500 kandydatów, osiemnastu wybrańców. "Grom" tylko dla "profesjonalnych sportowców"
Były żołnierz jednostki wojskowej "Grom" Paweł "Naval" Mateńczuk był gościem "Poranka z Polsatem Sport". Ekspert ds. czynnego zwalczania terroryzmu opowiedział o swoich doświadczeniach związanych ze służbą w wojsku. - Musimy cały czas być w formie, bo nie wiemy kiedy zaatakuje przeciwnik - mówił.
Mateńczuk, rozpoczynając swoją opowieść, podkreślił, że żołnierz jednostki specjalnej musi być wręcz profesjonalnym sportowcem.
- Idąc do "Gromu" i wiedząc, jak wygląda proces selekcji oraz jakie umiejętności są sprawdzane, muszą robić to osoby, które są mocno zaawansowane fizycznie - ocenił.
Jak dodał, selekcja zależy od koncepcji instruktorów, duże znaczenie ma też pogoda. To od pięciu do ośmiu dni codziennego treningu. Umiejętności wymagane od kandydatów to przynajmniej osiemnastokrotne podciągnięcie się na drążku, trzy kilometry biegu, pływanie, nurkowanie, sprint czy biegi wahadłowe.
- Limity są dość wysokie i chcąc zostać żołnierzem, trzeba naprawdę dużo czasu poświęcić na stadionie i siłowni. Sport jest kluczem do tego słowa, jakim są wojska specjalne - wyjaśniał były żołnierz jednostki wojskowej.
Gdy "Naval" brał udział w procesie selekcji, przystąpiło do niej 500 mężczyzn. Do jednostki dostało się zaledwie osiemnastu z nich.
Zobacz też: Kołecki: Podniosłem tyle kilogramów, ile waży Pałac Kultury
Skąd pomysł na taką drogę życiową?
- Myślę, że nie było innej możliwości. Jestem z pokolenia, które wychowało się na filmach jak "Czterej pancerni...". Były to lata 90., dostaliśmy paszporty i miała to być ucieczka, marzenia młodego chłopaka, żeby robić coś innego w naszej szarej rzeczywistości - opisywał.
Przestrzegł jednak, że dostanie się do jednostki to dopiero początek długiej, wymagającej drogi. - Trening na siłowni czy bieżni jest czymś naturalnym i tak podporządkowany jest dzień naszej pracy. Trzeba dbać o kondycję fizyczną, bo kto ci pomoże, jeśli na dziesięciokilometrowym marszu zasłabniesz? Trzeba mieć siły - mówił.
Jak dodał, wychodząc na operację jego całkowity ciężar (wraz ze sprzętem) wynosił 110-115 kg. W normalnych warunkach ważył około 70 kg.
"Naval" przyznał, że niektórzy profesjonalni sportowcy mogliby mieć problem ze służbą w "Gromie". Za przykład podał siatkarzy. - Nie wyobrażam sobie szturmowca, który jest w stanie wchodzić do pomieszczeń o wysokości półtora metra. Z drugiej strony nie ma wzrostu, który dyskwalifikuje, bo każdy się do czegoś przyda. Niżsi wchodzili do pomieszczeń, wyżsi pracowali jako ochrona - opowiadał.
Ocenił też, że zawodowi zawodnicy mają przewagę nad żołnierzami, bo wiedzą kiedy dokładnie odbywają się ich zawody, - My musimy cały czas być w formie, bo tak naprawdę nie wiemy kiedy zaatakuje przeciwnik - podsumował.
Fragment "Poranka z Polsatem Sport" w załączonym materiale wideo. Poranny program od poniedziałku do piątku o godzinie 07:00 w Polsacie Sport i Polsacie Sport News.
Przejdź na Polsatsport.pl