Wzruszające słowa szkoleniowca. „Myśli ciągle krążą”
Leszek Ojrzyński niedawno powrócił z Anglii do Polski. Były szkoleniowiec m.in. Arki Gdynia i Wisły Płock w szczerej rozmowie opowiedział o żonie, która zmarła pod koniec stycznia.
Trener Leszek Ojrzyński niedawno wrócił z Anglii do Polski. W Liverpoolu pomagał w przygotowaniu się do powrotu na boiska swojemu synowi Jakubowi, który jest golkiperowi lidera Premier League.
„W Anglii jest mi o wiele trudniej. Tam mam tylko syna, a gdy jeździ do klubu na zajęcia, zostaję sam. Nie ma się do kogo odezwać, gdzie pojechać. Można się komunikować jedynie na odległość. W Polsce są przyjaciele, znajomi, rodzina. Mam teściów i przede wszystkim swój dom. W Anglii jest całkiem inne życie, trudniejsze, bo czasu w samotności jest bardzo dużo. Na miejscu byłoby wygodniej, ale w życiu nie wszystko jest łatwe i przyjemne” – powiedział Ojrzyński w rozmowie z Sportowefakty.wp.pl.
Ojrzyński przez wiele lat uznawany był za jednego z najciekawszych polskich szkoleniowców w PKO BP Ekstraklasie. 47-letni trener pracował m.in. w Koronie Kielce, Podbeskidziu Bielsko-Biała, Górniku Zabrze czy Arce Gdynia. Z tą ostatnią zdobył w 2017 roku Puchar Polski i Superpuchar Polski.
W szczerej rozmowie opowiedział także o swojej żonie Urszuli, która pod koniec stycznia zmarła na raka.
„31 maja miałem urodziny, o 7 rano byłem u Uli na cmentarzu. Porozmawialiśmy sobie, troszeczkę powspominałem, jak to było. Gdy jest się samemu na cmentarzu, można swobodnie mówić na głos. W dniu moich 48 urodzin mieliśmy małą miesięcznicę, bo ta straszna chwila miała miejsce równo cztery miesiące wcześniej. Na 7:30 poszedłem do kościoła na mszę. Myśli ciągle krążą” – przyznał.
Przejdź na Polsatsport.pl