Lepa: Legendy umierają, pamięć zostaje
Odszedł Jerry Sloan, jeden z najlepszych trenerów w historii NBA. Wspaniała koszykarska liga już za jego życia upamiętniła, doceniła i uhonorowała jego sukcesy, zwycięstwa. W Stanach Zjednoczonych to obowiązek, o którym w naszym sporcie nierzadko zapominamy. A potem pamięć o naszych mistrzach często przepada.
Dziewięciu trenerów w historii NBA wygrało ponad tysiąc spotkań w tej najtrudniejszej i najlepszej koszykarskiej lidze. Na czwartym miejscu wśród legend jest Jerry Sloan (1223), który właśnie odszedł od nas w wieku 78 lat. Były trener Utah Jazz zmarł z powodu powikłań choroby Parkinsona.
Przegrał tylko z Jordanem
Przed Sloanem są tylko Don Nelson (1335 zwycięstw), Lenny Wilkens (1332) i Gregg Popovich (1272), a na kolejnych miejsca plasują się Pat Riley (1210), Georg Karl (1175), Phil Jackson (1155), Larry Brown (1098) i Rick Adelman (1042). Amerykanie umieją docenić sportowców, trenerów i ludzi zasłużonych dla danego sportu. Każda z najważniejszych lig ma Galerię Sław i każda co roku organizuje uroczystą galę, podczas której wprowadza do niej wielce zasłużonych ludzi.
Dwa miliardy Jordana, czyli jak "MJ" został najlepiej zarabiającym sportowcem na świecie?
Sloan do Galerii Sław NBA trafił w 2009 roku, jeszcze dwa lata przed zakończeniem kariery, wprowadzony przez Charlesa Barkleya. A zasłużył na to nie tylko dwoma finałami NBA, oboma przegranymi z Chicago Bulls Michaela Jordana, ale także 15 kolejnymi awansami do play offów, 10 kolejnymi sezonami, w których zanotował przynajmniej 50 zwycięstw (jako jeden z trzech trenerów w historii NBA), wspomnianym ponad tysiącem zwycięstw, ale także stylem trenerskim i wspaniałą osobowością.
Chcieli u niego grać
W czasach i w lidze, w której kolejni koszykarze bili rekordy zarobków na transferach, Sloan zbudował w Utah potęgę koszykarską dzięki etyce pracy i umiejętności dotarcia do współpracowników, koszykarzy i kibiców. Zawodnicy chcieli u niego grać. Dzięki temu Sloan zanotował najdłuższy staż pracy w jednym klubie w historii profesjonalnego sportu amerykańskiego.
Chciałbym, aby przykład jego życia, ale także działania NBA posłużył ludziom sportu w Polsce. Chciałbym, aby wreszcie w polskich ligach profesjonalnych zaczęto doceniać legendy, żeby choćby mistrzowie świata i mistrzowie olimpijscy w siatkówce, wielokrotni mistrzowie kraju, byli we wszystkich halach witani z honorami, aby wreszcie zostali wyróżnieni i co roku wspominano ich wspaniałe zwycięstwa.
Pamięć jest zawodna
W ostatnim czasie PZPS zorganizował galę jubileuszową oraz wręczył pamiątkowe odznaczenia wybitnym ludziom polskiej siatkówki, ale wiem, że było to jednorazowe wydarzenia, nieomalże wyproszone przez byłych zawodników i trenerów, a zrobione trochę na zasadzie prowizorki – w przerwach meczów, na szybko, bez odpowiedniego rozgłosu medialnego. Niektórzy wspaniali siatkarze zostali pominięci. Inni potraktowani jak wymuszeni goście na salonach. Podobnie rzecz ma się z Volley Bajką – muzeum siatkówki w Warszawie – która istnieje tylko z pasji i dzięki zaangażowaniu Grzegorza Szewczyka.
Marzy mi się Galeria Sław Polskiej Siatkówki i coroczne upamiętnianie mistrzów, zdobywców pucharów, rekordzistów... Tak, aby każdy pamiętał ile zwycięstw ma na koncie Mariusz Wlazły, jak przebiegała kariera Tomasza Wójtowicza i dlaczego Hubert Jerzy Wagner zwyciężał z reprezentacją. Jerry Sloan odszedł z naszego świata, ale pamięć o nim zostanie. Dzięki NBA. Obyśmy nie zapomnieli o naszych wielkich!
Przejdź na Polsatsport.pl