Upadłe potęgi światowej siatkówki
Kuba, Japonia i Holandia to przykłady reprezentacji, które kiedyś sięgały po medale najważniejszych imprez siatkarskich, a dziś zdecydowanie obniżyły loty. Oto potęgi światowej siatkówki sprzed lat – drużyny, które dziś mogą jedynie marzyć o wielkich sukcesach lub walczą o powrót do czołówki.
Hierarchia obowiązująca wśród reprezentacji siatkarzy wydaje się dość trwała. Niezbyt często jesteśmy świadkami gigantycznych sensacji i zmian na szczycie. Jeśli już, to w pojedynczych meczach, bo w czołówce klasyfikacji końcowej wielkich turniejów rzadko dostrzec można zaskakujące rozstrzygnięcia. Siatkówka to system naczyń połączonych – gra, w której na końcowy sukces składa się wiele elementów. Sport, w którym wielkie indywidualności błyszczą tylko wówczas, gdy zostaną wkomponowane w dobrą drużynę. Trudno więc przebić się do ścisłej światowej czołówki, łatwiej natomiast z niej wypaść.
Przykładów nie musimy szukać daleko. Reprezentacja Polski po sukcesach z lat siedemdziesiątych i początku następnej dekady, na ponad dwadzieścia lat wypadła z grupy reprezentacji walczących o medale na najważniejszych imprezach. Powrót do elity trwał bardzo długo. Mozolne wysiłki przyniosły efekt kilkanaście lat temu. Od czasu srebrnego medalu MŚ 2006 biało-czerwoni znów zaliczani są do światowego topu i przed każdymi kolejnymi imprezami są wymieniani w ścisłym gronie kandydatów do medali.
W historii siatkówki możemy jednak odnaleźć kilka reprezentacji, które kiedyś rządziły na światowych parkietach, uczestniczyły w podziale medalowych łupów na najważniejszych imprezach, dziś jednak mogą jedynie marzyć o sukcesach lub walczą o powrót do czołówki.
Gorąca Wyspa parzy siatkarzy
Kuba to chyba najbardziej jaskrawy przykład upadku siatkarskiej potęgi w XXI wieku. Siatkarze z "Gorącej Wyspy" przez wiele lat plasowali się w ścisłej światowej czołówce. Grali niezwykle efektownie, widowiskowo, wykorzystując ogromny potencjał tamtejszych zawodników. Po raz pierwszy zadziwili świat na igrzyskach Montreal 1976, gdy reprezentację prowadził trener Gilberto Herrera. W grupie rozegrali z Polską jedno z najbardziej dramatycznych spotkań w historii olimpijskich turniejów. Drużyna Huberta Wagnera decydującego, piątego seta wygrała 20:18. W meczu o brąz Kubańczycy ograli 3:0 broniących tytułu Japończyków i zgarnęli pierwszy medal wielkiej światowej imprezy. Kolejny wywalczyli w MŚ 1978, w których zajęli trzecie miejsce.
Na dobre w światowej czołówce zadomowili się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W 1989 roku w efektownym stylu wygrali Puchar Świata. Zwyciężyli we wszystkich siedmiu spotkaniach, tracąc zaledwie trzy sety. Kolejnym sukcesem było srebro MŚ 1990, po finałowej porażce 1:3 z Włochami. Gwiazdami tamtej reprezentacji byli atakujący Joel Despaigne oraz rozgrywający Raul Diago. W kolejnych latach Kubańczycy kontynuowali dobrą passę. Na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie zajęli miejsce tuż za podium, sięgali po medale Ligi Światowej (złoto w 1998 roku), wywalczyli również brąz MŚ 1998.
Kolejny wysyp siatkarskich talentów na Kubie przyniósł sukcesy tej reprezentacji w pierwszej dekadzie XXI wieku. Szczytowym osiągnięciem było srebro mistrzostw świata 2010. Kadra była perspektywiczna, wydawało się, że kolejne triumfy są kwestią czasu. Szybko jednak nastąpił krach tej reprezentacji. Reżim panujący na Kubie nie pozwalał siatkarzom na grę w zagranicznych klubach, które kusiły intratnymi kontraktami. Wywołało to falę ucieczek zawodników. Czołowi reprezentanci, chcąc rozwijać swe umiejętności i przy okazji zarabiać konkretne pieniądze w zawodowych ligach, musieli opuścić Kubę, a co za tym idzie, zrezygnować z gry w kadrze.
Pierwsze tego typu problemy pojawiły się już w latach dziewięćdziesiątych. W 2001 roku kilku siatkarzy oddaliło się ze zgrupowania reprezentacji w Antwerpii. Wśród nich byli m.in. Leonel Marshall, Ihosvany Hernandez i Ramon Gato. W 2007 roku przeniósł się do Italii Osmany Juantorena.
Drużyna wicemistrzów świata z 2010 roku rozpadła się błyskawicznie. Kubę w kolejnych latach opuścili Roberlandy Simon, Joandry Leal oraz Wilfredo Leon. Jeszcze w 2012 roku udało się wywalczyć brąz Ligi Światowej. Na MŚ 2014 w tej reprezentacji grało zaledwie trzech zawodników ze srebrnej drużyny z poprzednich mistrzostw. Kubańczyków dobiła jeszcze afera z Tampere w 2016 roku. Kilku zawodników ekipy, która przyjechała do Finlandii na mecze Ligi Światowej, zostało oskarżonych o gwałt. Z czołowej drużyny świata stali się w kilka lat dostarczycielami punktów. Pozwolenie na grę w innych reprezentacjach otrzymały natomiast ich największe gwiazdy – Juantorena (Włochy), Leal (Brazylia) oraz Leon (Polska).
Dopiero w 2019 roku pojawiło się światełko w tunelu. Kubańscy działacze poszli wreszcie po rozum do głowy i uchylili furtkę do reprezentacji kilku siatkarzom, którzy nie zmienili jeszcze obywatelstwa. Znalazł się wśród nich m.in. Simon. Ten manewr nie przyniósł Kubańczykom awansu na igrzyska w Tokio, ale daje nadzieję na rozwój tej reprezentacji w kolejnych latach.
Pomarańczowa dekada
Rywalizacja reprezentacji Holandii i Włoch była ozdobą największych siatkarskich turniejów lat dziewięćdziesiątych. Siatkarze Italii wciąż pozostają w światowej czołówce, natomiast Pomarańczowi wypadli z niej na początku XXI wieku.
Twórcą potęgi reprezentacji Holandii był urodzony w Krakowie trener Arie Selinger. W 1989 i 1991 roku jego podopieczni sięgnęli po brązowe medale mistrzostw Europy. Na igrzyskach olimpijskich Barcelona 1992 sensacyjnie wyeliminowali w ćwierćfinale Włochów, wygrywając 3:2 dramatyczne starcie. W półfinale ograli 3:0 Kubę, ale w finale nie dali rady Brazylijczykom. Na pocieszenie Ron Zwerver otrzymał nagrodę MVP tego turnieju.
Po igrzyskach odszedł Selinger, ale Holendrzy kontynuowali dobrą passę. W 1993 roku wywalczyli wicemistrzostwo Europy, przegrywając w finale z Italią 2:3. Rok później w finale mistrzostw świata znów lepsi byli Włosi. Finał ME 1995 to kolejne starcie Włochy – Holandia i znów porażka podopiecznych trenera Joopa Alberdy po tie-breaku...
Rewanż przyszedł w najważniejszym momencie, bo w roku olimpijskim 1996. Holendrzy pokonali Włochów w finale Ligi Światowej 3:2 (22:20 w tie-breaku!). Finał igrzysk w Atlancie przyniósł kibicom kolejny kapitalny spektakl – Holandia znów ograła Italię 3:2 (17:15 w tie-breaku).
"Pomarańczowi" sięgnęli jeszcze na własnych parkietach po złoto ME 1997, tym razem pokonując Włochy już w półfinale (3:0), a w finale wygrywając z Jugosławią 3:1. Kolejne lata to już jednak spadek reprezentacji Holandii w światowej hierarchii. Pokolenie takich siatkarzy jak rozgrywający Peter Blange czy młodszy od niego środkowy Bas van de Goor nie miało równie dobrych następców. Co ciekawe, wielkość Holendrów przeminęła wraz z rewolucją w przepisach wprowadzoną w 1998 roku.
Po igrzyskach w Atenach w 2004 roku, gdzie odpadli w fazie grupowej, przez lata nie pojawiali się na najważniejszych światowych imprezach. Na mistrzostwa świata powrócili po szesnastu latach, w 2018 roku. Przypomnieli o sobie, niespodziewanie pokonując Brazylię (3:1) oraz Francję (3:2) w fazie grupowej. Ostatecznie zajęli ósme miejsce. Byli współgospodarzami ME 2019, w których odpadli w 1/8 finału. Mają w składzie kilku uznanych siatkarzy (Nimir Abdel-Aziz), ale o powrocie złotych czasów mogą na razie tylko marzyć.
Potęga Kraju Kwitnącej Wiśni
Swą siatkarską potęgę od kilku lat mozolnie starają się odbudowywać Japończycy. Siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni jako pierwsi przełamali monopol krajów socjalistycznych. Przed 1972 rokiem złote medale najważniejszych światowych imprez (igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata) zgarniały wyłącznie drużyny z bloku wschodniego. Passę tę przerwał dopiero sukces japońskich siatkarzy na igrzyskach w Monachium.
Japończycy bardzo konsekwentnie zmierzali do olimpijskiego złota. Zaczęli od brązowego medalu igrzysk Tokio 1964, cztery lata później w Meksyku wywalczyli srebro, by w 1972 roku sięgnąć po medal z najcenniejszego kruszcu. W meczu o złoto pokonali aktualnych mistrzów świata – reprezentację NRD 3:1.
Trener Yasutaka Matsudaira dysponował świetnym składem. Reprezentację Japonii tworzyli wówczas tacy zawodnicy jak słynny rozgrywający Katsutoshi Nekoda oraz Jungo Morita czy Masayuki Minami. Japończycy nie tylko osiągali znakomite wyniki, ale stanowili siatkarską awangardę. Z wielu ich nowatorskich pomysłów (m.in. gra z jednym rozgrywającym) czerpały inne drużyny.
Ekipa z Kraju Kwitnącej Wiśni zdołała dorzucić do medalowej kolekcji jeszcze dwa brązowe krążki mistrzostw świata w 1970 i 1974 roku. Podczas turnieju w 1974 roku w Meksyku Japończycy przegrali z Polską 1:3, a to zwycięstwo dało drużynie Huberta Jerzego Wagnera złoty medal. W Pucharze Świata 1977 wywalczyli srebro, a później zaczęli osuwać się w dół w światowej hierarchii. Finezyjna, techniczna siatkówka, na której bazowali, straciła rację bytu w kolejnej dekadzie i było im coraz trudniej nawiązać wyrównaną walkę z potęgami.
Znaleźli sposób, jak nie stracić kontaktu z najlepszymi. Po prostu zaczęli organizować siatkarskie imprezy. Od 1977 roku są gospodarzami kolejnych edycji Pucharu Świata, od 1993 roku organizują też Puchar Wielkich Mistrzów. Dwukrotnie, w krótkim odstępie czasu odbyły się w Japonii mistrzostwa świata siatkarzy (1998, 2006). W poprzedniej dekadzie przeżywali spory kryzys, zabrakło ich na igrzyskach w Londynie i w Rio, nie zagrali też w finałach MŚ 2014. Ostatnie lata przyniosły pewną poprawę, spowodowaną przygotowaniami do igrzysk w Tokio. Japończycy udanie zaprezentowali się podczas Pucharu Świata 2019, który zakończyli na czwartym miejscu.
Giganci zza żelaznej kurtyny
Czołową drużyną świata w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych była Czechosłowacja. W tych pionierskich latach nasi południowi sąsiedzi byli na najważniejszych siatkarskich imprezach głównym, a właściwie jedynym poważnym rywalem dla reprezentacji ZSRR.
Dwukrotnie sięgnęli po mistrzostwo świata (1956, 1966), cztery razy byli wicemistrzami (1949, 1952, 1960, 1962). Dwukrotnie stanęli na olimpijskim podium, sięgając po srebro (Tokio 1964) i brąz (Meksyk 1968). Trzykrotnie wywalczyli mistrzostwo Europy (1948, 1955, 1958). W składzie tej reprezentacji występowało wiele ówczesnych gwiazd światowej siatkówki, z których najważniejszą postacią był Josef Musil.
W latach siedemdziesiątych nieco obniżyli loty, ale jeszcze na moment wrócili do czołówki w sezonie 1985. Wywalczyli wówczas wicemistrzostwo Europy oraz brązowy medal Pucharu Świata.
Po rozpadzie Czechosłowacji ani Czesi, ani Słowacy nie byli w stanie nawiązać do dawnych sukcesów. Większe osiągnięcia mieli siatkarze reprezentacji Czech, którzy dwukrotnie zajęli czwarte miejsce w mistrzostwach Europy (1999, 2001).
Inną liczącą się drużyną zza żelaznej kurtyny, o której sukcesach mało się już pamięta, była reprezentacja Rumunii. Siatkarze z tego kraju wywalczyli m.in. cztery medale mistrzostw świata – dwa srebrne (1956, 1966) i dwa brązowe (1960, 1962), byli też mistrzami Europy (1963). Ich największy sukces to jednak brązowy medal igrzysk olimpijskich Moskwa 1980. Zagrodzili wówczas drogę do podium Polakom, wygrywając w meczu o III miejsce 3:1.
W historii tej dyscypliny pojawiały się też siatkarskie efemerydy – drużyny, które osiągały zaskakujący sukces, nie były jednak w stanie na dłużej zadomowić się w europejskiej czołówce. Przykładem są mistrzowie Europy z 2007 roku – Hiszpanie. Kilkuletnią medalową passę mieli swego czasu siatkarze NRD. Wygrali oni Puchar Świata (1969), mistrzostwo świata (1970) oraz zdobyli olimpijskie srebro (1972), a później nie wywalczyli już medalu ważnych imprez, choć do ich sukcesów nawiązała w ostatnich latach reprezentacja Niemiec.
Siatkarskie "gigantki" sprzed lat
Podobne zestawienie można stworzyć również dla reprezentacji siatkarek. Czy mogłaby się w nim znaleźć również reprezentacja Polski? Biało-czerwone, które w przeszłości wywalczyły dwa brązowe medale olimpijskie (1964, 1968), trzy medale mistrzostw świata i były dwukrotnymi mistrzyniami Europy, walczą o powrót do czołówki. Miejmy nadzieję, że zakończy się to powodzeniem. Mamy utalentowane pokolenie siatkarek, a w 2022 roku Polska będzie współgospodarzem mistrzostw świata.
Wśród reprezentacji kobiecych najbardziej rażącym przykładem regresu, podobnie jak u panów, jest reprezentacja Kuby. Przyczyny są podobne... Zawodniczki z "Gorącej Wyspy" dokonały czegoś, czego nie osiągnęła żadna inna (również męska) drużyna w historii siatkówki – wywalczyły trzy złote medale olimpijskie na trzech kolejnych igrzyskach (1992, 1996, 2000). Trzykrotnie były też mistrzyniami świata (1978, 1994, 1998).
W latach dziewięćdziesiątych nie miały sobie równych na najważniejszych imprezach. Do sukcesów prowadził ich wieloletni trener reprezentacji Eugenio George Lafita, który miał do dyspozycji takie gwiazdy jak Mireya Luis czy Regla Torres. Później Kubanki sięgnęły jeszcze po brąz IO 2004 i zaczęły wtapiać się w tło światowej siatkówki. Na MŚ 2018 przegrały wszystkie mecze i zostały sklasyfikowane na 22. miejscu. Na igrzyska w Tokio nie zdołały się zakwalifikować...
Zaskakującym przykładem mocnej drużyny kobiecej siatkówki sprzed lat może być reprezentacja... Peru. Siatkarki z tego kraju miały świetną passę w latach osiemdziesiątych, gdy prowadził je pochodzący z Korei trener Park Man-bok. Wywalczyły wówczas srebrny (1982) i brązowy (1986) medal mistrzostw świata oraz srebro igrzysk (1988). W pięciosetowym finałowym boju z ZSRR w Seulu miały nawet w górze piłkę meczową na olimpijskie złoto...
Przejdź na Polsatsport.pl