Kostyra: Gołota odebrał mu zdrowie. A on chce jeszcze walczyć
Kolejna legenda boksu wagi ciężkiej, po Mike’u Tysonie i Evanderze Holyfieldzie, chce wrócić na ring. „Mogę to już oficjalnie powiedzieć, że wracam, aby walczyć. To jest perfekcyjny czas na powrót, jestem podekscytowany” - powiedział Riddick Bowe największej brytyjskiej gazecie „The Sun”.
O ile rozumiem jeszcze powrót 54-letniego Tysona na pokazową walkę (na tarczy prezentuje się znakomicie, wideo, które to pokazuje, bije rekordy odsłon w internecie), to absolutnie bezsensowny pod każdym względem byłby comeback o dwa lata od niego młodszego Bowe'a. On jest bowiem poważnie chory od drugiej walki z Andrzejem Gołotą. Dokładnie pamiętam konferencję prasową po ich walce w Atlantic City. Bowe tak na niej bełkotał, że nawet stojący obok mnie angielski dziennikarz nie rozumiał, co on mówi. Potem jego stan jeszcze się pogorszył, wstąpił do Marines, ale po trzech dniach treningu fizycznego zwolnił się z plutonu. Następnie w 1998 roku został skazany za porwanie swej byłej żony Judy i ich pięciorga dzieci. Sędzia skazał go na zaledwie 30 dni więzienia, traktując jako okoliczność łagodzącą uszkodzenia mózgu. Ostatecznie ten werdykt został zmieniony i przesiedział za kratkami 17 miesięcy.
Po prostu Andrzej Gołota (chociaż przegrał) odebrał mu zdrowie i Bowe nie wrócił do formy ani psychicznej, ani fizycznej. Ewidentnie cierpiał już wtedy na chorobę bokserską. Potem się tylko jeszcze pogorszyło.
Zobacz także: Michał Syrowatka kontra Oskari Metz na gali Babilon Promotions
Lennox Lewis wspominał niedawno, że spotkał Bowe’a przypadkowo przed pierwszą walką Tysona Fury'ego z Deontayem Wilderem w 2019 i był przerażony. - Chciałem go w żartach „pacnąć’, ale gdy zobaczyłem, jak spowolnione są jego ruchy, uznałem że to byłoby nie fair – opowiadał Lewis. Spowolnione są nie tylko ruchy Bowe, ale także mowa jest powolna i niewyraźna. To chory człowiek, jego walka byłaby niebezpieczna dla zdrowia. Ostatni raz tak na serio walczył prawie ćwierć wieku temu, w 1996 roku (właśnie z Gołotą). Potem próbował wrócić, stoczył nawet nieistotną walkę w Niemczech w 2008 roku, ale już wtedy prezentował się żałośnie, był cieniem boksera, który toczył ringowe wojny z Gołotą.
Mariola, żona Gołoty, wspominała, że była lukratywna oferta trzeciego pojedynku Andrew z Riddickiem, ale zdecydowała z Andrzejem, że to nie ma sensu. I to była mądra decyzja. Wspomnienie z dwóch wojen Gołota – Bowe już nam wystarczą, przeszły do historii boksu, nie tylko polskiego. Mam nadzieję, że nie znajdzie się żaden promotor, który zdecyduje się zorganizować walkę Riddickowi Bowe. To byłoby Riddick-ulous (po angielsku niedorzeczne).
Przejdź na Polsatsport.pl