Były rekordzista świata pokonał raka i… wybrał się na długi spacer
Bjoern Einar Romoeren może świętować. Były norweski skoczek po niemal roku pokonał chorobę nowotworową. Po usłyszeniu pozytywnych wieści postanowił wybrać się na kilkukilometrowy spacer.
Brązowy medalista igrzysk olimpijskich z Turynu o tragicznej diagnozie dowiedział się poprzedniego lata. Już od czasów profesjonalnej kariery zmagał się z bólem pleców, który nie ustał również po zakończeniu przygody ze skokami. Wtedy dowiedział się, że zmaga się ze złośliwym nowotworem w kręgosłupie.
- To było naprawdę okropne uczucie, jakby ktoś mi wyjął wtyczkę. Czułem zupełny brak energii. Był wtedy 13 maja 2019 roku, jeśli mnie pamięć nie myli. Później było tylko gorzej. Nie sądziłem, że można czuć się aż tak źle, a jednak. Byłem bardzo zmęczony – przyznał.
Pierwsze optymistyczne wieści Romoeren usłyszał po pół roku chemioterapii. To wtedy przyjął trzynastą dawkę, która okazała się ostatnim etapem leczenia. Cztery miesiące później w rozmowie z norweską telewizją TV 2 przyznał, że udało mu się pokonać raka, choć kosztowało go to wiele wysiłku. Radosną informacją podzielił się również na Instagramie.
- To niesamowite uczucie, że jestem wystarczająco mocny, aby spacerować z córką Fioną na plecach – napisał.
Były rekordzista w długości lotu (239 m) tym samym potwierdził, że wraca do zdrowia. Z radości postanowił wybrać się na siedmiokilometrowy spacer do lasu.
Przejdź na Polsatsport.pl