Drugoligowiec za milion złotych. "Inni kupują jachty i stawiają domy. My tworzymy klub z pasji"
- Priorytetem w mieście jest na pewno Raków. Kiedy obejmowaliśmy Skrę, to istniała jedna drużyna juniorów starszych oraz seniorzy w A-klasie. Teraz mamy 16 drużyn młodzieżowych, w tym dwie kobiece i gramy w drugiej lidze. Przez te 13 lat zrobiliśmy sporo pracy. Chcemy współpracować z miastem, ale to my jesteśmy odcinani. Zmniejszono nam środki, i to znacznie - przyznał w szczerej rozmowie wiceprezes klubu Skra Częstochowa, Piotr Wierzbicki.
Krystian Natoński: Co by było, gdyby Skra wywalczyła awans do pierwszej ligi? Jak to wygląda w Częstochowie?
Piotr Wierzbicki: Tak naprawdę jeszcze się nad tym nie zastanawialiśmy, bo przystępując do rundy rewanżowej cały czas uważamy, że naszym szczytem jest utrzymanie się w drugiej lidze. Te wyniki oraz niespodzianki sprawiają jednak, że jesteśmy blisko tej strefy barażowej. Będziemy o tym myśleć.
Jak wygląda współpraca z miastem?
Kiedyś napisałem takiego tweeta, że futbol w naszym mieście nie do końca jest kochany. Być może to wynika z możliwości miasta, z którym na razie nie mamy kontaktu, poza Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji, na którego to obiekcie rozgrywamy mecze. Nie zostały nam jeszcze wypłacone środki z zadań publicznych na szkolenie dzieci i młodzieży. Czekamy cierpliwie, ale mamy już praktycznie lipiec a nie mamy jeszcze podpisanej umowy. To jest dla nas problem, musimy reformować budżet i radzić sobie. Mamy nadzieję, że pójdzie to jednak w dobrym kierunku.
Mówi się, że budżet Skry to milion złotych? To prawda?
Tak się mówi, ale rzeczywiście za milion złotych nie da się grać w drugiej lidze. Ten budżet jest podwyższony i dział marketingu też wykonał sporą pracę w tym sezonie, podpisując kilka fajnych umów podczas pandemii. Tych środków jest więcej i tak naprawdę pracujemy już nad budżetem na kolejny sezon. Ten sezon uda się na spokojnie dokończyć, mamy płynność finansową, nie mamy zadłużeń. Myślę, że w tym tygodniu nie będzie problemu z uzyskaniem licencji.
A co ze stadionem Skry? W przypadku awansu da się na nim rozgrywać mecze? Czy jednak potrzebna jest zmiana lokalizacji?
Troszeczkę po cichu liczyliśmy, że taki stadion powstanie w Częstochowie, który należałby do miasta i na którym mecze rozgrywałby Raków oraz my. Wiadomo, że lepiej nam się gra przy Loretańskiej, gdzie jest nasz klub, ale myślę, że nie byłoby szans na przystosowanie go do pierwszoligowych wymogów. Co ciekawe, komisja licencyjna nie przysyłała nam dotychczas zaproszenia do złożenia dokumentacji na rywalizację w pierwszej lidze. A to dlatego, że byliśmy jeszcze niedawno w strefie spadkowej. Z tego powodu nie znam jeszcze tych procedur. Z pewnością w Częstochowie brakuje podgrzewanej murawy i takiego obiektu, na którym można byłoby swobodnie grać w tej pierwszej lidze. Najbliżej mamy Bełchatów oraz Sosnowiec. Rozmów jednak jeszcze nie było żadnych w tym aspekcie.
Zobacz także: Fortuna 1 Liga: Paradoks Częstochowy. Drugi klub z awansem, ale bez stadionu?
Częstochowa to jedno z nielicznych miast w Polsce, które ma dwa kluby piłkarskie na poziomie centralnym. Czy współpracujecie z Rakowem? Wspomniał pan o możliwości gry na wspólnym stadionie.
Na razie tematu stadionu nie ma. Nie znam dokładnie sytuacji, ale z tego co wiem, to przetarg na jego budowę został unieważniony i będzie nowy. Czy współpracujemy? Są to zalążki. Na płaszczyźnie szkolenia dzieci i młodzieży w tej chwili rywalizujemy. Dyrektor Śledź z Rakowa robi świetne wyniki i tutaj nam odjechał, ale my też mamy sporo tych grup. Myślę, że w tej chwili się uzupełniamy. Uważam, że 200 tysięczne miasto stać na dwa kluby piłkarskie, które ze sobą funkcjonują. Przykładem jest Lech i Warta w Poznaniu. Szczebel drugoligowy już jest dla naszego sąsiada pomocny, bo ogrywaliśmy ich zawodników. Wszystko przed nami i mam nadzieję, że będzie to się rozwijało.
Między Rakowem a Skrą nie ma chyba żadnych animozji kibicowskich, więc ta współpraca byłaby naturalna.
Priorytetem w mieście jest na pewno Raków, bo ten ruch kibicowski przy Limanowskiego jest dużo większy niż u nas. Skry przez kilkanaście lat nie było na piłkarskiej mapie Polski. Znajdowaliśmy się w A-klasie bądź okręgówce. Jesteśmy klubem, który ma starszych kibiców, a młodych ze wspomnianych względów jeszcze nie ma. Chcemy wpisać się w wizerunek sportowy tego miasta, bo chyba już to robimy. Chcemy dążyć z pasją do rozwijania klubu. Jeżeli się zatrzymamy na tym poziomie, a tego bym sobie teraz życzył, to nadal podstawą będzie dalszy rozwój pracy z młodzieżą. Kiedy obejmowaliśmy Skrę, to istniała jedna drużyna juniorów starszych oraz seniorzy w A-klasie. Teraz mamy 16 drużyn młodzieżowych, w tym dwie kobiece i gramy w drugiej lidze. Przez te 13 lat zrobiliśmy sporo pracy. Kolejnym wyzwaniem jest infrastruktura. Brakuje nam troszeczkę boisk, ośrodków piłkarskich, aby to dalej rozwijać. Zdajemy sobie z tego sprawę i na tym będziemy się skupiać.
Ile udało się zebrać pieniążków z Pro junior system?
400 tysięcy złotych wpłynęło do nas po tamtym sezonie. Wykorzystaliśmy je na bieżący rozwój i nadal korzystamy z tych środków w rozgrywkach drugoligowych. W tym roku o taką kwotę będzie trochę trudniej, ale jeszcze kilka kolejek przed nami i można jeszcze powalczyć o profity z tego systemu.
Nie można zabronić awansu piłkarzom do Fortuna 1 Ligi, więc przy takim scenariuszu rozumiem, że pukacie do gabinetu prezydenta i mówicie "Panie prezydencie, mamy awans, liczymy na wsparcie".
Ja już nawet nie wiem, gdzie w tej chwili znajduje się gabinet prezydenta, bo obecnie komunikujemy się jedynie petycjami oraz listami. Nie, musielibyśmy sobie radzić w inny sposób. Dział marketingu stworzył częstochowską lożę biznesu, która się świetnie rozwija. Na ostatnim meczu w naszym zaprzyjaźnionym pubie było około 30 osób - naszych partnerów, którzy widzą ten rozwój i doceniają to. Myślę, że rozmawialibyśmy z nimi i prosili o wsparcie. Cały czas jednak stąpamy twardo po ziemi i bronimy się przed spadkiem. Jak zapewnimy sobie utrzymanie, to będziemy skupiać się na tym, co będzie w przypadku awansu.
dzień po wyborach a w Częstochowie nadzwyczajna sesja rady miasta 😯 - efekt ? .. z promocji miasta poprzez sport magistrat zabiera kolejne środki - w sumie 2 180 000 zł straci Włókniarz i Raków .. to jakiś armagedon , żeby tak, bez ostrzeżenia, w środku sezonu 😱
— Piotr Wierzbicki (@Pettega3) June 29, 2020
To jest trochę mały ewenement, bo pół żartem, pół serio można powiedzieć, że Skra propaguje model zachodni, w którym kluby odcinają się od miast, bazując na swoich sponsorach. Wiemy jednak jakie są realia w Polsce, gdzie miasta pomagają klubom piłkarskim, zwłaszcza takim, które mają ambicje grać na wysokim poziomie. Takie chłodne relacje, jakie są w Częstochowie, są rzadko spotykane, bo chociażby szkolenie młodzieży też wchodzi w politykę miasta.
My się nie odcinamy i chętnie chcemy współpracować z miastem, ale to my jesteśmy odcinani. Zmniejszono nam środki, i to znacznie, na grę w drugiej lidze. Awansując do drugiej ligi zadaliśmy pytanie "co dalej?". Byliśmy pewni, że będziemy korzystać z budżetu jaki jest przeznaczony na promocję miasta poprzez sport, bo takie były zapisy w uchwałach rady miasta - że trzeba osiągnąć szczebel centralny rozgrywek. Te zapisy jednak zostały zmienione i magistrat uznał, że aby promować miasto i partycypować w tym budżecie - trzeba grać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Nie opieramy się tylko na miejskich pieniądzach, bo jesteśmy prywatnym klubem i fajnie, że korzystamy z obiektu, który należy do MOSiR-u, za który płacimy i na który dostajemy dofinansowanie. Staramy się to wszystko łatać, bo nie jesteśmy klubem z wielkim budżetem. Każdą złotówkę oglądamy dwa razy zanim ją wydamy, nie kontraktujemy drogich zawodników, bo nas po prostu nie stać. Z drugiej strony czas pokazał, że nie do końca to się sprawdza. Zbudowaliśmy zespół, który związany jest z miastem i nawet, jeżeli gratyfikacje finansowe nie są wielkie, to zawodnicy wkładają w to serce. Chcemy iść tą drogą.
A próbowaliście dowiedzieć się dlaczego miasto zmieniło zapis w budżecie? Bo to trochę cios poniżej pasa.
Z tego, co wiem to prezes klubu Artur Szymczyk drążył ten temat, ale został on ucinany. Jest jak jest, w mieście tak ma być. Z tego budżetu czerpią tylko dwa kluby - Włókniarz oraz Raków, a my korzystamy z zadań publicznych.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl