Heynen przebije... Janasa? "Zawsze ktoś będzie rozczarowany powołaniami"
Wielu kibiców zastanawia się jakich zawodników Vital Heynen powoła na przyszłoroczne igrzyska w Tokio.
Vital Heynen powołał 19 siatkarzy na zgrupowanie w Spale. Z tego grona zaledwie dwunastu wybierze się do Tokio na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Czy belgijski szkoleniowiec zaskoczy wyborem kadry na azjatyckie zmagania? Zdaniem Piotra Gruszki, kogokolwiek charyzmatyczny Belg nie wybierze, dyskusji nie będzie końca.
Krystian Natoński: Vital Heynen powołał 19 zawodników na zgrupowanie w Spale. Z tego grona dwunastu będzie reprezentować nasz kraj na igrzyskach w Tokio. Czy te nazwiska wywołały u pana zaskoczenie?
Piotr Gruszka: Myślę, że zaskoczeń dużych nie było. Powołał tych chłopaków, z którymi wcześniej pracował. Większość z nich ocenił bardziej po sezonie reprezentacyjnym, a nie ligowym. Sam powiedział, że nawet jak ktoś miał słabszy okres w klubie, to nie jest dla niego skreślony. Do igrzysk jest niby rok, ale nie wiadomo jak będzie wyglądała liga. Żeby zawodnicy złapali rytm grania, liga musi ruszyć, nawet bez kibiców. Od stycznia do okresu wakacyjnego to jest już moment. Nie wiadomo także jak będzie wyglądać sytuacja z rozgrywkami europejskimi. Trzeba coś wykombinować, żeby grać i budować formę na igrzyska.
Brak sezonu reprezentacyjnego sprawia, że odpowiedzialność za formę kadrowiczów będzie spoczywać na klubach. Wspomniał o tym chociażby Andrea Anastasi.
Andrea uspokajał, że kluby oddadzą zawodników gotowych do grania. To jest fajne, ponieważ należy zwrócić jedną uwagę. To jest trener, który nie jest Polakiem. To trener, który mieszka i pracuje u nas już bardzo długo, czuje się Polakiem, był trenerem naszej reprezentacji, ale nie jest Polakiem. Jednak z jaką dużą odpowiedzialnością mówi, że my jako trenerzy przygotujemy zawodników w klubach do grania w kadrze. To jest bardzo fajne, bo tak naprawdę to jest zbiorowa odpowiedzialność, żeby tę reprezentację przygotować. Cieszę się, że takie słowa padają z ust takiego trenera. Myślę, że inni trenerzy też się pod tym podpiszą. Wszyscy marzymy o tym, żeby Polska zdobyła medal olimpijski ponownie.
Przełożenie igrzysk na kolejny rok to dobra informacja zwłaszcza dla tych, którzy w tym sezonie nie błyszczeli formą. Są jednak tacy, którzy czekali na te igrzyska i nie wiadomo czy doczekają ich sportowo w 2021 roku.
Myślę, że dużą rolę miało nastawienie, że już w tym roku jedziemy grać o medal. To przygotowanie mentalne, założenie sobie celu, praca w klubie - to wszystko było inne, bo każdy marzył i wiedział, że już za kilka miesięcy będą te igrzyska. Sytuacja jednak zmusiła nas do zmiany planów. Myślę, że rok w przypadku naszej reprezentacji to nie jest długo, ponieważ nasza kadra nie jest wiekowa, a po drugie warunki będą takie same dla każdej drużyny. Oczywiście istnieje jakaś obawa, że ktoś może nie dotrwać do igrzysk, że może trafić się jakaś kontuzja, ale to jest gdybanie. Dla nas nie będzie większej różnicy, a jeżeli będzie - to na plus, bo będziemy jeszcze silniejsi, jeszcze lepiej przygotowani, jeszcze lepiej zintegrowani.
Wracając do 19 Heynena, uważa pan, że belgijski szkoleniowiec będzie miał dylemat z selekcją? Czy jednak ma już w głowie nazwiska wybrańców?
Jeżeli miałby podjąć decyzję już teraz, zakładając, że gramy turniej za miesiąc lub dwa, to myślę, że miałby już w głowie dwunastkę. Jeżeli ma rok, to przy tak dużej rywalizacji na pozycjach, to pozwoli mu wybrać najlepiej, żeby ta grupa była jeszcze mocniejsza. Do zespołu dołączył Bartek Bednorz, który po super sezonie i miejmy nadzieję, że także przed super kolejnym, też będzie bardzo mocno bił się o swoją pozycję. Uważam, że na pozycji przyjmującego mamy największą rywalizację, i to na poziomie bardzo wysokim. Nikt na świecie nie ma takiej rywalizacji jak my. Podobnie jest na środku, na rozegraniu, na ataku i na libero, bo wiemy, że na igrzyska pojedzie tylko dwunastka ludzi. Ten rok pozwoli Heynenowi przyjrzeć się każdemu.
A wierzy pan, że np. Paweł Zatorski może nie polecieć do Tokio?
To jest tylko sport. Życzę każdemu, żeby poleciał. Wiemy, że Paweł jest ikoną i wielkim siatkarzem przez duże "s". To jak gra, jak się rozwija, jakie ma doświadczenie, ale to jest wciąż tylko sport. To trener podejmie decyzję i zawsze będzie ktoś rozczarowany. Wszyscy nie mogą lecieć. Trener musi wybrać najlepszych w danym momencie.
Myślę, że gdyby Heynen nie zabrał na IO Pawła Zatorskiego, to przebiłby Pawła Janasa, który na piłkarski mundial w 2006 roku nie zabrał m.in. Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego.
Tak samo byśmy mogli powiedzieć, jakby nie wziął np. Bartka Kurka, czy Fabiana Drzyzgę, czy Michała Kubiaka. Oczywiście to są ludzie, którzy stanowią podstawę tego zespołu, zgadzam się z tym, ale to jest sport i jakakolwiek decyzja czasami może być kontrowersyjna, lecz jeżeli trener wygra na koniec, to nikt nie powie, że było jak z kadrą piłkarską. Trener podejmuje odpowiedzialność za pewne decyzje. Dla niego każda decyzja będzie bardzo trudna, bo tak jak wspomniałem - nigdzie nie ma takiej rywalizacji jak u nas. Rozczarowanie zawsze będzie. Sport jest nieprzewidywalny. Jeżeli na koniec będzie sukces, to niezależnie w jakim składzie, wszyscy będziemy się cieszyli.
Poprzedni selekcjonerzy też mieli podobne dylematy. Antiga nie powołał Bartosza Kurka, ale zdobył mistrzostwo świata...
Dokładnie. Chciałbym, żeby wszyscy pojechali (śmiech). Wiem, że to jest niemożliwe. Miałem przyjemność być na trzech igrzyskach i wiem, że to rozczarowanie zawsze jest, kiedy kogoś brakuje. To jest normalne, bo każdy chce jechać na igrzyska.
W takim razie uważa pan, że kadra dwunastoosobowa na IO to po prostu za mało w przypadku siatkówki?
Uważam jedną rzecz. Skoro we wszystkich rozgrywkach pod egidą CEV-u lub FIVB kadry zespołów zostały powiększone do 14 zawodników, to dziwne oczywiście, że na IO jedzie tylko dwunastka. To jest jakaś tam niesprawiedliwość. Zdaję sobie sprawę, że to olbrzymie koszty, ale jeżeli siatkówka funkcjonuje z 14 zawodnikami w składzie, to dlaczego nie może tak być też na igrzyskach?
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Karol Kłos: Po przegranym półfinale nigdy nie jest łatwo się podnieść