Wichniarek: Hertha to chyba jedyny klub, któremu koronawirus nie zaszkodził
Gdyby Hertha BSC była tak często na czołówkach gazet dzięki swojej wspaniałej grze, jak często jest poprzez różne pozaboiskowe problemy i skandale, to stolica Niemiec wreszcie - po ponad 20 latach - miałaby zespół w Lidze Mistrzów. „Afera Kalou” to kolejny niepiłkarski problem klubu. Może to więc i dobrze, że wciąż trwa przerwa w rozgrywkach spowodowana koronawirusem.
Początek sezonu i pierwsze czołówki gazet to wspaniała informacja, że prywatny inwestor Windhorst kupuje 49% udziałów w klubie i zainwestuje 260 milionów euro w budowę „Big City Club”.
Kolejna „jedynka” to z kolei news, że twarzą i twórcą powrotu na salony ma być dotychczasowy doradca inwestora Jurgen Klinsmann. Niegdyś wspaniały napastnik, potem trener reprezentacji, z którą dotarł do 1/2 finału MŚ 2006.
Aby czołówkowy „hat-trick” był pełen, w styczniu do Herthy trafił nasz Krzysztof Piątek za rekordowe 35 milionów euro. A potem, nagle mozolnie budowany nowy wizerunek rozpada się jak domek z kart.
Z dnia na dzień - po niespełna kilku tygodniach - z pracy rezygnuje trener Klinsmann. Ogłasza to na swoim Facebooku, a dopiero potem informuje klub i jego zwierzchnika Michaela Preetza. Aby było weselej, kilka dni później pojawiają się w gazetach „pamiętniki Klinsiego”, w których to krytykuje wszystkich i wszystko zarówno w klubie, jak i wokół niego.
Nie zostawia suchej nitki na zawodnikach i nawet pracownikach klubu. Hertha staje się pośmiewiskiem. Konferencja prasowa Preetza, Windhorsta i prezydenta klubu Gegenbauera miała trochę uspokoić sytuację, ale niesmak pozostał.
Berlińczycy pod wodzą tymczasowego trenera Alexandra Nouriego grają fatalnie i staczają się w tabeli. Jest naprawdę źle. „Na szczęście” wybucha pandemia koronawirusa. Hertha to chyba jedyny klub, dla którego „zaraza” przychodzi w odpowiednim momencie, bo nagle są inne tematy, na których koncentrują się gazety i czytelnicy. Piłkarze zostają w domach, liga staje, zespół przestaje się kompromitować.
Hertha może odetchnąć z ulgą. Po krótkim okresie spokoju wybucha kolejna bomba, ale wreszcie bardzo pozytywna. „Stara Dama” znalazła nowego trenera, a jest nim Bruno Labbadia. Hertha wraca na pierwsze strony gazet, nowy trener zachwyca wszystkich na swojej pierwszej konferencji prasowej.
W Berlinie znowu świeci słońce, ale mija kilkanaście dni ciężkiej pracy „nowej miotły” i... znowu skandal. Skrzydłowy Berlińczyków Salomon Kalou wpada na pomysł, aby na Facebooku zrobić „live” z życia szatni. Nie mówiąc nikomu, kręci swój pierwszy i chyba ostatni filmik.
Pokazuje w nim, że ma w nosie wszystkie reguły wprowadzone na czas pandemii przez federację (brak 1.5 m odstępu między zawodnikami w szatni, wita się przybijając piątki - co jest zakazane, wyśmiewa i krytykuje klub za obcięcie pensji z powodu pandemii, na co notabene zgodzili się wszyscy zawodnicy). Zawodnik, któremu po sezonie kończy się kontrakt, został natychmiast zawieszony przez klub i wykluczony z treningów.
O Hercie znowu głośno. Kiedy wreszcie zrobi się głośno z powodów sportowych? Oby niebawem! Przerwa spowodowana koronawirusem na szczęście chyba się kończy. Politycy dają zielone światło na powrót Bundesligi już 15 maja.
Przejdź na Polsatsport.pl