Nowa kadra siatkarek. Czy z tej mąki będzie chleb?
Każda z tych dziewczyn ma potencjał, by walczyć o miejsce w pierwszej reprezentacji Polski – uważa po dwumeczu Polska – Czechy siatkarek mistrz olimpijski i mistrz świata, Ryszard Bosek. - Na kilku pozycjach już teraz mogą rywalizować nawet o szóstkę – dodaje trzykrotny wicemistrz Europy Maciej Jarosz. Trenerzy Ireneusz Mazur i Jacek Pasiński są podobnego zdania.
Polska żeńska kadra dwukrotnie pokonała w Wałbrzychu reprezentację Czech w siatkówce. We wtorek Polki wygrały 3:1, a tak naprawdę 3:0, bo pierwsze trzy partie padły ich łupem, a dopiero w czwartej, dodatkowej, na jaką umówili się wcześniej trenerzy, lepsze były rywalki. W środę było 3:2 dla Biało-Czerwonych.
Cenne pięć setów
- I dobrze, że ten drugi mecz miał aż pięć setów. Naszym dziewczynom szło w nim dużo gorzej, a mimo to wygrały. To będzie cenne doświadczenie. Pierwszego dnia dziewczynom siedziała zagrywka, do tego świetnie przyjmowały. Czeszki nie miały nic do powiedzenia. Dzień później nie było ani zagrywki, ani przyjęcia, a mimo to udało się wygrać. Brawo – cieszy się Maciej Jarosz, były reprezentant Polski, wicemistrz Europy w siatkówce, potem świetny trener (m.in. mistrzostwo Polski z AZS Częstochowa), obecnie komentator Polsatu Sport, który o meczach w Wałbrzychu opowiadał również w naszym Poranku z Polsatem Sport.
- Nie chcę chwalić żadnej z dziewczyn indywidualnie, bo na tym etapie kariery zdarza się, że te, które więcej stały w kwadracie dla rezerwowych, za chwilę mogą być lepsze od tych, które grały, ale widać wielki potencjał w tej ekipie. Jeśli tylko głowy pozostaną na poziomie parkietu, z tej mąki będzie chleb – uważa mistrz świata i igrzysk olimpijskich, były trener kadry Ryszard Bosek.
Idzie fala zdolnej młodzieży
- Te mecze pokazują, że nasze opowieści o tym, że w polskiej, żeńskiej siatkówce idzie fala bardzo zdolnych zawodniczek, to nie są żadne legendy. Potencjał jest ogromny. W krótkim czasie te dziewczyny będą gotowe do rywalizacji na najwyższym poziomie – uważa jeden z najbardziej doświadczonych polskich trenerów pracujących z żeńskimi drużynami, aktualny szkoleniowiec Energa MKS Kalisz, Jacek Pasiński.
- Mecze z Czeszkami pokazują, że pomysł Jacka Nawrockiego, by w sezonie, w którym nie ma imprezy głównej, dać szansę młodym zawodniczkom, zrobić taki przegląd młodego wojska, był strzałem w dziesiątkę – uważa Ireneusz Mazur, były trener reprezentacji Polski, obecnie ekspert Polsatu Sport. – Jestem teraz na mistrzostwach Polski juniorek i widzę tu jeszcze co najmniej kilka zawodniczek, które już niebawem zapukają na kadrę.
Grabka: Nie lubię się usprawiedliwiać. Nie mogłyśmy poradzić sobie na siatce
- Na zgrupowaniu w Szczyrku były chociażby Paulina Damaske i Karolina Drużkowska, które teraz walczą w mistrzostwach Polski. To są zawodniczki rocznika 2003, mają po 17 lat, a już pukają do kadry seniorek. To pokazuje, jaki mamy potencjał – dodaje Pasiński.
- Mecze z Czeszkami pokazały, że to są zawodniczki dobrze wyszkolone technicznie, z warunkami fizycznymi, naprawdę przygotowane do gry na najwyższym poziomie. Kilka już niebawem może próbować walczyć nie tylko o miejsce w 12-tce, ale może nawet w szóstce – na środku, czy na przyjęciu – uważa Jarosz. – Bardzo się też cieszę z jasnej deklaracji, jaką złożyła Magda Stysiak, która jest absolutną liderką tej ekipy. W Wałbrzychu grała tylko na pozycji atakującej. W klubie też gra na ataku, ale zapowiedziała, że gdy w zespole pojawi się Malwina Smarzek-Godek, to bez szemrania stanie na przyjęciu i będzie walczyć dla drużyny na tej pozycji – cieszy się Jarosz.
Stysiak żeńskim Wójtowiczem
- Nie zmarnowała tego roku we Włoszech – mówi o Stysiak Ryszard Bosek. – To będzie nasza nowa Małgorzata Glinka, albo jak kto woli nasz nowy, tylko w żeńskim wydaniu – Tomasz Wójtowicz. – Ma wszystko, warunki, siłę, technikę, plastyczność ataku. Umie znaleźć kierunek. Oczywiście zdarza jej się popełniać jeszcze juniorskie błędy, podpalić się. Ale jak za mocno przygnie atak, dostanie piłkę pod nogi, od razu wyciąga wnioski, zmienia kierunek i punktuje.
- Dobrze, że Zuzanna Górecka wraca do Polski, bo grzanie ławy we Włoszech, to nie był dobry pomysł dla tej zawodniczki – uważa Jarosz. – Górecka ma papiery, by dość szybko walczyć o miejsce może nawet w pierwszej szóstce. – Podobała mi się Centka na środku, obie rozgrywające – Grabka i Nowicka. Maria Stenzel to dziś libero numer jeden w Polsce – ocenia Jarosz.
- Oczywiście nie można też popadać od razu w hurraoptymizm – przestrzega Mazur. – Nie wiemy, jak trenowały Czeszki. Na jakim poziomie przygotowania fizycznego były. Ale i tak da się wiele powiedzieć o naszych zawodniczkach. Najważniejsze, że było widać jakość gry, że dziewczyny potrafiły przełamać się w drugim, dużo słabszym dla siebie meczu. Takie zawodniczki jak Weronika Centka, czy Marta Ziółkowska pokazywały co to znaczy dobrze się przemieszczać, atakować w dobrym tempie, ale nich to nie będzie odebrane, że wyróżniam tylko je. Wszystkie mają potencjał. Teraz potrzeba im tylko jak najwięcej gry i wspólnej pracy – kończy Ireneusz Mazur.
Przejdź na Polsatsport.pl