w Ekstraklasie otrzymają transzę za prawa telewizyjne, ale mogą nie utrzymać się na najwyższym poziomie i „prąd” z praw zostanie odłączony. Ktoś, kto zajmuje w tej chwili miejsce dające prawo do gry w europejskich pucharach, może być mniej chętny do grania niż ci, którzy są w sytuacji odmiennej. A w pierwszej czy drugiej lidze? Takie granie nie wiąże się z takim przypływem telewizyjnej gotówki. W szykującym się kryzysie każdy będzie oglądał złotówkę dwa razy, zanim ją wyda. A zarobić na tym poziomie jest zdecydowanie trudniej. 

 

Już jakiś czas temu pozwoliłem sobie na tezę, że gdyby tak jak w Holandii czy Belgii, wszystkie pieniądze z telewizji zostałyby już przelane, mało kto u nas w ogóle „paliłby” się do gry. To nie przypadek, że akurat w tych właśnie krajach de facto podjęto już decyzję o końcu rozgrywek. Co prawda gdy palcem pokiwała UEFA, wstrzymano się z tym. Ale i tak pewnie tylko na chwilę… 

 

Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ

 

Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie