Utytułowany siatkarz był zakażony koronawirusem. Dowiedział się po wyzdrowieniu
Siatkarski mistrz Europy Nemanja Petric o tym, że był zakażony koronawirusem, dowiedział się dopiero po wyzdrowieniu. Pod koniec ubiegłego tygodnia o pozytywnym wyniku testu poinformował jego kolega z reprezentacji Serbii Aleksandar Atanasijevic.
Petric w minionym sezonie bronił barw Revivre Mediolan i to w tym włoskim mieście spędził dwa pierwsze miesiące po wybuchu pandemii.
"Kiedy to się stało, to nikt nas wówczas nie badał, ale przebywaliśmy w kwarantannie. Gdy później zrobiono nam test, to okazało się, że wykryto u mnie przeciwciała, co oznacza, że miałem wcześniej koronawirusa. Czułem się osłabiony przez dwa dni pod koniec lutego, na początku marca. Lekarze są zdania, że właśnie wtedy byłem zainfekowany. Jest pewne, że wiele osób w tamtym okresie było zakażonych, nie wiedząc o tym. Ze mną teraz wszystko jest w porządku. Wyniki testów są negatywne" - relacjonował w rozmowie z portalem "Novosti" kapitan serbskiej reprezentacji.
Jak dodał, przez długi czas nie wolno mu było wychodzić na zewnątrz w Italii. Dopiero tuż przed powrotem do ojczyzny mógł wyjść na spacer w odległości 300, 400 metrów od swojego mieszkania. Po dotarciu do Serbii 7 maja mimo wyzdrowienia musiał przejść obowiązkową dwutygodniową kwarantannę.
Mieszkający w Prijepolje 32-letni przyjmujący od nowego sezonu będzie grał w Leo Shoes Modena, której barw bronił już w przeszłości. Klub ten już w poniedziałek rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu, ale Petric dołączy do niej nieco później.
Zobacz też: Wlazły zdradził, co chce robić po zakończeniu kariery
"W ostatnich dniach załatwiałem niezbędną papierkową robotę i mogę bez problemu udać się do Włoch. Klub postanowił zacząć treningi w czerwcu, dzięki czemu dostaniemy w lipcu dwa tygodnie wolnego" - zaznaczył.
W sobotę zrobiło się głośno o zaliczanym do światowej czołówki Atanasijevicu. Atakujący Sir Safety Perugii (trenerem jest tam szkoleniowiec Polaków Vital Heynen, a przyjmującym Wilfredo Leon) także początkowo przez dłuższy czas przebywał w Italii, a na początku maja przeszedł zabieg kolana. Niedawno, gdy poczuł, że ma gorączkę, poddał się badaniu na obecność koronawirusa, które potwierdziło zakażenie.
"Wciąż nie wiem, gdzie się zaraziłem. Sprawdzam, z kim miałem kontakt. Mam nadzieję, że nie przekazałem wirusa nikomu, mojej rodzinie i przyjaciołom" - podkreślił w wywiadzie dla "Novosti" były zawodnik PGE Skry Bełchatów.
Przyznał, że obecnie ma niewielką gorączkę. Według niego, gdyby nie operacja kolana w Perugii, to jego system odpornościowy nie byłby osłabiony i prawdopodobnie teraz nie miałbym żadnych objawów.
"W szpitalu w Perugii, po zabiegu, miałem też delikatne zapalenie płuc. Zrobiono mi tam pięć testów i każdy dawał wynik negatywny. Jeszcze przed powrotem do Belgradu sam poddałem się dodatkowo badaniu. Lekarze sprawdzili teraz moje płuca i na szczęście wszystko jest w porządku. Dlatego wysłano mnie na domowe leczenie. Muszę przebywać w izolacji przez dwa tygodnie" - podsumował Atanasijevic.
Przejdź na Polsatsport.pl