Kołecki: Podniosłem tyle kilogramów, ile waży Pałac Kultury
- Zdarzały się miesiące, w których podnosiłem pięćset ton, czyli około trzech-czterech tysięcy ton w skali roku, czyli trzydzieści, czterdzieści ton w dłuższym okresie - powiedział Szymon Kołecki, mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów, obecnie wojownik MMA, w rozmowie z Joanną Kaczor-Bednarską.
Joanna Kaczor-Bednarska: Gdyby policzyć wszystkie kilogramy, które podniosłeś, to byłby to ekwiwalent Pałacu Kultury? Lokomotywy z wiersza Tuwima? Czy osiedla domków jednorodzinnych?
Szymon Kołecki: Myślę, że byłby to Pałac Kultury, chociaż to budynek liczony w dziesiątkach tysięcy ton, więc trudno powiedzieć. Aczkolwiek zdarzały się miesiące, w których podnosiłem pięćset ton, czyli około trzech-czterech tysięcy ton w skali roku, czyli trzydzieści, czterdzieści ton w dłuższym okresie. Osiedle domków jednorodzinnych na pewno nie, ale na pewno podniosłem więcej niż waży pociąg.
Mówiłeś kiedyś w jednym z wywiadów, że swoje cele zapisujesz w zeszycie. Czy udało ci się je wszystkie spełnić?
Niestety nie, ponieważ chciałem wygrać czterokrotnie na igrzyskach olimpijskich. Miałem taki plan, aby zrobić to pierwszy raz w 2000 roku, a potem jeszcze trzy razy. Już w 2000 roku odniosłem kontuzję, w 2004 roku nie wystartowałem, w 2008 roku udało mi się po latach ten złoty medal zdobyć, natomiast w 2012 roku już nie startowałem, więc tych moich głównych celów niestety nie zrealizowałem.
Twój syn, którego jesteś trenerem, podnosi ciężary. Czy on kontynuuje zapisywanie twojego zeszytu?
Ma 19 lat i raczej częściej jest "kosa" między ojcem i synem niż motywacja. To jest ten okres, kiedy on już ma swoje pomysły na wiele rzeczy i wiele z nich nie podoba mi się. Jako doświadczony człowiek i doświadczony, były już sportowiec, uważam że wiele rzeczy mógłby zrobić lepiej.
Zobacz także: Bukowiecki: Nie mogę rzucać z kostki brukowej na parking
Masz trzy córki. Myślisz, że też pójdą w twoje ślady? Uważasz, że podnoszenie ciężarów to sport dla kobiet?
Kobiety, podobnie jak mężczyźni, mają różne charaktery i ciągnie je do różnych sportów, dlatego nie będę wybierał córkom, co mają robić. Wszystkie trzy tańczą, więc na razie na ciężary się nie wybierają. Aczkolwiek najstarsza córka chodzi na fitness i ma to trochę wspólnego z obciążeniem, chociażby ze względów rozwojowych.
A jaka jest twoja ulubiona zabawa z córkami w czasie pandemii?
Najbardziej lubię zagrać w warcaby lub w jakieś inne gry. One z kolei najbardziej lubią się bawić w chowanego w domowym ogrodzie albo w ganianego. Problem w tym, że nie chcę mi się biegać, bo już jestem stary (śmiech).
Przejdź na Polsatsport.pl