Premier League: Kibice Liverpoolu świętowali na przekór pandemii
Mimo pandemii koronawirusa kibice Liverpoolu bawili się nocą na ulicach miasta po tym, jak klub zapewnił sobie pierwszy od 30 lat tytuł piłkarskiego mistrza Anglii. - Niestety nie wszyscy stosowali się do obowiązujących przepisów - stwierdził przedstawiciel policji.
Na ulicach pojawiły się tysiące osób w czerwonych barwach Liverpoolu, któremu mistrzostwo zapewniła czwartkowa porażka wicelidera Manchesteru City z Chelsea Londyn 1:2. Obecnie "The Reds" mają 23 punkty przewagi nad najgroźniejszym z rywali. Broniący tytułu "The Citizens" mogą zdobyć jeszcze maksymalnie 21.
Kibice zbierali się przede wszystkim pod stadionem Anfield, na którego trybuny z powodu pandemii prędko nie wrócą. Wspólnie intonowali znane przyśpiewki, w tym klubowy hymn "You'll Never Walk Alone". Pojawiły się czerwone race i fajerwerki. W całym mieście do zabawy przyłączyli się kierowcy, którzy trąbiąc pozdrawiali fanów w czerwonych koszulkach.
Przedstawiciel policji Rob Carden zapewnił, że większość zgromadzonych bawiła się w sposób odpowiedzialny. - Niestety nie wszyscy stosowali się do obowiązujących przepisów. Apelujemy do kibiców, żeby w najbliższych dniach zachowali się właściwie i świętowali bezpiecznie z domownikami i w społecznych bańkach - dodał.
Od wielu godzin za pośrednictwem mediów społecznościowych do klubu spływają gratulacje. - Czekaliśmy na to tak długo. Każdy, kto był lub jest związany z Liverpoolem, desperacko próbował podarować kibicom to trofeum. Sami widzicie, co się dziś dzieje - powiedział na antenie Sky Sports Jamie Carragher, były kapitan "The Reds".
Wzruszony Klopp płakał ze szczęścia przed kamerą. "Czuję się kompletnie przytłoczony"
Obecny zespół zgromadzony był w jednym z hoteli. Tam piłkarze wspólnie ze sztabem oglądali w telewizji spotkanie Chelsea z Manchesterem City, a po ostatnim gwizdku świętowali w tym gronie. - Nie powiemy, gdzie dokładnie się znajdujemy, ale jesteśmy razem, jako zespół. Mieliśmy przeczucie, że zdarzy się coś szczególnego, i tak właśnie było - powiedział lewy obrońca Andy Robertson.
Wiele słów uznania usłyszał trener Juergen Klopp. Niemiec prowadzi Liverpool od 2015 roku i nie ma wątpliwości, że wniósł do klubu nową energię. - Brak mi słów. To nie do wiary. To więcej niż wydawało się możliwe. Zdobycie tytułu z tym klubem to coś niewiarygodnego. To dla Kenny'ego Dalglisha, Stevie'ego Gerrarda - dla wszystkich! - powiedział szkoleniowiec, wymieniając dwie spośród największych legend "The Reds".
Poprzednio, gdy Liverpool zdobył mistrzostwo Anglii w 1990 roku, jego trenerem był właśnie Dalglish. - Od kiedy Klopp pojawił się w klubie, a szczególnie przez ostatnie dwa lata, wszystko wygląda pozytywnie. Jest fantastyczny i uosabia wszystkie wartości wyznawane przez Liverpool - stwierdził Szkot.
Gratulacje przekazał także trener ustępujących mistrzów Josep Guardiola. - Liverpool grał każdy mecz jakby był dla niego ostatnią szansą. Nam być może takiego podejścia zabrakło, szczególnie w kluczowych momentach pierwszej połowy sezonu - powiedział Hiszpan.
W czwartek jego podopieczni zmierzą się z nowym mistrzem kraju w 32. kolejce. Liverpool nie walczy już o nic, Manchester City - o utrzymanie drugiego miejsca. Obecnie ma 63 punkty, a za nim są Leicester City - 55 i Chelsea - 54.