PKO BP Ekstraklasa: Lech zrewanżował się Lechii za półfinał Pucharu Polski
W meczu meczu 35. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk 3:2. Oba zespoły spotkały się zaledwie cztery dni po dramatycznym półfinale Pucharu Polski, w którym gdańszczanie pokonali lechitów po serii rzutów karnych 4:3. Trener gospodarzy Dariusz Żuraw nie krył chęci rewanżu i zadanie udało się wykonać. Poznaniacy po tym zwycięstwie są już bardzo blisko zajęcia miejsca na podium.
Obaj trenerzy dokonali czterech zmian w składach w porównaniu do środowego spotkania. Na boisku zabrakło m.in. obu bramkarzy, którzy byli bohaterami tamtego meczu. Zlatana Alomerovica zastąpił Duszan Kuciak, a w miejsce kontuzjowanego Mickye’a van der Harta zagrał debiutujący w ekstraklasie Miłosz Mleczko.
Totolotek Puchar Polski: Lechia w finale! Kontuzja bramkarza w serii rzutów karnych
Zarówno Słowak, jak i golkiper "Kolejorza" nie zaliczyły jednak udanych występów. Kuciak już w piątej minucie skapitulował po strzale Daniego Ramireza z rzutu wolnego. Strzał Hiszpana był precyzyjny, ale w narożnik bramki, którego golkiper Lechii "pilnował".
Szybkie prowadzenie gospodarzy sprawiło, że mecz stał się otwarty i bardziej atrakcyjny dla kibiców. To jednak Lech nadal przeważał i stwarzał zagrożenie pod bramką rywali. Goście wprawdzie wyrównali po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i trafieniu Łukasza Zwolińskiego, lecz biorący udział w akcji Ze Gomes był na pozycji spalonej. Arbiter Piotr Jakubik musiał jednak skorzystać z pomocy VAR.
Gola po kolejnym rzucie wolnym zdobyli natomiast poznaniacy. Zagrywał Jakub Moder, a z bliska trochę szczęśliwie trafił Robert Gumny. Obie drużyny dążyły do zmiany wyniku, świetnie grą Lecha dyrygował Dani Ramirez, Kuciaka próbowali pokonać m.in. Moder oraz Jakub Kamiński.
Sporo emocji przyniosła końcówka pierwszej odsłony. Kolejny gol padł znów po stałym fragmencie gry – Rafał Pietrzak na raty egzekwował rzut wolny, piłka trafiła do Omrana Haydary’ego, który zaliczył pierwsze trafienie w tym sezonie. Bliski wyrównania przed przerwą był jeszcze Ze Gomes, który głową minimalnie przestrzelił. Trafił za to Kamil Jóźwiak – Kuciak nie dał rady obronić uderzenia młodzieżowca Lecha zza linii pola karnego.
Krótko po przerwie gospodarze stracili gola trochę w kuriozalnej sytuacji. Najpierw błąd popełnił Wołodymyr Kostewycz, piłkę przejęli piłkarze Lechii, Zwoliński w sytuacji sam na sam tylko trącił futbolówkę, ale Mleczko interweniował mało zdecydowanie i Ze Gomes w końcu zanotował gola. To sprawiło, że podopieczni Piotra Stokowca znów zwietrzyli szansę na korzystny wynik, lecz lechici też nie rezygnowali ze zmiany wyniku. Sytuacje gości były jednak bardziej klarowne, najwięcej kłopotów defensorom "Kolejorza" sprawiał Zwoliński, ale Mleczko też częściowo zrehabilitował się za wcześniejszy błąd.
Bramkarzowi Lecha przytrafił się jednak kolejny kiks, wyszedł daleko za pole karne i podał piłkę niemal idealnie do Tomasza Makowskiego. Ten, nieco zaskoczony, próbował z ponad 30 metrów umieścić piłkę w siatce, ale strzelił bardzo niecelnie.
W ostatnich minutach tempo meczu spadło, Lechii brakowało już determinacji w poczynaniach ofensywnych. Trener Stokowiec nie wpuścił na boisko swojego snajpera Flavio Paixao, co może oznaczać, że bardziej już skupia się na finale Pucharu Polski. Gospodarze z kolei starali się szanować piłkę i wybijać rywali z rytmu.
Gdańszczanie kończyli mecz w dziesiątkę. Rezerwowy Conrado bezpardonowo zaatakował Modera, a sędzia Jakubik odesłał Brazylijczyka do szatni.
Po meczu powiedzieli:
– To był dla nas bardzo ważny, ale też trudny mecz. Były momenty bardzo dobre, kilka akcji było przeprowadzonych w tempie i na dużej szybkości. Strzeliliśmy piękne bramki, były też jednak słabsze fragmenty w naszym wykonaniu. Dla mnie liczy się to, że zespół pokazał charakter i zdobył trzy punkty. Znając wcześniejsze wyniki Śląska Wrocław i Piasta Gliwice, wiedzieliśmy, że zwycięstwo jest naszym obowiązkiem. Może to spotkanie nie było aż tak dobre jak w Pucharze Polski, ale w tamtych rozgrywkach nie awansowaliśmy dalej, a dziś mamy komplet punktów. Musimy się szybko zregenerować, bo przed nami jeszcze dwa ciężkie spotkania – Dariusz Żuraw (trener Lecha Poznań).
– Mogę pogratulować Lechowi zdobycia trzech punktów. Jest duży niedosyt, bo graliśmy zdecydowanie lepiej niż w ostatnim meczu pucharowym, szczególnie w ofensywie. Potrafiliśmy się podnieść, wrócić do gry i stworzyliśmy dużo sytuacji, szczególnie druga połowa była pod naszą kontrolą. Naszą bolączką są zbyt łatwo tracone gole i przy takich błędach trudno o pozytywny wynik. Trzeba to jednak wziąć na siebie, bo mamy nad czym pracować w kontekście ostatnich spotkań tego sezonu, a także kolejnego. Żelazna defensywa to jest podstawa. Dzisiaj się nie udało, ale jestem zadowolony, że drużyna potrafiła odpowiedzieć, wrócić do gry. Zabrakło nam czegoś do wyrównania wyniku. Szkoda mi Conrado i tej czerwonej kartki. Być może była słuszna, ale to nie jest zawodnik brutalny. Gramy dalej, za trzy dni mamy kolejny ważny mecz i na tym się skupiamy. Etap Poznań mamy już za sobą – Piotr Stokowiec (trener Lechii Gdańsk).
Lech Poznań – Lechia Gdańsk 3:2 (3:1)
Lech: Miłosz Mleczko - Robert Gumny, Lubomir Satka, Dorde Crnomarkovic, Wołodymyr Kostewycz - Jakub Kamiński, Jakub Moder, Dani Ramirez (78. Filip Marchwiński), Pedro Tiba (91. Karlo Muhar), Kamil Jóźwiak - Timur Żamaletdinow (72. Christian Gytkjaer).
Lechia: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Mario Maloca, Rafał Pietrzak - Omran Haydary (73. Jaroslav Mihalik), Jakub Kałuziński (65. Maciej Gajos), Tomasz Makowski, Jarosław Kubicki, Ze Gomes (70. Conrado) - Łukasz Zwoliński.
Bramki: 1:0 Dani Ramirez (5–wolny), 2:0 Robert Gumny (22), 2:1 Omran Haydary (42), 3:1 Kamil Jóźwiak (45), 3:2 Ze Gomes (47).
Żółte kartki: Lubomir Satka, Miłosz Mleczko (Lech), Michał Nalepa (Lechia). Czerwona kartka: Conrado (Lechia, 89–faul).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 6 432.
Przejdź na Polsatsport.pl