Ekskluzywny wywiad z Borisem Beckerem. "Nie zamykam się tylko na świat tenisa. Jestem wielkim fanem Formuły 1"
Legendarny niemiecki tenisista Boris Franz Becker gościł w Warszawie. Fenomenalny specjalista od gry w stylu serve&volley. Charyzmatyczny mówca, który podczas spotkania ze studentami uniwersytetu Oxford, błyszczy zwinnym intelektem. Skrzyżowanie filozofa z rock&rollowcem.
Wyjątkowo zdolny analityk, potrafiący dogłębnie zbadać zagadnienie. Znakomity komentator, wybitny tenisista. Wygrał aż 49 turniejów w singlu, w tym sześć wielkoszlemowych. Trzykrotnie triumfował na świętych trawnikach Wimbledonu. Dwa razy w Australian Open, raz w Nowym Jorku. Siedem razy zagrał w finale Wimbledonu! Nie wygrał ani jednego turnieju w singlu na kortach ziemnych, ale swój pierwszy skalp złowił z Polakiem… Wojtkiem Fibakiem w stolicy Bawarii w 1984 roku. Mistrz olimpijski w deblu z Barcelony (1992) z Michaelem Stichem, dwukrotny zdobywca Pucharu Dwighta Davisa (1988, 1989). W grudniu 1988 roku Boris grał olśniewająco w hali Scandinavium w Goeteborgu. Najpierw rozłożył Stefana Edberga na czynniki pierwsze. 6-3, 6-1, 6-4 w singlu pokonał tenisistę z Vastervik. Następnie dokonał wyjątkowego cudu: wyciągnął ze stanu 0-2 w deblu grając w parze z Erikiem Jelenem. To co stało się później, przeszło najśmielsze oczekiwania!!! Becker i Jelen pokonali arcymistrzów debla – parę: Stefan Edberg/Anders Jarryd 7-5, 6-3, 6-2 i puchar powędrował do Republiki Federalnej Niemiec. Boska pięciosetówka… Boris Becker przez 12 tygodni zasiadał na tronie rankingu ATP… Podczas pobytu w Warszawie stacji Polsat Sport udzielił ekskluzywnego wywiadu.
Tomasz Lorek: Legendarny tenisista Boris Becker odwiedził Warszawę. Rozmowa z tobą to spory przywilej.
Boris Becker: Dziękuję.
Byłeś pierwszym nierozstawionym mistrzem Wimbledonu, więc muszę cię o to zapytać: czy to ulga startować z tej pozycji i zapisać się w historii czy spoczywał na tobie spory ciężar, gdy grałeś w Londynie?
Przede wszystkim, to zdarzyło się 35 lat temu, więc wybacz mi, ale nie pamiętam każdej sekundy tego turnieju. Nie tylko byłem nierozstawiony, ale byłem też najmłodszym mistrzem Wimbledonu. Byłem pierwszym Niemcem, który sięgnął po tytuł Wimbledonu. Pobiłem jeszcze kilka innych rekordów, ale nie o to chodzi. Gdy jesteś w sztosie, gdy grasz jak w transie, wokół ciebie jest szum, nie myślisz o tym. Jesteś tenisistą, rozmyślasz o meczu, chcesz wygrywać. Oczekiwania zawsze są ogromne.
To był twój drugi występ na Wimbledonie, bo w turnieju głównym zadebiutowałeś w 1984 roku.
Zgadza się. Rok wcześniej przebrnąłem przez kwalifikacje, zagrałem w turnieju głównym, a przy okazji złamałem nogę w kostce. Kiedy bierzesz udział w tym całym zgiełku, w naszym tenisowym slangu, mawiamy, że znajdujemy się w zonie, poniekąd w zamkniętej bańce. Nie ma żadnego znaczenia czy masz 17 czy 27 lat.
Grałeś w stylu serve & volley. Dorastając grałeś na kortach ziemnych. To dość szalone, że twoją złotonośną nawierzchnią były korty trawiaste. Cztery razy wygrałeś w Queen’s Clubie, trzy razy wygrałeś Wimbledon…
Tak. Cóż, w Niemczech, podobnie jak w Polsce, zima trwa dość długo. Rozegrałem sporo pojedynków w hali na nawierzchni dywanowej. To były bardzo szybkie korty. Przez sześć miesięcy grałem na tzw. dywanie, a przez kolejne pół roku mączka była moim terytorium. Czułem się bardzo komfortowo na szybkiej nawierzchni w hali. Ponadto mój agresywny styl gry opierał się na sile fizycznej. Mój ulubiony styl serve & volley był wręcz skrojony na szybką nawierzchnię. Na mączce praktycznie się z niego nie korzysta.
Twój serwis w znacznej mierze był oparty na sile nóg. Jesteś mentorem dla młodej generacji. Czy osobliwa praca nóg była kluczowa w twoim bajkowym ruchu serwisowym?
Przyznaję, że stosowałem odmienną technikę w ruchu serwisowym. Podczas składania się do serwisu, bardzo nisko uginałem kolana. Plecy wygięte w kształcie łuku, praca przy skręcie barku, potem naskok… Dość skomplikowany serwis. Fundamentalną kwestią przy tej technice są nogi. Jednak w tym harmonijnym ruchu udział również bierze brzuch, bark, nadgarstek. Każdy element był ważny, wszystko musiało grać jak w zegarku.
Stefan Edberg i Ivan Lendl – nazwałbyś ich największymi rywalami w karierze?
Obaj byli wybitni. Najpierw rywalizowałem z Ivanem. Gdy wkroczyłem na scenę, Lendl był numerem 1 na świecie. W 1986 roku ja byłem światową dwójką, a on wciąż królował. Stefan zaczął brylować w końcówce lat 80-tych i na początku 90-tych. Lendl i Edberg byli moimi najtrudniejszymi przeciwnikami.
Kiedy publiczność w nowojorskiej Madison Square Garden nie była po twojej stronie, grałeś olśniewająco. Byłeś typem zawodnika, który lubił mieć wrogo nastawionych kibiców?
Gdy w 1988 roku walczyłem z Ivanem Lendlem w tym pamiętnym meczu, który trwał ponad 5 godzin, wygrałem dzięki taśmie.
Piłka wędrowała 72 razy ponad siatką!
Tak, to prawda. W tamtych czasach Mekką halowych widowisk była Madison Square Garden. Dziś istnieje wiele wspaniałych obiektów rozsianych na całym świecie. W latach 80-tych Nowy Jork był świątynią sportu. Gdy rozgrywaliśmy turniej Masters, przeżywaliśmy ekscytację, bo ponad 20 tysięcy rozwrzeszczanych kibiców oglądało tenisowe mecze.
Boris, 3 spośród 15 turniejów deblowych wygrałeś na mączce. Dwa z Michaelem Stichem, w tym finał igrzysk w Barcelonie, ale pierwszy skalp złowiłeś z Wojtkiem Fibakiem w 1984 roku w Monachium. Czy dziś zalecałbyś grę deblową czołowym singlistom, aby poszerzyć wachlarz umiejętności?
Przed tym wywiadem spotkałem się z Wojtkiem w Warszawie. Od dawna łączy nas przyjaźń. Wojtek był pierwszym klasowym tenisistą, z którym grałem w debla. Dziewiczy tytuł zdobyłem właśnie z Wojtkiem w Monachium. Uważam, że gra podwójna jest istotna. Polecałbym debla szczególnie młodym tenisistom. Poprzez grę w debla można poprawić return, nauczyć się serve & volley. Co więcej, to gra, w której szybko zdobywa się punkty, więc refleks jest bardzo ważny.
Departament prędkości czyni różnicę.
Tak, dlatego zalecam każdemu młodemu tenisiście grę w debla. Dziewczyny też powinny próbować sił w deblu. Kiedy odnosisz sukces, oszczędzasz energię, dlatego najlepsi singliści unikają gry podwójnej, ale kiedy jesteś obiecującą, wschodzącą gwiazdą, debel jest idealnym uzupełnieniem singla. Warto grać.
Novak Djoković jest świetnym deblistą, co udowodnił grając z Viktorem Troickim podczas turnieju ATP Cup, jakżeż udanego dla Serbii. Gdy byłeś trenerem Novaka, jednego z najlepszych graczy w historii tenisa, to bardziej ciekawiło cię to co dzieje się w jego głowie, duszy i domu, bo pod jego stan umysłu budowałeś plan treningu. Jesteś autorem cytatu: spokój w głowie jest kluczem do sukcesu, więc…
Najważniejsze to dbałość o bardzo szczerą i prawdziwą relację z tenisistą, którego trenujesz. To arcyważne. Jeżeli nie wiem co czujesz, co gra ci w duszy, nie będę mógł ci pomóc. Novak jest wyjątkowym tenisistą i wyjątkowym człowiekiem. To był zaszczyt móc pracować z jednym z najlepszych graczy w dziejach tenisa. Spędziliśmy kilka wspaniałych lat okraszonych sukcesami. Podobnym szacunkiem darzę Rafę czy Rogera. To niezwykli tenisiści. Nadal i Federer co roku ustanawiają nowe rekordy i przełamują bariery. Novak to mój prawdziwy przyjaciel. Życzę mu jak najlepszych wyników.
Wierzę, że dla nastolatka z Leimen było to okrutnie trudne wyzwanie. Miałeś odwagę powiedzieć rodzicom: tak, chcę zawodowo grać w tenisa. Ty sam przyznałeś, że swoim dzieciom poleciłbyś edukację, a w dalszej kolejności sport. Czy wedle twojej oceny, to był najtrudniejszy moment, aby przekonać rodziców, czy mama i tata okazali się odważni mówiąc: dobrze, próbuj?
Nie. To był trudny moment. W połowie lat 80-tych zawodowy sport nie był tak rozwinięty jak dziś, nie było w nim gigantycznych pieniędzy. Żaden gracz nie zaczynał tak wcześnie profesjonalnej gry jak ja mając 16 lat. To był ryzykowny manewr. Moi rodzice nie byli rozbawieni słysząc moje słowa. Mama bardzo nalegała, abym wrócił do szkoły. Z kolei tata zachęcał mnie, abym spróbował sił w sporcie. Sam jestem ojcem… Naturalną reakcją rodzica jest troska o to, aby dzieci ukończyły naukę w szkole zanim zaczną pracować zawodowo. W moim przypadku było inaczej, gdyż byłem dobrym sportowcem mając 15, 16 lat. Ostatecznie decyzja okazała się trafna, ale to był trudny moment dla moich rodziców.
Bardzo ryzykowne posunięcie. Michael Stich był twoim rywalem w finale Wimbledonu w 1991 roku. Spodziewałeś się takiego rozstrzygnięcia: ty i twój przyjaciel grający jednoręcznym bekhendem znaleźliście się w finale Wimbledonu? Co było niezwykłe w tym meczu?
To, że dwóch Niemców zagrało w finale Wimbledonu. Nigdy wcześniej nie miało to miejsca. Michael był kolegą z reprezentacji, graliśmy w Pucharze Davisa, dobrze się znaliśmy. Byłem faworytem, oczekiwałem zwycięstwa i byłem zaskoczony znakomitą formą Michaela. Był opanowany, pokonał mnie w trzech setach, wygrał zasłużenie. Dla mnie to była dotkliwa porażka.
Top Level Tennis to twoje nowe przedsięwzięcie. Czy to pierwszy tak duży projekt, w którym bierzesz udział wraz z Dominiką Cibulkovą, Bradem Gilbertem i Wolfgangiem Thiemem? Zamierzasz podzielić się wiedzą z młodymi ludźmi, aby pomóc im wejść na szczyt?
Kiedy pod koniec 2019 roku otrzymałem propozycję od szefów Top Level Tennis, uznałem, że to interesująca koncepcja. To pociągające wyzwanie. Nigdy wcześniej nie prowadziłem wykładów o tenisie w trybie online. Kiedy w bardzo profesjonalny sposób przedstawili mi projekt, pomyślałem: nadszedł czas, aby się poświęcić tej akcji. Nigdy nie wyrażałem opinii w formie wykładu w konwencji online, więc uznałem, że to ciekawe wyzwanie, aby podzielić się wiedzą z chętnymi do podnoszenia swoich kwalifikacji. Mam nadzieję, że ta formuła przypadnie ludziom do gustu.
Na zakończenie tej miłej rozmowy poruszę wątek Formuły 1. Pracowałeś na padoku jako reporter. To trudne wyzwanie, bo zadawałeś ciekawe pytania kierowcom wyścigowym. Formuła 1 bardzo różni się od tenisa, nie tylko dotyczy zagadnień technicznych. Czy to był przejaw twojej pasji dziennikarskiej?
20 lat temu przeszedłem na drugą stronę siatki i zacząłem pracę komentatora. Nie zamykam się jedynie na świat tenisa. Jestem wielkim fanem Formuły 1, kocham futbol, koszykówkę i golf. Skomentowałem wiele widowisk, przeprowadziłem sporo wywiadów w takim stylu jak ty teraz rozmawiasz ze mną. Z reguły rozmawiam ze sportowcami. Gdy znalazłem się po drugiej stronie barykady, zacząłem rozumieć ten fach. Sportowcy darzą mnie zaufaniem, bo nie zadaję im pytań, których sam nie chciałbym usłyszeć.
Dziękuję za rozmowę, Boris. Piękna puenta.
Dziękuję.
Przejdź na Polsatsport.pl