Vinales: W końcu mam swój zespół
Po chudych latach Yamahy w MotoGP, ostatni sezony wydawał się być przełomowy. Maverick VIñales dał japońskiemu producentowi upragnione zwycięstwa. Co prawda, nie włączył się do walki o tytuł mistrzowski, ale dla Mavericka te dwa triumfy były potrzebnym zastrzykiem energii i potwierdziły, że zmiany dokonane po jego stronie garażu, były strzałem w dziesiątkę.
W ostatni poniedziałek udało nam się porozmawiać z zawodnikiem Yamahy o ostatnich latach, zmianach w ekipie, nowym kontrakcie i wyścigach wirtualnych.
Grzegorz Jędrzejewski: Maveric, dziękuję bardzo za czas, którego masz pewnie sporo. Mam nadzieję, że Twoi bliscy są zdrowi.
Maverick Vinales: Tak, na szczęście, za co jestem wdzięczny. Jestem w domu, w Andorze, próbując przetrwać te dni w najlepszy sposób. Trochę trenuję, ale niezbyt dużo, bo nie wiem, kiedy wrócimy do ścigania. Wykonuję trochę ćwiczeń i czekam. Czekam na możliwość wyjścia na zewnątrz i robienia normalnych rzeczy jak wcześniej.
Chciałem Cię spytać o treningi, bo wielu sportowców, gdy nie ma celu, ma problemy z motywacją. Czy masz podobnie?
Tak, naprawdę ciężko się zmusić, bo nie znamy terminu pierwszego wyścigu. Trudno jest w tej sytuacji trenować. Ciężko jest kontynuować w taki sam sposób, z tą samą motywacją, bo nie wiesz, kiedy sezon ruszy. Ciężko zatem przygotować program treningowy. Z trenerem podjęliśmy decyzję, by lekko trenować, ale niezbyt dużo. I dopiero, gdy będzie decyzja o początku rywalizacji, rozpoczniemy mocniejsze ćwiczenia.
Jak się czułeś na maszynie 2020? Czy mocno zmieniła się w stosunku do zeszłego roku?
Czułem się na nim bardzo dobrze. Wydaje mi się, że dobrze wykonaliśmy pracę domową, bo potrzebowaliśmy poprawy. Wydaje mi się, że nasz motocykl jest gotowy, przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze wyścigi. Wykonaliśmy dobrą pracę, szczególnie jeśli chodzi o tempo wyścigowe. Także lepiej czułem się wyprzedzając.
Delikatnie udało nam się poprawić prędkość maksymalną, ale co ciekawe także starty. Więc sporo się zmieniło tej zimy.
Teraz musimy poczekać, by zobaczyć, czy będzie to wystarczające w wyścigu.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.