Gikiewicz: Test na koronawirusa? Nerwy były
Podczas czwartkowych testów lekko się stresowałem. Ale z tego co nam powiedział główny fizjoterapeuta, 43 osoby są „negatywne” – powiedział w Cafe Futbol bramkarz Unionu Berlin Rafał Gikiewicz.
Wykrycie koronawirusa u dwóch piłkarzy i fizjoterapeuty FC Koeln wzmogło dyskusję wokół powrotu na murawy Bundesligi, który planowany jest w maju. „Czy w twojej opinii te trzy pozytywne testy z Kolonii miały wpływ na przesunięcie startu sezonu Bundesligi?” – zapytał gospodarz Cafe Futbol Bożydar Iwanow, którego gościem był bramkarz niemieckiego Unionu Berlin Rafał Gikiewicz.
„Od czwartku do piątku była przeprowadzana pierwsza faza testów, w niedzielę i poniedziałek będzie kolejne testowanie. My się testujemy jutro, bo Bundesliga ruszy tylko wtedy, jak w przeciągu siedmiu dni każdy zawodnik przejdzie testy dwukrotnie i będzie miał wyniki negatywne. Dwóch chorych piłkarzy czy fizjoterapeuta nie mają na to wpływu. Po to były robione testy, aby te jednostki wyłapać. Z tego co wiem, mamy zacząć treningi w pewnych grupach i czekamy na komunikat, czy wszyscy są zdrowi. Moim zdaniem ten przypadek z Kolonii nie ma żadnego znaczenia” – wytłumaczył golkiper.
32-letni zawodnik z Olsztyna, który niedawno ogłosił na Twitterze, iż po sezonie opuszcza Union Berlin, opowiedział także o samych testach na obecność koronawirusa, które niedawno przeszedł.
„Podczas czwartkowych testów lekko się stresowałem, bo mam dwójkę dzieci, które spędzają czas na podwórku, ja też wychodzę z domu i normalnie funkcjonuję. A gdyby okazał się, że miałbym wynik pozytywny, to start Bundesligi przeszedłby mi koło nosa. W mojej sytuacji nieprzedłużenia kontraktu to byłby argument za tym, że raczej bym na boisko nie wyszedł. A więc nerwy były. Ale z tego, co nam przedstawił główny fizjoterapeuta, 43 osoby są „negatywne” – zrelacjonował reprezentant Polski.
