Co "piszczy" w Resovii Rzeszów? Zdradził Krzysztof Ignaczak
W ubiegłym sezonie nie było widać końca problemów Asseco Resovii Rzeszów. Niepowodzenia sportowe w PlusLidze przekładały się na atmosferę w drużynie, a także w całym klubie. Nastąpiła zmiana na stanowisku trenera, a jako kolejny ze stołkiem pożegnał się Krzysztof Ignaczak. Po takim sezonie rodzi się wiele pytań. Na część z nich odpowiedział były prezes klubu.
Kilka tygodni temu szerokim echem obiła się wypowiedź Adama Górala prezesa Asseco Poland S.A, sponsora generalnego klubu, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" który tłumaczył fatalną postawę w sezonie 2019/2020: "Dokonano złego doboru zawodników do drużyny. Trzon stanowili siatkarze, których celem jest jedynie dotrwać i zarabiać do końca kariery".
Wiele osób oburzyły te słowa, jednak biorąc pod uwagę, że zespół z Podkarpacia w ubiegłym sezonie nie popisywał się formą na parkietach, a przed sezonem gospodarował największym budżetem w PlusLidze, 16 milionów, można się zastanawiać: co w takim razie poszło nie tak?
– Zawodnicy stają się najemnikami, a brakuje ludzi, którzy daliby się za ten klub pokroić, którzy identyfikowaliby się z miastem i miejscowym środowiskiem. Za moich czasów było inaczej. Nie liczyły się pieniądze, a to dla kogo gram. Nawet jeśli gdzie indziej mógłbym zarobić 20 tysięcy więcej, to wiedziałem, że w Rzeszowie jest mojej miejsce. Dziś jest zupełnie inaczej. To, że zawodnicy mają czysto zarobkowe podejście to naturalne następstwo tego, że co sezon wymienianych jest po dziewięciu graczy. Wszystkie zespoły w PlusLidze, które osiągają sukcesy, mają większą stabilizację, utrzymując trzon zespołu – stwierdził Ignaczak, który w barwach Resovii grał przez dziewięć lat.
Prezes Ignaczak i trener Piotr Gruszka mieli wspólnie zbudować skład na ubiegły sezon i żaden z nich nie dotarł do końca sezonu na swoim stanowisku. Koncepcja w główniej mierze przypadła temu pierwszemu, jednak ona różniła się nieco z wizją Górala.
– Nie czułem stuprocentowego zaufania ze strony prezesa Adama. Dałem się namówić na zbudowanie drużyny wyłącznie z doświadczonych graczy, mających zagwarantować walkę o medale, zamiast tak jak planowałem, postawić na młodych polskich zawodników. Uważam, że wyrównana czternastka to nie jest dobry kierunek. Co innego w kadrze, gdzie każdy czuje, że znalazł się w specjalnym gronie. W klubie siatkarze zarabiają na życie i każdy chce grać. Kiedy nie gra, pojawia się niezadowolenie oraz świadomość, że to oznacza zmniejszenie szans na dobry kontrakt w przyszłości - stwierdził były libero i prezes Asseco.
W przedwcześnie zakończonych rozgrywkach zajęła 13., przedostatnie miejsce. Gdyby nie jeszcze słabsza postawa BKS Visły Bydgosszcz, mogła nawet spaść na zaplecze ekstraklasy. Słabe wyniki w trakcie sezonu sprawiły, że z ławką trenerską rzeszowian pożegnał się Gruszka.
– W pewnym momencie zauważyłem, że drużyna przestała ufać Piotrkowi. Stracił autorytet jako trener. Próbowałem utrzymać go w klubie, ale widziałem, że zmierza to w złym kierunku, więc podziękowałem mu za współpracę. Jeśli chodzi o jakość treningów i pracy, nie miałem zastrzeżeń – wyjaśnił Ignaczak, który również w trakcie sezonu rozstał się z Resovią.
Po opuszczeniu stanowiska zastąpił go na nim Piotr Maciąg. To on jest teraz odpowiedzialny za budowanie ekipy na nowy sezon, która ponownie ma wyprowadzić drużynę z Podkarpacia na salony.
Zobacz też: Jednak nie Resovia! Francuski bombardier pozostanie we Włoszech
Przejdź na Polsatsport.pl