Toniutti: Z dnia na dzień straciliśmy wszystko
Benjamin Toniutti, francuski rozgrywający i kapitan Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle, wrócił do swojego kraju, gdzie stara się przetrwać pandemię. W ojczyźnie siatkarza obowiązują obecnie większe restrykcje niż w naszym kraju.
Tomasz Krochmal: Czy możesz nam zdradzić gdzie obecnie się znajdujesz?
Benjamin Toniutti: Jestem ze swoją rodziną w domu we Francji, a konkretnie w Sète na samym południu, niedaleko Montpellier. Mamy tutaj wiele obostrzeń związanych z koronawirusem, podobnie jak w Polsce, chociaż jest ich więcej. Pomimo tego, że jestem w domu, to nie jest najgorzej, bo mamy duży ogród, duży dom, palm co prawda nie posiadamy, ale mamy basen, choć jeszcze jest za zimno, żeby z niego korzystać.
Odnośnie obostrzeń, które są w całej Francji, jak to wygląda?
Możesz opuszczać dom tylko w określonych przypadkach. Możesz udać się do sklepu, apteki, pomóc komuś z rodziny, kto potrzebuje takiej pomocy. Musisz mieć na to dokument, potwierdzenie, ponieważ wszędzie jest bardzo dużo kontroli. Jeśli nie posiadasz takiego potwierdzenia, dostajesz mandat. Zakupy można robić samemu, bez rodziny, dzieci. Oczywiście przed sklepami są specjalnie wyznaczone linie, dzięki którym utrzymujemy dystans, a do sklepów wpuszczane są określone liczby ludzi. Mam nadzieję, że będzie lepiej, chociaż z takimi restrykcjami zostajemy we Francji do 11 maja. Po tym dniu ma nastąpić poluźnienie, ale bary, sklepy, kina nadal będą zamknięte. Do połowy lipca na pewno nie odbędą się imprezy masowe, być może piłkarze wrócą na boiska bez kibiców, ale tutaj też nie ma pewności.
A ludzie przestrzegają wszystkich restrykcji?
Na początku były problemy. We Francji faktycznie nie każdy zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Teraz już jest lepiej i każdy rozumie zagrożenie, więc stara się przestrzegać określonych zasad. Teraz kiedy mamy ponad 20 tysięcy ofiar śmiertelnych w samej Francji, to zaczyna docierać do ludzi.
Jak wygląda Twój dzień?
Jestem w domu, ale z dwójką dzieci dzień przelatuje bardzo szybko. Rano musimy odrobić zadania ze starszą córką, bo otrzymuje je ze szkoły. Młodsza wymaga bardzo dużo atencji, dlatego musimy dużo się z nią bawić. Wieczorami też trochę pracy do szkoły i zabawy. A tak poza tym mamy możliwość spędzania czasu na dworze, w naszym ogrodzie. Akurat teraz pogoda jest gorsza, ale generalnie tu na południu zawsze jest świetnie. Ja natomiast, w zależności od pogody, albo na zewnątrz albo w domu ćwiczę około 45 minut, aby utrzymać kondycję, siłę, wagę, bo tak naprawdę dla mnie to pierwsze wolne lato w karierze, a muszę być gotowy na nowy sezon.
Prawdopodobnie obecnie największym problemem dla Ciebie jako sportowca nie jest przygotowanie ciała, najbardziej w tym wszystkim cierpi głowa?
Tak, dokładnie. To naprawdę nie jest łatwa sytuacja dla wszystkich sportowców. Dotychczas spędzaliśmy razem około 5 godzin razem, w szatni, na parkietach, na siłowni, hale pełne ludzi, podróże, czas pełny emocji. A nagle z dnia na dzień straciliśmy to wszystko. Tęsknimy czasem nawet za bólem, tym fizycznym, bo możesz ćwiczyć w domu ale to nie to samo co siłownia czy ćwiczenia na hali. Ale cały świat musi wrócić do normalności, a wtedy zaczniemy tak naprawdę wszystko od nowa - razem.
Przejdź na Polsatsport.pl