Jak zdobyć Mistrzostwo Polski Juniorów? Trener Górnika Zabrze wyjaśnia
Trzecie w historii klubu Mistrzostwo Polski Juniorów wywalczyła drużyna Górnika Zabrze. W rozmowie dla Wirtualnej Akademii Piłkarskiej trener i koordynator młodzieży w Akademii Górnika Zabrze, Jan Żurek opowiedział o tym, jak wygląda praca w obecnej sytuacji, czy na Śląsku jest trudniej pracować z młodzieżą oraz co w przypadku zarażenia w zespole?
Tomasz Krochmal: Gratulujemy zdobytego Mistrzostwa Polski. Na Śląsku wydobywa się węgiel, to oczywiste, ale jak widać również i diamenty. Jak to się robi w Zabrzu, aby osiągnąć taki sukces?
Jan Żurek: Na Śląsku zawsze się dobrze grało w piłkę. Z młodzieżą to jest trzeci tytuł w Zabrzu, w seniorach w przeszłości zdobywanie tytułów było naturalne. Tu zawsze było sporo talentów, ale dzisiaj są inne czasy. Sam tytuł został nam przyznany w takich, a nie innych okolicznościach, ale to nie umniejsza w żaden sposób wyników chłopaków. Tabela nie kłamie.
A dzisiaj młodzież jest trudniejsza w prowadzeniu? Bardziej charakterna? Kiedyś było inaczej?
Nie. Zawsze jest podobnie. Większość mojego życia trenerskiego co prawda spędziłem w seniorach, ale zaczynałem z młodzieżą i to tam miałem wyniki - już teraz nikt o tym nie pamięta. A praca z młodzieżą? Tu chodzi przede wszystkim, aby ich odpowiednio zmotywować, rozkochać, zaszczepić i pokazać im coś fajnego. Tu chodzi o trenera, grupę i klub. Trener jest najważniejszą osobowością. A młodzież? Na pewno jest trochę inna niż za moich czasów, ale jest podobna. To są dzieciaki ze swoimi marzeniami albo nie wiedzą jeszcze, co robią. Trzeba tylko do nich dotrzeć, a ja coś na ten temat mogę coś powiedzieć.
Marketing w Zabrzu jest dobrze zorganizowany. Jak to się przekłada na Akademię? Garnie się młodzież do piłki w Zabrzu?
Kiedyś były pomysły, żeby w ogóle nie było juniorów w naszym klubie! Wszystko było budowane od podstaw. Nasza Akademia dopiero od kilku lat zaczęła tak naprawdę funkcjonować. Nie tylko marketing, ale scouting jest rozwinięty na fajnym poziomie. Dzięki temu możemy penetrować i szukać chłopaków, dobrany system pozawala nam wybierać dobrych zawodników. To dzieło wspólne: trenerów, klubu, scoutów, marketingu, a także pracy z ościennymi ośrodkami, z którymi współpraca odbywa się wzorowo. Mamy swój pomysł na Akademię, chcemy mieć swoje mocne DNA, realizujemy ten plan skutecznie, uwzględniając to wszystko, co dzieje się na tutaj. To jest Śląsk, trochę coś innego. Oczywiście oglądamy także innych, jak pracują, działają, ale także chwalimy się, tym co robimy, bo wymiana informacji jest bardzo cenna.
Jak Akademia funkcjonuje dzisiaj? Jest przerwa po rozgrywkach? Treningi zawieszone, czy normalna praca?
My pracujemy. Praktycznie nie było czasu na świętowanie. Zamykamy właśnie trzeci tydzień pracy. Jak można nie pracować? Chłopcy potrzebują ciągłej motywacji, inspiracji i rozwoju. Pierwsze dwa tygodnie trenowaliśmy 2 razy w tygodniu, teraz 4 i wykonujemy to rzetelnie, profesjonalnie. Chłopcy muszą doskonalić swoje mocne strony i poprawiać tego, czego im brakuje.
A reżim sanitarny? Podobnie jak u seniorów?
Zwracamy na to dużą uwagę, stosujemy się do wszystkich wytycznych, które są takie same jak u seniorskiej drużyny. To także współpraca z rodzicami, którzy muszą również stosować się do zaleceń. My to respektujemy i musimy zachować środki ostrożności.
Trenerzy też musieli dostosować się do nowej sytuacji? Większa kreatywność?
Nie mam z tym problemów. Oczywiście, że musieliśmy coś zmienić. Jest dzisiaj tyle sposobów, aby zintegrować chłopaków i zaciekawić, że nie było to specjalnie trudne. Początkowo zajęcia w mniejszych grupach, teraz większych pozwoliły też na bardziej indywidualną pracę, nacisk na detale np. chłopcy dowiedzieli się i sami byli zaskoczeni, ile różnych podań i zagrań można wykonać na boisku. Podobnie jak seniorzy, zawodnicy naszej Akademii w tym najgorszym czasie związanym z pandemią musieli przygotowywać się w domu „on-line”, a my to wszystko na bieżąco monitorowaliśmy.
A dzisiaj naprawdę ilość sprzętu, który można wykorzystać podczas treningu, w mniejszych, większych grupach jest ogromna. My sami jako trenerzy jesteśmy prawie godzinę przed zajęciami, aby wszystko zorganizować, wystawić, przygotować i aby intensywność treningu było naprawdę mocna, zmniejszyliśmy na początku treningi do 50 minut.
Czy jest w Akademii jakikolwiek „Plan B” w przypadku zarażenia? Co wtedy? Wszystkie zajęcia zawieszone?
Na razie na szczęście czegoś takiego nie było. Zachorowalność na Śląsku jest u nas zdecydowanie większa na ten moment i naszych zawodników też może to dotknąć, bo górnicy to przecież niejednokrotnie: tata, wujek, kuzyn, brat czy nawet mamy pracujące na kopalniach.
Chłopcy codziennie są monitorowani, wysyłają nam szczegółowe raporty. Tak samo, jak pierwsza drużyna. Muszą mieć świadomość tego, aby zawsze mówić prawdę i przyznawać się do każdych, nawet najmniejszych objawów czy do zachorowań wśród rodziny.
Gdyby faktycznie się coś takiego wydarzyło, chociaż nie lubimy gdybać, to musimy reagować w inny sposób. Pewnie kwarantanna i przerwa nic innego nie wymyślimy. Oby tego nie było. Wtedy znowu praca u podstaw - zajęcia indywidualne on-line, potem znowu odmrażanie, nie da się chyba inaczej.
A finanse? Sport ucierpi na pewno. Poza kamerami powiedział Pan, że bezpośrednio nie ma wpływu i nie zajmuje się takimi rzeczami, ale kluczem jest zdrowe podejście, brak nerwowych ruchów i odnalezienie się w nowych realiach?
Nie rozumiem takich stwierdzeń, jakby ktoś już teraz głosił, że nie da rady się utrzymać i finansowo ginie. Musimy zrozumieć sytuację, ale przez sport ludzie są zdrowsi fizycznie i psychicznie. Jest ogromnie ważny dla nas, dla naszej przyszłości. Zdrowe społeczeństwo jest najważniejsze, do tego potrzebne są nakłady finansowe i nie możemy o tym zapominać.