Ile zarabia się w polskiej, włoskiej i rosyjskiej siatkówce? „Kadziu” zdradził stawki!
Takiego ruchu w siatkarskich transferach nie było od dawna. Powód oczywisty – kłopoty części klubów spowodowane koronawirusem. Czy to szansa dla PlusLigi, do której wracają Fabian Drzyzga i Mateusz Bieniek? Czy zobaczymy nad Wisłą kolejne gwiazdy? Ile zarabia się w Polsce, we Włoszech czy Rosji? Co z kadrą po odwołaniu Ligi Narodów? O tym wszystkim rozmawiamy z Łukaszem Kadziewiczem.
Robert Małolepszy: Fabian Drzyzga wraca po latach do PlusLigi. Zaskoczony?
Łukasz Kadziewicz: Bardzo. Po pierwsze dlatego, że Fabian powiedział chyba kiedyś, że do PlusLigi już raczej nie wróci. Po drugie myślałem, że dwukrotny mistrz świata i mistrz Rosji znajdzie zatrudnienie w jakimś rosyjskim lub włoskim klubie.
Fabian twierdzi, że takie propozycje miał, ale Resovia przebiła wszystkie oferty.
Pewnie tak jest.
To ile zarabia się teraz w Polsce? Czy kryzys we Włoszech oznacza, że do PlusLigi zaczną ściągać coraz większe gwiazdy. Osmany Juantorena ogłosił właśnie, że zostaje w Lube, ale zgodził się na obniżkę kontraktu na poziomie 30%. To samo mieli zrobić Leal i Kovar.
Kontrakt Juantoreny pomniejszony o 30% to wciąż jednak jest więcej niż topowy kontrakt w PlusLidze.
Ile zatem wynoszą takie kontrakty w naszym kraju, we Włoszech, Rosji, Chinach, czy Japonii?
Bardzo, ale to bardzo uśredniając - w Polsce będzie to ok. 200 tysięcy euro, we Włoszech najlepsze kontrakty zaczynają się od 300 tysięcy euro w górę. W Rosji wszystko razy dwa. W Azji nie ma limitów finansowych, bo tam może grać bardzo mało obcokrajowców. Najczęściej zagraniczne gwiazdy mają indywidualne umowy, nie zawsze z klubem, a np. ze sponsorem klubu (TUTAJ przeczytasz, jak to wygląda w Japonii w przypadku Michała Kubiaka). Dobrym przykładem jest Korea Płd. i draft, jaki tam trwa. Każdy zagraniczny siatkarz, który zostanie zatrudniony ma zagwarantowane 300 tys. dolarów na sezon plus bonusy (o tcyaki kontrakt stara się m.in. były już atakujący Jastrzębskiego Węgla Dawid Konarski, o czym możesz przeczytać TUTAJ) na poziomie 50 tysięcy dolarów.
Fabian Drzyzga jest już trzecim rozgrywającym Resovii. Nie za dużo grzybów w barszczu?
To już pytanie do szefów Resovii. Fabian na pewno wzmocni klub z Podpromia. Będzie numerem jeden na rozegraniu. A są przecież jeszcze Komenda i Woicki. Obaj z potencjałem, by prowadzić grę klubu z dużymi ambicjami. Sądzę, że jeden z nich zostanie wypożyczony.
Ponowię pytanie. Czy w Rzeszowie nie zaczynają popełniać błędów z przeszłości? Mam na myśli budowę bardzo szerokiego składu, w którym potem trudno znaleźć liderów, odpowiedzialność rozkłada się na zbyt wielu zawodników, czyli na końcu na nikogo. Lista nazwisk zawodników łączona z klubem jest coraz dłuższa.
Na pewno jest tych nazwisk wiele. Na pozycję atakującego słychać, że kandydują Boyer i Butryn. Pierwszy to gwiazda światowego formatu, do niedawna pierwszy atakujący reprezentacji Francji. Butryn pokazał się ze świetnej strony najpierw w GKS, potem w Radomiu. Wiadomo, że w takim układzie jedynką byłby Francuz. Ale ja z komentowaniem tej sytuacji chciałbym poczekać do oficjalnych wiadomości. A może ktoś z dwójki – Schulz, Bartman jednak zostanie w Rzeszowie? Jedno wiem na pewno – to świetnie, że Asseco Resovia chce być znów silna. Bo ten klub jest potrzebny polskiej siatkówce. Kibice i całe rzeszowskie środowisko zasługują na to, by ich zespół znów bił się o najwyższe cele.
Kto na dziś wygląda najmocniej na papierze, oczywiście biorąc pod uwagę to, co już wiemy na pewno i o czym na razie tylko plotkuje się w środowisku?
Kędzierzyn wygląda solidnie, Resovia też. Skra pozyskując Mateusza Bieńka, o ile to będzie prawda, też pokazuje, że może być mocna. Ale poczekajmy do ligi i nie jej początku, ale co najmniej półmetka. Jedno jest pewne – będzie ciekawie. Powrót Drzyzgi, Bieńka, pozyskanie takich zawodników, jak Cebulij, Boyer, Sander, pozostanie w Polsce siatkarzy pokroju Smitha – możemy tylko się cieszyć.
Ale dochodzą też złe informacje. Zawiercie straciło jednego z głównych sponsorów, firmę Virtu.
Ale nie wiemy, jak zachowają się pozostali. Ja wierzę w prezesa Kryspina Barana z Aluronu, który już wielokrotnie pokazywał, że jest świetnym biznesmenem i doskonałym zarządcą klubu.
W GKS Katowice sytuacja chyba jeszcze gorsza. Czym to się może skończyć. Klub jest zagrożony?
Moim zdaniem skończy się interwencją prezydenta miasta Marcina Krupy, który wiele razy już pokazywał, że rozumie siatkówkę, lubi ją. Katowice przez ostatnie lata wiele zainwestowały w ten klub. Nie sądzę, by ktoś pozwolił, by siatkówka przestała tam istnieć. Na razie znamy wersję jednej strony – siatkarzy, którzy stracili pracę. Z czasem będą wypływać kolejne informacje. Tak jak we wszystkich innych przypadkach nie pozostaje nam nic innego, jak czekać.
Nie boisz się, że w lidze znów może zrobić się bardzo wyraźny podział na wielką trójkę i pozostałych?
Nie, nie boję się. Na dziś widzę co najmniej pięć ekip, które do tej trójki będą chciały wejść. Grupa Azoty, PGE Skra, Asseco Resovia, Verva Warszawa Orlen Paliwa plus Jastrzębski Węgiel. Z tego co słychać mocny budżet ma mieć Ślepsk Malow Suwałki. A przecież jest jeszcze chociażby Trefl Gdańsk. W dzisiejszych czasach, jeśli tylko tym klubom uda się utrzymać zawodników i budżety, to już będzie ciekawie, a na pewno inni też nie odpuszczą.
Liga Narodów odwołana. Szkoda.
Pewnie, że szkoda. Do końca wierzyłem, że FIVB znajdzie formułę na rozegranie turnieju. Na pełną formułę szans nie było, ale miałem nadzieję na jakieś ograniczone rozgrywki.
Co teraz. Warto zbierać się w Spale?
O to trzeba spytać Vitala Heynena. Ja bym teraz chciał usłyszeć, jakie pomysły ma Polski Związek Piłki Siatkowej. Bo przecież było wiadomo, że jest zagrożenie odwołaniem Ligi Narodów.
Mówi się o organizacji turniejów towarzyskich.
I brawo. Tylko, ja bym chciał już dziś znać przynajmniej wstępny rozkład zajęć. Pewnie trudno będzie zaprosić Włochów czy Francuzów.
W Rosji też pandemia dopiero nabiera rozpędu.
Ale w Niemczach wyhamowuje, u Czechów też. Oba kraje mają ciekawe drużyny. Włosi, choć nie chcieli grać w Lidze Narodów, już ogłaszają, że chcą organizować dla kadry mecze na półotwartym obiekcie Foro Italico (były tam już mecze m.in. ostatnich mistrzostw świata – przyp. red). U nas powinno być podobnie. Nie możemy grać w hali – mamy stadiony do plażówki. Stawiajmy tam tymczasowy parkiet, lekkie zadaszenie, wokół bandy ledowe, wielkie telebimy. Mecze róbmy wieczorem, gdy już nie wieje. To mogłyby być super widowiska. I wcale nie trzeba bardzo wielkich pieniędzy, by to zorganizować. Można robić transmisje z wewnętrznych sparingów kadry, czy robić pokazy z treningów. Jestem pewien, że byłoby zainteresowanie. Trzeba tylko chcieć.
Na koniec pytanie, czy na jakiś transfer do PlusLigi czekasz szczególnie?
Pewnie. Na jeden. Wilfredo Leona. To byłoby wydarzenie, które pociągnęłoby całą ligę w górę.
Wilfredo powiedział niedawno w wywiadzie dla Polsatsport.pl, że nie wyklucza wcale gry w Polsce i to już w najbliższym sezonie (przeczytasz o tym TUTAJ).
Dlatego czekam na ten transfer. Nawet jeśli nie wydarzy się w tym sezonie. Warto o nim mówić, zabiegać, starać się. Gra Bartka Kurka w Warszawie niesamowicie pociągnęła w górę całą ligę. Gdyby Wilfredo zaczął występować w PlusLidze, rozpętałoby się na jego punkcie prawdziwe szaleństwo.
Przejdź na Polsatsport.pl