Liga Mistrzów: Lehmann zawiódł Kanonierów. Triumf Barcelony w Paryżu
Pierwsza wygrana Ligi Mistrzów przez Barceloną miała miejsce 17 maja 2006 roku. Na podparyskim Stade de France "Duma Katalonii" grała z Arsenalem, dla którego był to pierwszy finał w liczących wtedy czternaście lat rozgrywkach. Bohaterem tamtego spotkania był Henrik Larsson. Kończący przygodę z Barceloną Szwed asystował przy golach, które dały zwycięstwo i pozwoliły wznieść tak długo oczekiwane główne trofeum. Antybohaterem został Jens Lehmann, bardzo szybko wyrzucony z boiska bramkarz Arsenalu.
Katalończycy w decydującym meczu grali po raz drugi, ale dwanaście lat wcześniej ulegli w finale Milanowi aż 0:4. Kibice liczyli, że sezon 2005/2006 przyniesie wymarzone, pierwsze świętowanie zdobycia Ligi Mistrzów, ale było też sporo obaw. W składzie na finał nie znalazł się bowiem Lionel Messi, wracający na boiska po wyleczeniu kontuzji. Późniejszy bohater meczu zasiadł z kolei na ławce rezerwowych.
Londyńczycy rozpoczęli mecz w ustawieniu 1-4-5-1. Na szpicy oczywiście wielki strzelec Thierry Henry, który już na początku spotkania zmuszał Victora Valdesa do ciężkiej pracy. Kilka jego strzałów sprawiło bramkarzowi Barcelony poważne problemy, goli jednak nie było.
Lehmann w pierwszych minutach nie miał wiele do roboty, a gdy już musiał interweniować, skończyło się to fatalnie. Za faul poza polem karnym bramkarz dostał czerwoną kartkę, zastąpił go Manuel Almunia, a z boiska zszedł także Robert Pires.
Presja Barcelony zaczęła wtedy rosnąć, ale mimo osłabienia to Arsenal objął prowadzenie. Rzut wolny wykonywał Henry, a pięknym strzałem głową popisał się Sol Campbell, który strzelił swojego pierwszego gola w tamtym sezonie LM. Później Alminia sparował strzał Eto'o na słupek i... zakończyła się pierwsza połowa. 1:0 dla drużyny z Anglii.
W 61. minucie na boisku pojawił się Larsson, który miał podkręcić tempo ataków Barcelony. Było jednak inaczej, to Arsenal naciskał i próbował podwyższyć prowadzenie. Nie udawało się, za to kwadrans po wejściu do gry dał o sobie znać Szwed. Szybkim zagranie "z klepki" wyprowadził na pozycję Eto'o, który zdobył swoją szóstą bramkę w rozgrywkach.
Cztery minuty później Larsson obsłużył Juliano Bellettiego. Brazylijski obrońca także zaczął mecz w rezerwie, a Barcelonie dał prowadzenie dziewięć minut po zmienieniu Oleguera. Jak się okazało, był to gol na wagę wielkiego, choć wymęczonego zwycięstwa.
To były jedyne w tamtym sezonie asysty Larssona w Lidze Mistrzów. Później, z przyczyn osobistych piłkarz wrócił do Szwecji i występował w Helsingborgu. Po krótkiej przygodzie w Manchesterze United ponownie trafił do tego klubu, a obecnie jest w nim trenerem.
Barcelona-Arsenal 2:1 (0:1)
Bramki: Eto 76, Belletti 80 – Campbell 36
Barcelona: Victor Valdes – Oleguer (71′ Belletti), Rafael Marquez, Carles Puyol (c), Giovanni van Bronckhorst, Edmilson (46′ Anders Iniesta), Deco, van Bommel (61′ Larsson), Giuly, Ronaldinho, Eto.
Arsenal: Jens Lehmann – Emmanuel Eboue, Kolo Toure, Sol Campbell, Ashley Cole, Robert Pires (18′ Manuel Almunia), Gilberto Silva, Cesc Fabregas (74′ Mathieu Flamini), Alexander Hleb (85′ Jose Antonio Reyes), Freddie Ljungberg, Thierry Henry (c).
Przejdź na Polsatsport.pl