Jupp, Jupp, hurra! Legenda światowej piłki kończy 75 lat
- Żyję w zgodzie ze sobą - mówi refleksyjnie w dniu 75. urodzin. Pogodnej afirmacji życia trudno się dziwić u kogoś, kto osiągnął wszystko. Na boisku zostawał mistrzem Europy i mistrzem świata, na ławce trenerskiej triumfował w Lidze Mistrzów. 9 maja okrągły jubileusz świętuje Jupp Heynckes.
- Żeby naprawdę przeżyć życie, trzeba mieć oczy otwarte na piękne rzeczy - to kolejny cytat z urodzinowego wywiadu dla Kickera. Jupp Heynckes zachwala sobie spokojny żywot emeryta "z żoną, ale bez futbolu". Z pobieżnej lektury tych cytatów może wyłonić się obraz spokojnego, żyjącego na uboczu, nestora formułującego nieco od niechcenia niemal filozoficzne maksymy.
Ale to nie cała prawda. Tylko w ostatnich dniach dziarski senior skrytykował politykę finansową piłkarskich klubów, surowo zrecenzował Leroy'a Sane, a jakby tego było mało - zadeklarował udział w najbliższym marszu w obronie klimatu i nie zostawił suchej nitki na... Donaldzie Trumpie. Temperamentu Heynckesowi nigdy nie brakowało. I nie brakuje.
- Kiedy poprosiliście mnie o ten wywiad ze zdumieniem stwierdziłem, że to już faktycznie 75 lat. Ale to tylko liczby, ja wciąż czuję, że mam mnóstwo energii, choć oczywiście zastanawiam się, kiedy to zleciało - przyznaje na łamach Kickera.
Cóż, akurat w życiu Juppa Heynckesa działo się mnóstwo a czas pędził jak szalony. Odmierzany kolejnymi sukcesami.
Gwiazda, która potrafiła być w cieniu
W swojej Borussii Moenchengladbach, w której grał ponad dziesięć sezonów a później blisko dekadę pracował jako trener, był absolutną gwiazdą. 220 bramek (195 dla M'gladbach, 25 dla Hannoveru) na lata zapewniło mu miejsce na podium snajperów wszech czasów Bundesligi wspólnie z Gerdem Mullerem i Klausem Fischerem. Na czwartą lokatę tej klasyfikacji zrzucił go dopiero w tym sezonie... Robert Lewandowski.
Ale kiedy przyjeżdżał na zgrupowanie reprezentacji, nie miał najmniejszego problemu z tym, by przycupnąć w cieniu wielkiego Gerda Mullera. Wzorem ich współpracy okazały się mistrzostwa Europy w 1972 roku. Muller z czterema golami został królem strzelców, Heynckes nie trafił ani razu, ale w jedenastce turnieju znaleźli się obaj, a RFN sięgnęła po złoto.
Złote EURO, złoty mundial
Finał Niemców z ZSRR tak wspomina oficjalna strona UEFA. "Przy pierwszej bramce udział mieli wszyscy czterej najważniejsi zawodnicy tamtego zespołu. Piłkę wprowadził dalekim podaniem Franz Beckenbauer, Gunter Netzer uderzył z woleja w poprzeczkę, piłkę przejął Jupp Heynckes ale jego strzał odbił bramkarz Rudakow. Wtedy jednak nastąpiło nieuniknione - do futbolówki pierwszy dopadł Gerd Muller i wepchnął ją do siatki".
Przy ostatniej bramce finału, Herberta Wimmera na 3:0, Heynckes asystował. - Kiedy porównuję grę RFN z 1972 roku i z 1974, kiedy wygrali mundial, to uważam, że właśnie w 1972 oglądaliśmy najmocniejszą niemiecką jedenastkę w historii - oceniał kilka lat temu w rozmowie z BBC legendarny belgijski piłkarz Paul van Himst, który wspólnie z kolegami zajął na EURO'72 trzecie miejsce.
W 1974 roku Heynckes był rezerwowym, ale dwukrotnie pojawił się na niemieckich boiskach i do mistrzostwa Europy dorzucił tytuł mistrza świata. A z klubem? Cztery tytuły mistrzowskie, Puchar Niemiec, Puchar UEFA i dwie korony króla strzelców Bundesligi (w epoce Gerda Mullera!).
Lata mijały, a on wciąż wygrywał
Wydawało się, że o choć porównywalnie udaną karierę szkoleniową będzie piekielnie trudno. A jednak. Trenerem okazał się równie znakomitym, może nawet lepszym. Przez lata zmieniał, się dojrzewał, ale niezmiennie odnosił sukcesy.
Pierwsze od ostatniego mistrzostwa Niemiec wywalczonego przez Heynckesa w roli trenera Bayernu minęło 30 lat. Inne epoki, inna piłka, inni piłkarze. A on radził sobie cały czas równie dobrze. Ligę Mistrzów wygrywał w XX wieku z Realem Madryt i w XXI z Bayernem Monachium.
Schweinsteiger: Jestem szczęśliwy, że zostałeś moim przyjacielem
"Kochany Jupp, jestem bardzo szczęśliwy nie tylko dlatego, że poznałem Cię jako świetnego trenera, ale także jako wspaniałego przyjaciela. Wiele się od ciebie nauczyłem. Byłeś uosobieniem otwartości, uczciwości, pokazywałeś swoim przykładem, czym jest duch zespołu, etyka pracy. Coraz częściej brakuje tych wartości w dzisiejszym futbolu" - napisał w opublikowanej w oficjalnym magazynie Bayernu Monachium wiadomości Bastian Schweinsteiger.
Lahm: Szanowaliśmy go za to, jakim był człowiekiem
I na ten aspekt - osobowości trenera - zwracają uwagę jego byli podopieczni. Doceniając ogromną wiedzę, przygotowanie teoretyczne i praktyczne do zawodu, podkreślają przede wszystkim umiejętność budowania relacji międzyludzkich.
- Jupp Heynckes to legenda jako piłkarz, trener, ale także po prostu jako człowiek - mówi Phillip Lahm w wywiadzie dla Abend Zeitung. - Mądrość, doświadczenie pozwalały mu dotrzeć do każdego piłkarza i wydobyć z niego to, co najlepsze. Zawodnicy go szanowali za to, jakim był trenerem i jakim jest człowiekiem.
W Hiszpanii też pamiętają
Jubileusz Juppa Heynckesa niemieckie media świętują już od kilku dni. Wywiadami, wspomnieniami, podsumowaniami. Ale 75. urodziny Heynckesa odnotowuje prasa w całej Europie. Zwłaszcza w Hiszpanii, gdzie przecież także święcił triumfy.
Z Tenerife zajął w lidze piąte miejsce (jeden z dwóch najlepszych wyników klubu w historii) i dotarł aż do półfinału Pucharu UEFA. Z Realem wygrał Puchar Europy, na który w Madrycie czekano ponad trzydzieści lat.
Co ciekawe, chwilę po tym wielkim sukcesie nie był już trenerem Królewskich. W lidze zajął czwarte miejsce, a na domiar złego, nie potrafił zaakceptować zachowania kilku podopiecznych.
- Gdyby Jupp z nami został, musiałbym wezwać siedmiu-ośmiu kluczowych piłkarzy i przekazać im, że trener nie widzi możliwości dalszej współpracy - ujawnił po latach ówczesny prezydent Realu, Lorenzo Sanz.
Kroos: Gdyby nie Ty, nie zrobiłbym takiej kariery
Jednak i ze stolicy Hiszpanii nadeszły życzenia urodzinowe dla Heynckesa. Choć akurat od piłkarza, z którym Jupp pracował jeszcze w Bundeslidze.
"Witaj Trenerze! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!" - pisze Toni Kroos w liście, który publikuje Munchner Merkur i hiszpański AS. "Jestem przekonany, że gdyby nie Ty, gdyby nie Twoje zaufanie i wiara we mnie, moja kariera nie potoczyłaby się tak dobrze. Wielu trenerów powinno uczyć się od Ciebie podejścia do młodych zawodników, podnoszenia ich po słabszych występach" - przekonuje pomocnik Realu.
Kroos nie zapomina też o tym, o czym wspominali już Lahm i Schweinsteiger. O osobowości Heynckesa. "Nasze sportowe drogi już się rozeszły ale nigdy nie straciliśmy ze sobą kontaktu. Zawsze mogłem na Ciebie liczyć. Czy chodziło o obecność na premierze mojego filmu, czy o działalność mojej fundacji. Jesteś nie tylko wspaniałym trenerem ale także - i to nawet ważniejsze - wspaniałym człowiekiem. Podrawiam z Madrytu, Toni"
Szanował i ufał wszystkim
Szacunek okazywany piłkarzom przez Heynckesa nie wynikał z kalkulacji, nie był inwestycją, z której zyskiem miał być sportowy sukces. Podobnie traktował nie tylko gwiazdy futbolu, ale wszystkich, z którymi pracował.
Raz jeszcze zajrzyjmy do bawarskiej Abend Zeitung i rozmowy z wieloletnim asystentem Heynckesa, Peterem Hermannem. - Jupp dawał wszystkim to poczucie, że ich szanuje, że im ufa. Swoim postępowaniem zdobywał nie tylko piłkarzy ale wszystkich, z którymi pracował. Potrafił zmotywować i docenić człowieka, który dbał o murawę na stadionie. Jego zdolności przywódcze, łatwość jednoczenia ludzi wokół siebie są absolutnie niesamowite - opowiada bliski współpracownik Heynckesa.
Taksówką na pogrzeb, nigdy tego nie zapomnę
Hermann, który towarzyszył Heynckesowi i w Leverkusen, i w Monachium dzieli się jeszcze jedną historią, która składa się na laurkę wystawianą jubilatowi.
- Kiedy byliśmy z Bayernem na zgrupowaniu w Katarze, dotarła do mnie wiadomość o śmierci mamy - wspomina Hermann. - Natychmiast wróciłem w rodzinne strony, a następnego dnia na pogrzebie spotkałem... Heynckesa. Żeby być ze mną w tej trudnej dla mnie chwili - odbył szaloną podróż. Samolot z Kataru do Monachium, przesiadka na kolejny lot do Kolonii, a stamtąd, żeby zdążyć - taksówką aż do domu moich rodziców w Westerwald - relacjonuje asystent Heynckesa. - Nigdy nie zapomnę, jak się wtedy zachował, to pokazuje, jak wspaniałym jest człowiekiem.
Pieniądze w piłce są niemoralne
Szlachetności Heynckesa nie należy jednak utożsamiać z obawą przed wygłaszaniem śmiałych sądów. Spodziewany transfer Leroy'a Sane z Manchesteru City do Bayernu Monachium za ponad sto milionów euro?
- Nie jest wart takich pieniędzy. Przebłyski talentu od czasu do czasu to za mało. Musi jeszcze bardzo dużo pracować, jeśli chce być piłkarzem ze światowego topu - ostro komentuje Heynckes.
Pandemia koronawirusa i wywołany nią kryzys? Szansa dla piłki i całego świata. - Widać wyraźnie, że jako ludzkość, gdzieś zatraciliśmy solidarność i wspólnotę. Może teraz znów uważniej spojrzymy na tych, którym nie wiedzie się tak dobrze - mówi na łamach Welt am Sonntag.
- W piłce tego egoizmu też było za dużo. To idealny moment, by zawrócić z drogi rosnących nieustannie sum transferowych i kontraktów piłkarzy. W wielu przypadkach były one po prostu niemoralne - jasno stawia sprawę Heynckes, który nie boi się poruszać tematów wykraczających daleko poza futbol.
Prezydent Trump - bez empatii, nieprzygotowany intelektualnie
- Teraz, kiedy mam więcej czasu chcę zaangażować się w walkę o ochronę klimatu, zamierzam pójść na marsz obrońców klimatu, kiedy będzie to możliwe. Szykujemy następnym pokoleniom fatalną przyszłość. Młodzi mają rację, że protestują - mówi Heynckes w cytowanym już okolicznościowym wywiadzie dla Kickera.
- Wszyscy powinniśmy zmienić nasz styl życia oparty na ciągłym dążeniu do większych zysków. Ale czego dobrego można się spodziewać po reszcie świata, skoro Amerykanie na prezydenta wybierają osobę bez charakteru, bez empatii i niezdolną intelektualnie do sprawowania takiej funkcji? - retorycznie pyta Heynckes.
Wypijemy z żoną lampkę wina
Jupp Heynckes wciąż potrafi zapalić się w dyskusji. Ale umie jednocześnie cieszyć się życiem spokojniejszym, wolniejszym niż kiedyś. I tego świętego spokoju nie zakłócą obchody 75. urodzin. Szalonej imprezy nie będzie.
- Moja żona Iris przygotuje wspaniały posiłek, wypijemy lampkę wina i pozwolimy naszym myślom wędrować razem w przeszłość - zdradza Kickerowi. - Długo pracowałem w swojej pracy i zawsze lubiłem piłkę nożną. Ogólnie jestem bardzo szczęśliwy ze swojego życia, nawet jeśli - jak wszyscy - miałem swoje wzloty i upadki.
Wzlotów bez wątpienia było więcej. W ramach urodzinowego toastu zacytujmy więc nagłówek z Rheinische Post: "Jupp! Jupp! Jupp!".
Przejdź na Polsatsport.pl