Kowalski: Czar Piątka w Niemczech już nie działa
Krzysztof Piątek zagrał ledwie 15 minut w pierwszym meczu Herthy Berlin pod wodzą nowego trenera Bruno Labbadii. Reprezentant Polski wszedł za Vedada Ibisevica, który ma już prawie 36 lat i niespodziewanie został odkurzony przez szkoleniowca klubu ze stolicy Niemiec. Bośniak wypadł bardzo dobrze, strzelając jednego z goli w meczu wygranym z Hoffenheim 3:0.
Tym samym Piątek w dość krótkim czasie został wygryziony przez weterana w kolejnym klubie. Tyle, że w Milanie, z którego odszedł zimą, był to wielki Zlatan Ibrahimovic.
Czy brak miejsca w pierwszym składzie w pierwszej kolejce po wznowieniu rozgrywek Bundesligi to zły sygnał, czy jedynie efekt tego, że Labbadia szuka nowych rozwiązań, dopiero przygląda się drużynie i na tej podstawie ustali galowy skład? Wydaje się, że jednak, niestety, to pierwsze. Na niekorzyść Polaka przemawia dziś przynajmniej kilka istotnych spraw i można wyobrazić sobie sytuację, w której ławka rezerwowych będzie już do końca sezonu jego miejscem startu w kolejnych meczach Herthy.
Kołtoń o Piątku: Siedem meczów, trzeci trener... Szaleństwo!
Przede wszystkim to nie Labbadia sprowadzał naszego zawodnika do Berlina, a nieobecny już w klubie Juergen Klinsmann, który miał stworzyć wielką Herthę. Ibisevica znał jeszcze z dawnych czasów w Stuttgarcie, ale to nie było pewnie wyjątkowo istotne. Ważniejsze, że wyszukując ustawienie i dobierając skład dał sygnał, jakiej gry w ataku oczekuje. Bardziej kombinacyjnej niż bezpośredniej, do czego akurat Krzysztof nie jest idealny.
Po drugie, meczem z Hoffenheim Bośniak udowodnił, że nie zardzewiał, strzelił gola, podobnie jak jego partner z ataku młody Brazylijczyk Matheus Cunha i trudno sobie wyobrazić, że w następnym meczu trener cokolwiek zmieni, zwłaszcza w ustawieniu ofensywy.
Po trzecie, czasu do końca sezonu jest już bardzo mało (ledwie 8 kolejek rozgrywanych w szybkim czasie kolejek) i chyba trudno liczyć, że po długim jednak okresie przygotowawczym, Ibisevic złapie zadyszkę, nie da rady kondycyjnie, złapie kartki czy dozna kontuzji, co będzie szansą dla Polaka.
Po czwarte, napastnik rodem z Niemczy na pewno nie zyskuje pewności siebie, wliczając bardzo słabą pierwszą rundę w Milanie i teraz problemy w Hercie, czas jego nieskuteczności bardzo mocno się wydłużył. Niewielu już pamięta jego kapitalną pierwszą rundę w Genui w sezonie 2018/2019 i drugą już Milanie. Ten czar już prysł, a zwłaszcza w Niemczech nie zwraca się uwagi na przeszłość gracza, sumę transferową czy wiek, ale przede wszystkim na dyspozycję w danym momencie. Od 20 października 2019 do dziś Piątek w dwóch klubach w meczach ligowych strzelił ledwie dwa gole. Mało, to mało powiedziane.
Piszczek: Wiedzieliśmy, co chcemy osiągnąć i bardzo pewnie wygraliśmy
Po piąte, kolejna tak szybka zmiana klubu wpływa na brak stabilizacji, a Bundesliga ma zupełnie inną specyfikę niż Serie A. Więcej jest tu klubów na bardzo wysokim poziomie, większa rywalizacja w drużynach o miejsce w składzie podczas treningów, Jednym zdaniem, trudniej jest się przebić, a jako całość to liga na wyższym poziomie niż włoska.
Gdyby nie fakt, że to tylko piłka nożna, można by nad powyższymi faktami jedynie zapłakać. Biorąc jednak pod uwagę, jak bardzo wszystkich „Il Pistolero” potrafił zaskoczyć zaraz po przenosinach z Cracovii do Włoch, choć wszystkim wydawało się, że jest to nieprawdopodobne, możemy spodziewać się rychłego zwrotu akcji także w Niemczech. Być może nasz napastnik odpali już w najbliższy piątek w derbach Berlina z Unionem, stać go na to nawet w roli rezerwowego.
Przejdź na Polsatsport.pl