Czy Błaszczykowski udźwignie Wisłę? "Sam jest bez szans"
Rozmowa ze Zbigniewem Koźmińskim, byłym członkiem zarządu PZPN, byłym prezesem Górnika Zabrze, Pogoni Szczecin, Wisły Kraków i Piasta Gliwice.
Cezary Kowalski:Przed laty przejął pan wraz ze swoim synem Markiem Górnika Zabrze. Marek grał jeszcze w drużynie. Dziś Wisłą Kraków zarządza najlepszy zawodnik tej drużyny Jakub Błaszczykowski, a jego brat został prezesem. Mają przyszłość takie rodzinne biznesy w polskiej piłce?
Zbigniew Koźmiński: Moim zdaniem Wisła za tanio trochę została przejęta. Kubie w Krakowie stawiają pomniki i wszyscy wiążą z nim ogromne oczekiwania, ale ciężko mu będzie utrzymać samemu taki klub. A nie sądzę, że zamierza ryzykować i wydawać swoje pieniądze w dłuższej perspektywie. Zresztą to są kredyty przecież. Nie jest finansowym samobójcą, nie zamierza zostać bankrutem.
Może zamierza swoje udziały dobrze sprzedać?
Nie wierzę, że w Krakowie znajdzie człowieka, który będzie chciał wyłożyć 12-15 mln złotych, aby utrzymać Wisłę na obecnym pułapie. Bo gdyby chciał doszlusować do czołówki i rywalizować z Legią to trzeba by tę kwotę podwoić przynajmniej. Znam krakowski rynek. Nie ma tu takiego gościa chcącego ładować się w tak trudną i skomplikowaną materię, jaką jest ten klub. A zwłaszcza teraz, w tym kryzysie brakuje firm, które miałyby jakieś wolne środki. Proszę nie spoglądać na polski sport przez pryzmat Warszawy, wystarczy z niej wyjechać i perspektywa finansowa kompletnie się zmienia. Przecież w Krakowie w ostatnich latach upadł właściwie cały sport zespołowy. Nie ma piłki ręcznej, siatkówki, koszykówki. Piłka nożna jako tako ma się tylko w Cracovii, dlatego, że jest Janusz Filipiak i ma taki kaprys, że chce inwestować. Jedyna możliwość jaką widzę w przypadku Wisły to szybka inwestycja jakiegoś biznesmena ze wschodu, który takie kwoty, jaka jest potrzebna na egzystencję klubu, to wrzuca w foliowej torbie na tylne siedzenie w samochodzie. Ale nie chce mi się w to wierzyć.
To po co byli piłkarze wchodzą w tak niepewny biznes, jakim jest przejmowanie upadających polskich klubów?
To taka męska próżność, chcesz sobie coś jeszcze udowodnić, chcesz być ważny, próbujesz sprawdzić się na jeszcze innym polu. Mógłbym porównać mechanizm do kupowania coraz nowszego modelu samochodów, choć ten stary jest dobry i można nim ciągle jeździć. W przypadku Kuby dodajmy jeszcze sentyment. On naprawdę jest gościem, który często kieruje się uczuciami, a Wisła jako klub jest dla niego ważna. Kuba to jest dobry symbol, brand. Ale chyba jednak nie powinien sam tego dźwigać. Pytanie czy jego otoczenie, ci ludzie, którzy zostali mu do pomocy, mają cechy, które przydadzą się w utrzymaniu klubu na powierzchni. Pogonili człowieka od Bogusława Leśnodorskiego, czyli Piotra Obidzińskiego. Dobrze, bo to był człowiek z Warszawy przecież, bez pojęcia. Został Tomasz Jażdżyński i ten chłopaczek co się posługuje jakimiś neologizmami i błyszczy w mediach.
Jarosław Królewski…
Bardzo inteligentny, nie powiem, jakieś tam biznesy nawet podobno już w bardzo młodym wieku robił.
Faktycznie nie jest typem działacza w pańskim stylu, ale może teraz jest czas właśnie na takich?
Eee.
W jednym z wywiadów, które z panem przeprowadzałem już przed wieloma laty, nazwał się pan „Leśnym dziadkiem”, w dodatku podkreślając dumę w tego określenia…
Możliwe, dużo rzeczy gadałem, których dziś nie pamiętam. Jedno jest pewne, polską piłkę znam od podszewki, niewiele jest ról, których w niej nie pełniłem. Proszę mi znaleźć drugiego, kto był prezesem czterech klubów Ekstraklasy (Wisła, Górnik, Pogoń, Piast – przyp. CK)
Jak pan ocenia kandydatów na nowego prezesa PZPN?
Mój syn Marek zawsze miał do mnie pretensje, że w trakcie jego kariery go nie chwaliłem za nawet bardzo dobre mecze. Wychodziłem z założenia, że lepiej dla niego będzie jak zwrócę uwagę na to co robi źle. Próbowałem być obiektywny, zresztą zna pan nas obu, jesteśmy zupełnie inni. On nie zgadza się w wieloma moimi poglądami i dlatego marzy o tym, abym już zakończył swoją aktywność medialną. A ja się nie daję. Dlatego proszę mi wierzyć, że gdybym widział lepszego kandydata od niego na prezesa PZPN, to bym to po prostu powiedział. Ale nie ma takiego. Marek ma wiele cech, które są potrzebne na tej pozycji. Ma dobre kontakty zagraniczne, inteligentny, merytorycznie przygotowany. Dobrze da sobie radę. Znam i lubię Czarka Kuleszę, ale nie, to nie jest dobry kandydat na bycie twarzą polskiej piłki.
Bogusław Leśnodorski zapowiedział też start w przyszłorocznych przełożonych wyborach…
Fajny chłop, niegłupi facet, ale niewybieralny.
Dlaczego?
Bo to spadochroniarz. Został zrzucony do polskiej piłki. Nikt go wcześniej nie znał.
Trochę już jednak w niej działał. Był właścicielem i prezesem Legii. Z sukcesami.
Ale wybierają określeni ludzie w sali podczas głosowania. Czasy się zmieniają, ale nie aż tak bardzo jeśli chodzi o tych, którzy dysponują głosami i zarządzają w terenie. Ja ich dobrze znam i oświadczam panu, że pan Boguś nie ma żadnych szans.
Czyli Marek wygra w cuglach?
Tego nie powiedziałem. Wiele będzie zależeć od wyniku reprezentacji na Euro. Wbrew temu co mówi Zbyszek Boniek, to jest bardzo istotne. Jeśli chłopcy znów się ofajdają i nie wyjdą z grupy, Marek jako człowiek obecnie zarządzającej ekipy, będzie miał kłopoty.
Sam pan twierdzi, że doskonale zna mechanizmy w polskiej piłce, to proszę powiedzieć co powoduje zawodnikami, trenerami czy działaczami, którzy podważają ideę dokończenia sezonu i grę bez publiczności?
Na pewno nie obawa o zdrowie, bo jak słyszymy, to ma być zabezpieczone lepiej niż w przypadku jakiejkolwiek innej grupy zawodowej, mają być pod stałą opieką medyczną, systematycznie badani i testowani. Podejrzewam, ze każdy ślusarz czy pracownik służby zdrowia by tak chciał, ale nikt im tego nie proponuje. Taka postawa to kompromitacja. Nie mam słów. O co chodzi? O to, aby nic nie robić, skonsumować to miejsce w tabeli, które dotychczas udało się ugrać i najlepiej jeszcze zgarnąć całą pensję, nie godząc się na obniżkę.
Przypadek Janusza Gola jest ostatnio najbardziej głośny. Kapitan Cracovii, jako jedyny w klubie, nie zgodził się na obniżkę o 50 procent.
Pytanie czy on, czy jego żona, która dokazuje w mediach społecznościowych. Tak czy inaczej głupio robi, bo przepada jego wizerunek, a jeśli pójdzie do sądu z Filipiakiem to przegra z kretesem, bo przecież żąda wypłaty, a nie świadczy pracy.
To prawda, że zaszył się pan w jakiejś chacie w jednej z podkrakowskich wsi i pracuje nad książką, która ma wstrząsnąć polską piłką?
(śmiech). Mam taką propozycję, ale wciąż się waham. Gdybym ją jednak napisał, to parę osób musiałoby wyjechać z kraju, a jak musiałbym zabarykadować się w tej chacie.
Przejdź na Polsatsport.pl