„Byliśmy silni. Nie było na nas mocnych podczas ME”
W pierwszej części środowego Poranka z Polsatem Sport Marek Magiera ze swoimi gośćmi cofnął się w czasie o niemal trzy dekady. Wraz z trenerem kadry U-20 Jackiem Magierą oraz koordynatorem grup młodzieżowych wielkopolskiego ZPN Marcinem Drajerem wspomnieli sukces Polaków podczas młodzieżowych mistrzostw Europy w 1993 roku w Turcji.
Marek Magiera: Jak wspominasz ten czas z perspektywy 30 lat?
Marcin Drajer: To był dla nas - młodych ludzi - piękny okres. W tamtym czasie wchodziliśmy dopiero w piłkarską rzeczywistość. Wydawało nam się, że zdobycie złotego medalu w Turcji otworzy nam szeroko bramy do gry zagranicą. Nasza przygoda z piłką – dla każdego z nas – potoczyła się trochę inaczej. Uważam jednak, że ten czas, który spędziliśmy za kadencji trenera Andrzeja Zamilskiego to był bardzo ciekawy okres. W tym samym roku byliśmy przecież również na mistrzostwach świata w Japonii. Szkoleniowiec wziął nas też na zgrupowania do Wenezueli, a w Polsce - do Wisły. W krótkim odstępie spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. To nas zmotywowało oraz scaliło. Nasza reprezentacja była silna. Nie było na nas mocnych w tamtym okresie. To nie był przypadek, że udało nam się zdobyć mistrzostwo. Zdarzyło nam się rozegrać trudne spotkania, ale za każdym razem wychodziliśmy z nich obronną ręką.
Marek Magiera: Mnie zastanowił jeden wynik z turnieju, który był rozgrywany w Turcji. Nie chodzi mi tu o wygrany półfinał z Francuzami po dogrywce, ani o finał, w którym Polacy odnieśli zwycięstwo 1:0 nad Włochami. Mam na myśli triumf z Belgią 2:0 po karnych w ćwierćfinale. Jak do tego wtedy doszło?
Jacek Magiera: Ten turniej był specyficzny. Pierwszy mecz graliśmy ze Szwajcarią. Jeszcze nie kopnąłem piłki, a już przegrywaliśmy 0:1. Później Maciej Terlecki strzelił gola wyrównującego z dystansu. W tym czasie zaczęła dopiero rodzić się drużyna. Następne spotkanie wygrane z Islandią 2:0. Pewni awansu zagraliśmy z Irlandią, którą pokonaliśmy jedną bramką. Wracając do meczu z Belgią – rzeczywiście ten mecz był szalony. W nim Tomasz Kosztowniak miał z pięć lub sześć sytuacji sam na sam, biegnąc osamotniony od połowy boiska - a mimo tego nie strzeliliśmy żadnego gola. Doprowadziliśmy spotkanie do dogrywki, w której nie doszło do rozstrzygnięcia. Wygraliśmy dopiero po rzutach karnych, a jedną z bramek zdobył chyba Marcin Drajer.
Marcin Drajer: Chyba? Na pewno!
Marek Magiera: W który róg uderzyłeś z jedenastego metra? Przypomnij nam, skoro tak pamiętasz.
Marcin Drajer: Jeśli się nie mylę, to trafiłem w prawy róg bramkarza. Jako lewonożny zawodnik zawsze wybierałem strzał w swoje lewo. Najważniejsze, że strzał okazał się skuteczny. Co do wyniku - 2:0 w serii jedenastek to dość niecodzienna sytuacja, choć jak wspominał Jacek Magiera – mecz miał swoją dramaturgię. Na szczęście z happy endem dla Biało-Czerwonych.
Poranek z Polsatem Sport od poniedziałku do piątku od godziny 7:00 w Polsacie Sport, Polsacie Sport News i na Polsatsport.pl.
Przejdź na Polsatsport.pl