Menedżer Walukiewicza: Na transfer do Borussii było za wcześnie. W Cagliari jego pozycja stale rośnie
Sebastian Walukiewicz jest jednym z najciekawszych polskich zawodników grających w Serie A. Do Cagliari Calcio trafił w wieku 18 lat i stopniowo buduje swoją pozycje w klubie na Sardynii. Agent piłkarza Tomasz Suwary, były napastnik m.in. Amiki Wronki, Śląska Wrocław i klubów niemieckich, opowiada nam jaki jest plan, by jego podopieczny właściwie przebrnął przez kolejne szczeble prawidłowo rozwijającej się kariery.
Bożydar Iwanow: Jesteś stałym widzem magazynu „Cafe Futbol” i oglądając nasze ostatnie programy, m.in. ten z Jackiem Magierą, kiedy dyskutowaliśmy o tym, czy część polskich piłkarzy nie za szybko opuszcza Ekstraklasę, a potem nie może się odnaleźć zagranicą zwróciłeś uwagę na Sebastiana Walukiewicza. W twojej opinii „zarządzanie” jego karierą przebiega prawidłowo.
Tomasz Suwary: Zgadza się. Powiedziałbym, że nawet wzorowo. I od razu powiem dlaczego. Nie ma żadnego wzoru, żadnego szablonu jak należy to robić. Każdy przypadek jest inny i trzeba go traktować indywidualnie. Od początku staramy się podejmować właściwe kroki. Dokonywać wyborów po wnikliwej analizie i znajomości środowiska. Aby wszystko było logiczne i pozbawione przypadku. Pierwszy krok w przypadku Sebastiana to była zmiana Legii na Pogoń Szczecin. Mieliśmy ten komfort, że Walukiewiczem już wtedy interesowało się kilka mocniejszych klubów, także z zagranicy. Ale wiedzieliśmy jacy ludzie pracują w Pogoni, że jest Maciej Stolarczyk, że jest Dariusz Adamczuk. Obaj bardzo go chcieli znając jego wartość sportową i możliwość rozwoju. Wiedzieliśmy jakich ta drużyna miała środkowych obrońców na dana chwilę i tylko kwestią czasu było, że Sebastian zacznie tam grać. Nie musieliśmy czekać na to nie wiadomo ile. Sebastian w drugiej kolejce na mecz z Piastem już był szykowany do gry. Jako 17-sto letni obrońca! Maciej Skorża chciał go wystawić od początku, ale musiał z tego pomysłu zrezygnować, bo rozchorował się Jarosław Fojut, u którego boku Seba miał zadebiutować.
Stało się inaczej, bo inna konfiguracja byłaby zbyt dużym ryzykiem. Pierwszy występ zostało odroczony o pół roku ale cierpliwie czekaliśmy, nie podejmowaliśmy żadnych nerwowych ruchów. Wypożyczenie gdzieś niżej nie wchodziło w grę. Piłka wiąże z jednym słowem: rywalizacja. Musisz ją podjąć. Jeśli jesteś dobry, będziesz naciskał na pierwszy skład. Seba to zrozumiał, nie szukał łatwiejszej drogi, miał dwóch trenerów, z którymi pracował indywidualnie, wygrał rywalizację i w wieku 18 lat zaczął już regularnie grać. W tamtym czasie pytały o niego największe kluby w Europie, nie mogliśmy tego przed nim ukrywać. Usiedliśmy do poważnej rozmowy ustalając, że co z tego, że tam trafi, jak zostanie schowany do „szafy”. Sebastian to rozumiał. Doradca, agent to nie handlarz. Trzeba rozumieć ten biznes i rozsądnie go prowadzić. Staramy się tak właśnie działać.
Dlatego zdecydowaliście się na Cagliari?
Najważniejsza była liga i klub, które polepszyłyby umiejętności zawodnika. Nawet ten zespół to był dla niego duży przeskok. Ale wiedzieliśmy, że Cagliari chce zmienić swój profil, pójść w młodzież, i zacząć grać o coś więcej w Serie A niż środek tabeli, a za jakiś czas powalczyć o europejskie puchary. Dlatego wybraliśmy ten klub, mimo, że wielokrotnie na żywo oglądała go i Borussia Dortmund. Uznaliśmy, że to za wcześnie. Że musi skończyć najpierw najlepszy uniwersytet gry obronnej, czyli Włochy, rozwinąć się taktycznie. Wielkie kluby i tak będą dalej śledzić każdy twój krok. Sebastian gra swobodnie w dwóch systemach w obronie, w trójce w linii i w czwórce jako pół-prawy stoper. Podstawa już jest solidna choć jeszcze jest też sporo do przepracowania. Ale w środę w Bolonii zagrał trzeci z rzędu mecz w podstawowym składzie. Jego pozycja jest coraz mocniejsza.
Współpracujesz z Giovannim Branchinim. Co to za postać?
To nie jest jedynie współpraca stricte biznesowa. Zaprzyjaźniliśmy się. Przekonał się do mnie, bo mam swoje zasady i on to docenia. Jego dokonania są imponujące, pracuje dla największych klubów, także przez jego ręce przechodziły transfery Cristiano Ronaldo do Manchesteru United czy Juventusu, bo współdziała z Jorge’em Mendesem. Od lat robi interesy z Bayernem Monachium, jeszcze z czasów Roya Makaay'a, czy współcześnie z Perisicem, Coutinho czy Hernandezem. Prowadził Brazylijczyków z Romario, Cafu czy Leonardo na czele. Do tego pracował przy zleceniach dla Srny, Bobana, Mandżukica, Rui Costy, Albertiniego, Montolivo, prowadził Guardiolę jako piłkarza czy takich trenerów jak Allegri czy Ancelotti. Wokół niego nie ma żadnych skandali ani afer, nie ma żadnych nieprawidłowości, bo dba o to, by wszystkie strony zawsze były zadowolone. Bo gwiazdą ma być zawodnik, nie agent. I ja w swojej pracy pod tymi słowami się podpisuję.
Jagiełło: Najgorsza jest samotność. Od trzech tygodni jestem sam w domu
Jaki będzie następny krok Sebastiana? Bo że ma być to duży klub to patrząc na twoją współpracę z Branchinim wydaje się to bardzo możliwe.
Na razie uważam, że może to być to reprezentacja Polski. To powinno być naturalne, że skoro chłopak w wieku 19 lat gra na Lukaku czy Ronaldo, występuje przeciw najlepszym włoskim zespołom takim jak Juventus czy Napoli, to sądzę, że naturalnym krokiem mogłoby być sprawdzenie go w kadrze. Ale my koncentrujemy się na tu i teraz. Ważne, żeby ta regularność została utrzymana do końca sezonu. A potem liczymy na grę w kolejnym od „dechy do dechy”. To jest jak wchodzenie na drabinę. Jej szczeble trzeba pokonywać ostrożnie, aby wdrapywanie się na nią było bezpieczne.
Przejdź na Polsatsport.pl